PolskaTusk: ta ustawa jest nie do ruszenia

Tusk: ta ustawa jest nie do ruszenia

Tusk: ta ustawa jest nie do ruszenia
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
04.01.2012 15:20, aktualizacja: 04.01.2012 16:45

- Poinformowałem przedstawicieli środowiska lekarzy, że istota ustawy refundacyjnej jest nie do ruszenia. Trzeba było ograniczyć zyski koncernów farmaceutycznych - powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że widzi dobrą wolę po stronie lekarzy i wyraził nadzieję na porozumienie.

Bałagan nie jest efektem zapisów ustawy refundacyjnej, a prezes NFZ i minister zdrowia robią wszystko, aby jego skutki dla pacjentów były jak najmniejsze - oświadczył Tusk. - Bałagan, o jakim mówimy, to znaczy kłopot pacjenta, który trafia z receptą z dziwną pieczątką do apteki, to nie jest wynik zapisu ustawy - powiedział Tusk dziennikarzom po spotkaniu z lekarzami.

"To nie minister jest winny kłopotom pacjentów"

Zdaniem szefa rządu "pewne problemy" z ustawą refundacyjną mają lekarze. - Rozumiem ich i staram się wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Pacjenci z tą ustawą nie mają żadnych problemów. Problemy pojawiły się w momencie, kiedy zastosowano celowo formę protestu, która jest dokuczliwa dla pacjentów - powiedział Tusk.

Według premiera to nie minister zdrowia jest winny kłopotom pacjentów. - To nie Arłukowicz jest winny, tylko ci, którzy decydują się na taką, a nie inną formę protestu; (...) to jest działanie nie w porządku wobec pacjenta" - powiedział. "Ci, którzy uczestniczą w tym proteście, ja wiem, że nie mają złej woli, ja wiem, że nie jest ich intencją dokuczyć pacjentom, ale taki jest efekt - dodał szef rządu.

Ocenił, że zamieszanie dotyczące realizacji recept w aptekach jest wynikiem protestu "o większy komfort pracy lekarzy". Podkreślił, że nie lekceważy tego protestu i przyznał, że "sama ustawa z natury rzeczy nakłada większą ilość obowiązków na firmy farmaceutyczne, na lekarzy, na NFZ - po to, by większy komfort mieli przede wszystkim pacjenci".

Dodał, że ewentualne zmiany w zapisach mogą być wyłącznie efektem "wspólnie zaakceptowanej mądrej korekty". - Z tego nasi partnerzy muszą sobie też zdać sprawę - dodał. - Moim zadaniem jest dziś przekonanie partnerów, że dojdziemy do porozumienia pod warunkiem, że mówimy tylko o udoskonaleniu pewnych zapisów (...) - nie ukrywajmy - na rzecz większej wygody pracy lekarzy - powiedział premier.

Ta forma protestu jest nie do zaakceptowania

- Rozumiem motywację tych, którzy w protest się zaangażowali; rozumiem, że jest to próba obrony przed niektórymi skutkami ustawy i nie ma tam złej woli, ale nie zmieniam poglądu, że forma protestu jest nie do zaakceptowania ze względu na bezpieczeństwo pacjentów - mówił Tusk. Dodał, że nie może uznać tej formy protestu za dialog.

Według premiera ustawa refundacyjna, nawet, jeśli niektóre jej zapisy są kwestionowane przez lekarzy, jest ustawą działającą. - Musi być respektowana tak długo jak długo nie jest zmieniona - zaznaczył premier. Dodał, że "nie może być tak, że ustawa, która nie odpowiada jakieś grupie zawodowej czy społecznej, jest łamana lub omijana".

- Do czasu opracowania informatycznego wykazu osób ubezpieczonych wyrażam gotowość prac na rzecz zawieszenia mechanizmu karania lekarzy za niedokładne sprawdzenie, czy pacjent jest ubezpieczony - zadeklarował premier Donald Tusk.

Jak podkreślił na konferencji prasowej, "nie do zaakceptowania" są próby "otwarcia listy refundacyjnej" na możliwość przepisywania do refundacji leków spoza niej.

- Otwarte jest pole do dyskusji na temat niektórych przepisów wykonawczych czy zapisów ustawowych - dodał.

Jak mówił premier, w przypadku niektórych leków opis poziomu refundacji będzie konieczny; chodzi o te mające kilka poziomów finansowania. Dodał, że wprowadzenie zmian dotyczących określania stopnia refundacji jest możliwe za pomocą rozporządzenia.

Szczegóły rozwiązań ma przestawić minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który spotyka się z przedstawicielami Naczelnej Rady Lekarskiej i Naczelnej Rady Aptekarskiej.

- Naszym celem jest to, aby polskich pacjent, mówiąc wprost, nie był wykorzystywany finansowo. Przede wszystkim przez koncerny farmaceutyczne. Chcieliśmy też skutecznie ograniczyć nadużycia, których autorami bywają, na szczęście rzadko - to dotyczy bardzo wąskiej grupy - ale bywają także lekarze czy aptekarze. Mówię tu o łatwym do sprawdzenia mechanizmie nielegalnego handlu lekami, które ktoś nabywa jako lek refundowany, a później niemal w hurtowych ilościach środek jest sprzedawany na rynku - zaznaczył premier. Jak dodał, celem rządu jest ograniczenie takich przypadków.

- Wszędzie tam, gdzie uznamy wspólnie, że nałożone rygory są tak uciążliwe, że lekarze będą mieli poczucie, iż wygoda ich pracy jest wyraźnie ograniczona - będziemy szukali lepszych rozwiązań - dodał.

NRL domaga się m.in. zmiany rozporządzenia w sprawie recept na leki refundowane. Chodzi o obowiązek wpisywania przez lekarzy na recepcie poziomów odpłatności leków: B - bezpłatne, R - ryczałt, 30%, 50%, 100%. Lekarze sprzeciwiają się także wymogowi wpisywania na recepcie kodów uprawnień pacjenta do refundacji leków.

Traktować recepty jakby pieczątki nie było

Pieczątka "Refundacja do decyzji NFZ" jest bez znaczenia prawnego - oświadczył w środę premier Donald Tusk. Proponujemy aptekom, aby traktowały recepty jakby tej pieczątki nie było - dodał. Tusk podkreślił, że większość aptek radzi sobie z realizacją recept z takimi pieczątkami.

Na stronach NFZ opublikowano komunikat z wytycznymi dla aptek, które od 1 stycznia zawarły umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zgodnie z komunikatem, jeśli na recepcie znajdzie się pieczątka "Refundacja do decyzji NFZ", apteka ją zrealizuje. W przypadku leków, które mają tylko jeden stopień odpłatności, aptekarze mają nanieść zmiany, wpisując odpłatność wynikającą z listy refundacyjnej.

Aptekarz powinien zamieścić wówczas na rewersie recepty odpowiednią adnotację oraz swój podpis. Jeśli lek występuje na liście refundacyjnej w kilku poziomach odpłatności, zostanie wydany pacjentowi za najwyższą odpłatnością.

Nie wiem, jak długo potrwa przygotowanie informatycznego centralnego wykazu osób ubezpieczonych, ale będzie to jeden z priorytetów - zapewnił w środę premier Donald Tusk po spotkaniu z przedstawicielami protestujących lekarzy.

Szef rządu zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu będzie rozmawiał w tej sprawie z prezesem NFZ Jackiem Paszkiewiczem, ministrem administracji i cyfryzacji Michałem Bonim oraz prezesem ZUS Zbigniewem Derdziukiem. Tusk zapewnił, że po tych rozmowach postara się o "zobowiązujący komunikat w sprawie".

- Chciałbym przerwać ten ciąg wieloletniej niemocy, jeśli chodzi o kompatybilny system informatyczny, którego istotną częścią będzie centralny wykaz ubezpieczonych - dodał.

Premier zapowiedział także, że do czasu opracowania informatycznego wykazu ubezpieczonych możliwe są prace nad zmianami w ustawie refundacyjnej na rzecz zawieszenia mechanizmu karania lekarzy za niedokładne sprawdzenie, czy pacjent jest ubezpieczony.

Jest przestrzeń do kompromisu

Jest przestrzeń do kompromisu, ale protest pieczątkowy na razie będzie kontynuowany - powiedział prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski po spotkaniu lekarzy z premierem Donaldem Tuskiem. W spotkaniu uczestniczyli, oprócz przedstawicieli PZ, medycy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przedstawiciele portalu Konsylium24 oraz Federacji Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Krajewski dodał, że szczegóły ws. zmiany przepisów refundacyjnych ma przedstawić Ministerstwo Zdrowia. Podkreślił, że obie strony uznały ustawę refundacyjną za dobrą, ale - jak powiedział - konieczna jest zmiana niektórych zapisów.

PAP dowiedziała się nieoficjalnie od uczestników spotkania z premierem, że MZ ma zmienić rozporządzenie nakładające na lekarzy obowiązek określania na receptach poziomu odpłatności za leki.

Z kolei przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel powiedział PAP w rozmowie telefonicznej, że postulatem jego związku jest nowelizacja ustawy refundacyjnej. Zaznaczył, że decyzję w sprawie protestu podjął zarząd OZZL i tylko on może ją odwołać.

Od początku roku lekarze - m.in. z OZZL i PZ - w proteście przeciwko przepisom refundacyjnym, które ich zdaniem są zbyt restrykcyjne i nakładają na medyków biurokratyczne obowiązki - nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Część pacjentów mimo prawa do wykupienia leków ze zniżką musi płacić za nie więcej.

Lekarze podkreślają, że nie posiadają narzędzi, np. odpowiedniego systemu komputerowego, umożliwiających im wywiązanie się z nałożonych obowiązków. Jak mówią, obawiają się wysokich kar finansowych, które przewiduje ustawa refundacyjna. Podkreślają też, że wypisywanie recept według nowych zasad zabiera im więcej czasu, który powinien być przeznaczany na leczenie pacjenta.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (769)
Zobacz także