Tusk "skleja" Mentzena z Kaczyńskim. Wielkie ryzyko dla opozycji
Konfederacja znalazła się na celowniku PO, a Sławomir Mentzen stał się głównym punktem odniesienia dla Donalda Tuska. Z jednej strony dla konfederatów to szansa, a z drugiej - zagrożenie. Na co liczy lider Platformy?
25 marca, sobota. Sosnowiec. Tusk występuje przed młodymi ludźmi na Campus Academy. W pewnym momencie przestrzega: - Uważajcie, chcę powiedzieć wam to bardzo wyraźnie. Jeśli Konfederacja i PiS będą w Polsce rządzić po następnych wyborach, to znaczy, że są to ostatnie lata obecności Polski w UE.
Wcześniej przekonuje: - Istnieje niepisana umowa między PiS-em i Konfederacją. Mamy narodowych socjalistów, teraz mamy narodowych pseudoliberałów. To jest taka przybudówka PiS-u, najbardziej radykalna, której głównym zadaniem jest ograniczyć prawa kobiet i prawa myślących inaczej niż oni. To są ludzie, którzy chcą nas wyprowadzić z UE i wprowadzić w kompletną izolację.
Lider PO od kilku dni jednocześnie ostrzega przed Konfederacją - mówiąc o scenariuszu wspólnych rządów z PiS-em - a jednocześnie wyśmiewa jej liderów. Z jednej strony wytyka im zamordyzm i poglądy rodem z Rosji, a z drugiej kpi z ich skłonności do "upierania się przy erotycznych tematach"*. Próbuje zniechęcić młodych ludzi do głosowania na formację Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego Tusk robi to dopiero teraz? Impulsem mógł być opublikowany przez "Gazetę Wyborczą" tzw. sondaż obywatelski, który wskazał na wysokie, kilkunastoprocentowe poparcie dla Konfederacji.
Nie da się jednak nie zauważyć, że lider PO od wielu miesięcy miał świadomość - mówił o tym m.in. na grudniowym, zamkniętym spotkaniu z dziennikarzami w siedzibie Platformy - że wspólna lista opozycji w wyborach będzie oznaczała znaczący wynik Konfederacji. - Wskazują na to nasze sondaże - przyznawał wtedy Tusk.
Przewodniczący Platformy miał więc świadomość, że nawoływanie do wspólnego startu opozycji w wyborach będzie przekładało się na rosnące poparcie dla prawicowych radykałów. Mimo to szef PO nie porzucił swoich przekonań i do końca namawiał liderów innych partii do stworzenia wielkiej, antypisowskiej koalicji.
Nie udało mu się. Mimo to Konfederacja i tak urosła. Między innymi dlatego lider Platformy stara się dziś robić bardzo wiele, by przekonać Polaków, że głos na Mentzena to w istocie głos na Kaczyńskiego. Tylko że z radykalnym turbodoładowaniem.
Czy to skuteczna taktyka? Na pewno ryzykowna.
Świat jak z "Opowieści podręcznej"
Niektórzy eksperci - jak socjolog prof. Jarosław Flis czy prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski - twierdzą, że obecne działania Tuska i sprzyjających mu środowisk, które wzywają do wspólnej listy, tylko "pompują" poparcie dla Konfederacji. Podobnie uważają politycy PSL, Lewicy czy Polski 2050 Szymona Hołowni.
Nie zważając jednak na te głosy, młodzi politycy PO przekonują, że ich lider postępuje słusznie. A Konfederacja to realne zagrożenie, przed którym na pół roku przed wyborami należy ostrzegać. Dlatego PO to robi. I nie zamierza schodzić z tej ścieżki.
Przedstawiciele PO nie odmawiają przy tym Sławomirowi Mentzenowi politycznego sprytu. - Niewątpliwie zastąpienie dziwaka Korwina powierzchownie sympatycznym doradcą podatkowym, który "umie" w krótkie filmiki, było całkiem sprytnym posunięciem - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Aleksandra Gajewska, współorganizatorka spotkań młodych w ramach projektu "Meet Up".
Posłanka PO - pytana o Konfederację - przekonuje, że "pod tym nowym, kolorowym lakierem jest mroczna, brunatna karoseria". - Jest pan Braun, pan Winnicki, ale i sam Mentzen, który przecież jasno określił prawdziwą "piątkę" jego formacji. To są ludzie, którzy nienawidzą kobiet, mniejszości, którzy są zamordystami, co już wielokrotnie udowadniali różnymi swoimi głosowaniami czy wypowiedziami. To ludzie, przeciwko którym młodzi wznosili dobitne hasła na manifestacjach po wyroku TK. My na pewno nie pozwolimy o tym zapomnieć wyborcom - mówi Gajewska.
Posłowie PO podkreślają, że "wyborcy muszą być świadomi, jakie poglądy stoją za Konfederacją". - Oni dziś próbują na pierwszy plan wynosić libertariański program gospodarczy, który w swojej prostocie może uwodzić, choć nigdzie na świecie się nie sprawdził i doprowadzał do wielkich problemów gospodarczych - punktuje w rozmowie z WP poseł Michał Krawczyk.
Jak przyznaje, ma nadzieję, że młodzi mężczyźni, którzy chodzili razem ze swoimi partnerkami na marsze przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji, zdadzą sobie sprawę, że "głosowanie na Konfederację to przeciwko wolności". - Jeśli nie chcemy mieć świata jak z "Opowieści podręcznej", to nie dopuśćmy ich do władzy. Bo ci faceci w garniturach zrobią piekło kobietom - mówi Krawczyk.
Podobnie uważają politycy Lewicy. - Konfederaci zamienili glany na ładne, skrojone garniturki i błyszczące mokasyny, ale nie różnią się niczym od chuliganów, którzy rzucają kamieniami w spokojnych ludzi na ulicach. Schowali Brauna i Korwina. Ale tak samo nienawidzą gejów i Żydów, chodzą na marsze narodowców. Tam nic się nie zmieniło - ocenia wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Jazda na TikToku
Arkadiusz Myrcha z PO, który zna Sławomira Mentzena z Torunia, przekonuje, że siła jego formacji bierze się ze słabości partii Szymona Hołowni. - Widzimy tę zależność. Gdy Polska 2050 traci, zyskuje Konfederacja - zauważa rozmówca WP.
Według najnowszego sondażu pracowni Ipsos dla OKO.press na partię Szymona Hołowni chce głosować 6 proc. wyborców. To spadek o 4 pkt proc. w stosunku do poprzedniego badania. Konfederacja jest trzecia z wynikiem 11 proc. poparcia (wzrost o 5 pkt proc.). Wzrost poparcia dla Konfederacji kosztem partii Hołowni widać także w sondażu przeprowadzonym dla "Gazety Wyborczej". Poparcie dla Konfederacji waha się w nim od 13 do 15 proc.
Arkadiusz Myrcha nie ukrywa, że formacja Sławomira Mentzena skutecznie podbiera dawnych zwolenników Hołowni, bo ukrywa tematy, które mogą zniechęcać wyborców. - Lansują w social mediach bezpieczny przekaz o gospodarce i ukrywają swoją tożsamość. Stoją ramię w ramię z Kają Godek. Popierają kary za pomoc przy przerywaniu ciąży. Dla ludzi to może być kubeł zimnej wody - uważa Myrcha.
Z tego też powodu Platforma nie zamierza milczeć na temat Konfederacji. - My nie chcemy ich promować. My chcemy mówić prawdę o tym, kim oni są. I jaki program za nimi stoi - podkreśla poseł PO.
Myrcha podkreśla, że nie wierzy, żeby potencjalni wyborcy Konfederacji stawiali propozycje podatkowe partii Mentzena ponad "prorosyjskie, antywolnościowe i antyunijne" poglądy członków tej partii. - Oni na razie jadą na prostych i chwytliwych hasłach na TikToku. To nie jest prawdziwa polityka, bo polityka to konkret i realia. A w Konfederacji tego nie ma - twierdzi polityk PO.
"Układ z diabłem"
Politycy z PSL - którzy dziś tworzą sojusz z Polską 2050 Szymona Hołowni - różnią się od Platformy co do przyczyn wzrostu poparcia dla Konfederacji. Ludowcy wskazują, że wpływ na ten stan rzeczy ma presja części środowisk sprzyjających Tuskowi w sprawie tzw. wspólnej listy.
- Jeżeli Donald Tusk koncentruje się wyłącznie na ofercie dla wyborców anty-PiS, nie wspominając o wyborcach, którzy mogą od PiS odejść, a którzy są niezbędni, by wygrać wybory, to nie ma się co dziwić, że rośnie trzecia siła - wskazuje rzecznik PSL Miłosz Motyka. Jak podkreśla, alternatywą dla Konfederacji może być sojusz PSL z Polską 2050, a nie "mityczna wspólna lista".
- Wyborcy PiS i centrowi potrzebują alternatywy. Oni nigdy nie zagłosują na niespójną programowo i ideologicznie wspólną listę. Jeśli będzie jedna lista, to będą rządy PiS-u i Konfederacji - przekonuje polityk.
Wszystkich naszych rozmówców z opozycji łączy jedno: wyobrażają sobie wspólne rządy PiS z Konfederacją. I każdy z nich uważa, że byłaby to "katastrofa dla Polski".
Arkadiusz Myrcha twierdzi, że "Jarosław Kaczyński poszedłby na układ z diabłem, byleby utrzymać władzę". A Miłosz Motyka uważa, że prezes PiS zaakceptowałby nawet to, że "podstawą programową Konfederacji jest ruska propaganda".
Oficjalnie politycy PiS zapewniają, że nie widzą możliwości stworzenia koalicji z Konfederacją. Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, sama Konfederacja stanowczo się od tego odżegnuje. Ale to kampanijna retoryka. Jesienią wszystkie scenariusze będą możliwe.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Michal.Wroblewski@grupawp.pl
*Tusk mówił na jednym ze spotkań z wyborcami: - Jeśli ci ludzie dostaną poparcie większości, to będzie oznaczało, że w Polsce nie będzie miejsca dla kobiet, które walczą o swoje prawa. Nie będzie miejsca dla osób o innej orientacji seksualnej. Nie wiem, czemu tak się upierają przy erotycznych tematach, chociaż na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie mało profesjonalnych w tej kwestii.