Oto plan PiS na nową kadencję. Chcą "rozebrać" trzecią siłę w Polsce
- Konfederacja to już trzecia siła polityczna w Polsce - stwierdził w audycji "Stan Rzeczy" w Polskim Radiu 24 prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski. Formacja Sławomira Mentzena rośnie w sondażach i ma coraz śmielsze plany. Co na to PiS? - Koalicji z tego nie będzie. Możliwe jest za to "rozebranie" Konfederacji w Sejmie - przyznaje jeden z naszych rozmówców z obozu władzy.
Poznaliśmy plany PiS i Konfederacji na kolejną kadencję Sejmu. Żaden z nich nie zakłada utworzenia wspólnego rządu. Mimo to scenariusze są zaskakujące.
Sondaże i badania preferencji partyjnych, które opisujemy i analizujemy od ponad tygodnia w Wirtualnej Polsce, wskazują na skokowy wzrost poparcia dla PiS oraz Konfederacji.
Zwłaszcza formacja, której od niedawna liderem jest prezes Nowej Nadziei Sławomir Mentzen, może pochwalić się wyjątkowo korzystnym dla siebie trendem. Na Konfederację chce już bowiem głosować co dziesiąty wyborca, a głośny "sondaż obywatelski" przeprowadzony przez Kantar Public, opublikowany przez "Gazetę Wyborczą" wskazuje, że ugrupowanie to może liczyć dziś nawet na 15 proc. poparcia.
Gdyby wyniki dzisiejszych sondaży potwierdziły się w wyborach, Konfederacja mogłaby liczyć na 48-62 mandatów poselskich. To - w porównaniu z obecnym stanem posiadania w Sejmie - ogromny wzrost. I realna szansa na wpływ na władzę.
Czy również na wejście w koalicję z formacją Jarosława Kaczyńskiego? Konfederacja się od tego stanowczo odżegnuje. PiS - wyraźnie dystansuje.
Ale ostatecznie górę wezmą polityczne realia. I pragmatyzm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młodzi ludzie odpowiadają na klip PiS
Handel wymienny
W PiS oczekiwania są takie:
- scenariusz optymistyczny: ponad 40 proc. poparcia w wyborach i uzyskanie większości 231 mandatów, pozwalającej sprawować samodzielnie rządy;
- scenariusz realistyczny: 35-40 proc. w wyborach, co najmniej 215-220 mandatów i dobranie brakujących 15-20 posłów z innych partii - w pierwszej kolejności z Konfederacji.
W Konfederacji oczekiwania zaś są takie: co najmniej 55-65 mandatów, skonsolidowanie nowego klubu parlamentarnego, zatrzymanie potencjalnych transferów do PiS i wyrobienie sobie takiej pozycji, by wymusić na PiS współpracę w ramach "koalicji parlamentarnej".
Co to oznacza? Że Konfederacja formalnie do rządu nie wchodzi, ale popiera te ustawy PiS, które uznaje za akceptowalne. W zamian osiąga swoje cele i forsuje przy poparciu PiS swoje ustawy. - "Handel wymienny", sytuacja win-win - opisuje obrazowo jeden z naszych rozmówców zbliżonych do Konfederacji.
Dzięki temu formacja Sławomira Mentzena mogłaby mieć decydujący wpływ m.in. na uproszczenie systemu podatkowego czy obniżenie danin publicznych, czym później mogłaby się chwalić w wyborach.
Plan Konfederacji jest bowiem taki: w każdych kolejnych wyborach zyskiwać, a na końcu zdominować polską scenę polityczną tak, by samodzielnie przejąć władzę. - Mentzen i Bosak czekają na swój moment. Są młodzi. Struktura wyborców się zmienia. Czas będzie grał na ich korzyść - twierdzą nasi rozmówcy znający obu polityków.
Przyspieszone wybory
Co na to PiS? Zdania są różne.
Rozmówca nr 1: - Nie wierzę, że Konfederacja nie będzie chciała wejść do rządu. Będą łasi na stołki. "Pakty stabilizacyjne" w polskich warunkach się nie sprawdzają, rządzić mogą tylko koalicje w ramach rządu.
Rozmówca nr 2: - Dla nas plan podstawowy to większość samodzielna. Jeśli nie, to będziemy liczyć na te 10-20 osób, które mogą do nas przejść z Nowej Nadziei Mentzena. Ludzie od Brauna nie wchodzą w grę, trudno będzie z narodowcami.
Rozmówca nr 3: - Współpraca z Konfederacją? Wykluczona. Nikt z PiS nie chce takiej koalicji. A poza tym by nie przetrwała. Jest zbyt duża niechęć i rozbieżność interesów. Taki układ nikomu by nie odpowiadał.
W partii rządzącej dominuje przekonanie, że Sławomir Mentzen to "zadufany karierowicz", "turboliberał", który "jedzie na marketingu" i z którym cały program PiS poszedłby w piach. - Koalicja z Konfederacją? To by się skończyło przyspieszonymi wyborami po trzech miesiącach - przewiduje nasz rozmówca z PiS.
Inny twierdzi: - Po Konfederacji też by nie było czego zbierać. Rozpadliby się. Jak Kukiz’15.
PiS pewne swego
Oficjalnie politycy PiS nie chcą mówić o potencjalnej koalicji z Konfederacją. - Wszystkie konfiguracje są przed nami. Poparcie dla PiS idzie mocno w górę. Nas to cieszy, bo wskazuje na to, że jesteśmy skuteczni i odpowiadamy na oczekiwania obywateli - przekonuje rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Optymistycznie nastawiony jest też szef kampanii PiS Tomasz Poręba. - Dzisiaj jest zupełnie inny nastrój niż jeszcze pod koniec ubiegłego roku. Idziemy po swoje, idziemy po zwycięstwo, jesteśmy pewni siebie. Wierzymy w siebie i w to, co zrobiliśmy i co zamierzamy zrealizować. Sondaże średnio nas interesują. Interesuje nas to, żeby zdecydowanie wygrać wybory - twierdzi europoseł.
Rzecznik Bochenek o współpracy z Konfederacją mówić nie chce, ale na konferencji prasowej w środę 22 marca - pytany o formację Sławomira Mentzena - stwierdził, że "wszystkie badania wskazują, że wzrosty w sondażach dla Konfederacji są kosztem Platformy Obywatelskiej".
"Trzecia siła w Polsce"
Czy to prawda? Niezupełnie. Formacja Mentzena czerpie z wyborców młodych, z których wielu wcześniej nie chciało angażować się w życie publiczne i wspierać konkretnych partii. Ale faktem jest, że Konfederacja podbiera też część wyborców innym formacjom - w dużej mierze Polsce 2050 Szymona Hołowni, która dla młodych przestaje być partią "antyestablishmentową" (zwłaszcza po wejściu w sojusz PSL).
- O Konfederacji należy przestać mówić, że to jest "partia z marginalnym poparciem". Według badań jest ona dziś pod względem poparcia trzecią partią w Polsce - wskazał w audycji "Stan Rzeczy" w Polskim Radiu 24 Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej i szef Instytutu Badań Spraw Publicznych.
Jak zauważa ekspert, "Konfederacja jest liderem nie tylko wśród najmłodszych wyborców, czyli w grupie wiekowej 18-29, ale także w grupie 30-latków". A jest to znacząca grupa wyborców. - Lider tego ugrupowania Sławomir Mentzen cieszy się największym poparciem wśród młodego elektoratu. Platformie Obywatelskiej oraz Prawu i Sprawiedliwości ten młody elektorat ucieka. Średnia wieku na spotkaniach liderów tych dwóch największych ugrupowań mieści się w przedziale 50-60 lat - wskazuje w PR24 Pawłowski.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wyjaśnia też, że tzw. mainstreamowe partie tracą coraz więcej wyborców właśnie na rzecz formacji Mentzena. - Wyborcy Konfederacji to są ludzie, którzy chcieli głosować na Szymona Hołownię czy Platformę Obywatelską, ale obecnie nie odnajdują się na scenie politycznej. Są to głównie mężczyźni, choć warto zauważyć, że także kobiety coraz częściej głosują na Konfederację. To są osoby o wolnorynkowych poglądach. I nie są to wyborcy, którzy nigdy wcześniej nie głosowali - powiedział w "Stanie Rzeczy" prezes OGB.
Jak zauważył, "dla tych wyborców Sławomir Mentzen jest politykiem świeżym, mówi o sprawach, które ich interesują, między innymi o podatkach". - Konfederacja to już nie jest partia narodowców - podkreśla ekspert.
Deklaracje i ambicje
Jak zauważają eksperci - m.in. prof. Jarosław Flis, który analizuje sondaże m.in. dla Wirtualnej Polski - poparcie dla Konfederacji "pompują" dyskusje o wspólnej liście, jaką miałyby stworzyć sejmowe partie opozycyjne (KO, PSL, Lewica i Polska 2050).
- To Platforma i "Gazeta Wyborcza" hodują Konfederację - twierdzi jeden z polityków PiS, nawiązując do tego, że to największa partia opozycyjna i życzliwa jej gazeta są największymi orędownikami wspólnego startu opozycji w wyborach.
Ze wspólnej listy wykluczona jest oczywiście Konfederacja, która w opinii ekspertów jawi się jako jedyna dziś partia "antyestablishmentowa". Politycy tej formacji odcinają się od programów i polityków wszystkich sejmowych formacji. Sławomir Mentzen nazywa premiera Mateusza Morawieckiego "kłamcą" i przekonuje, że nie chce skończyć jak Andrzej Lepper, Roman Giertych czy Jarosław Gowin (wszyscy byli wicepremierami w rządzie PiS). Nie ukrywa zarazem, że chciałby być kiedyś ministrem finansów (choć marzy mu się teka premiera).
Krzysztof Bosak - drugi z liderów Konfederacji - w rozmowie z "SE" podkreśla, że "Konfederacja nie jest i nie będzie zainteresowana przedłużaniem systemu władzy opartego o Ziobrę, Niedzielskiego, Morawieckiego, Kaczyńskiego, Kamińskiego". - My się nie zgadzamy z tym, jak ci ludzie rządzą państwem - twierdzi Bosak. Jak dodaje, Konfederacja "jest od tego, żeby prawicowi wyborcy wreszcie mieli normalną prawicę, na którą mogą zagłosować, a nie produkt pseudoprawicowy realizujący program albo unijny, albo lewicowy, albo amerykański, albo ukraiński a nie polski".
To jednak oficjalne deklaracje. W tle są osobiste ambicje liderów i cel wszystkich polityków: wpływ na władzę. Jesienią wszystkie scenariusze będą możliwe.
ZOBACZ TEŻ: Wywiad WP ze Sławomirem Mentzenem
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski