Tusk: polityka spójności będzie elementem strategii
Unijna polityka spójności, podobnie jak polityka rolna, będzie wspierać realizację nowej strategii gospodarczej Europa 2020 - potwierdził zakończony szczyt UE w Brukseli. Premier Donald Tusk cieszył się, że odpowiada to polskim postulatom.
Premier pozytywnie ocenił też główną decyzję szczytu, jaką było przyjęcie mechanizmu wsparcia pogrążonej w tarapatach finansowych Grecji z udziałem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jego zdaniem mimo zapowiedzi wzmocnienia dyscypliny budżetowej w UE grecki kryzys nie powstrzyma rozszerzenia strefy euro, a krajom wspólnej waluty zależy na przyjęciu Polski.
- Pilnowaliśmy, aby strategia (Europa) 2020 nie stała się alternatywą dla polityki spójności, tylko wręcz przeciwnie: aby politykę spójności UE uznała za jeden z kluczowych instrumentów do skutecznej realizacji nowej strategii. (...)To udało się uzyskać i potwierdzić - powiedział Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu.
Podkreślił, że w ramach polityki spójności Polska kładzie nacisk na wielkie inwestycje w infrastrukturę transportową, energetyczną czy telekomunikacyjną. Rząd zabiega o takie zapisy w strategii w trosce o kształt budżetu UE po roku 2013.
- Wszystkie polityki, a w szczególności wspólna polityka rolna i polityka spójności, będą wspierać nową strategię.(...) Rada Europejska podkreśla wagę popierania gospodarczej, społecznej i terytorialnej spójności, jak również rozwoju infrastruktury, tak aby przyczynić się do sukcesu nowej strategii - brzmią przyjęte wnioski końcowe. Ten zapis premier uznał za "bardzo sensowny dla UE i bezpieczny dla takich krajów jak Polska".
Tusk powiedział, że nie boi się o finansową reputację Polski w kontekście greckiego kryzysu.
- Wręcz przeciwnie: słyszymy głosy, że Polska na tle kilku innych państw ze strefy euro wydaje się krajem bardziej stabilnym i bardziej odpowiedzialnym, jeśli chodzi o finanse publiczne - powiedział premier. Uznał, że "jest bardzo jasny sygnał, że nikt nie jest zainteresowany zamknięciem strefy euro z powodu kłopotów greckich".
- W przypadku takiego kraju jak Polska jest oczywiste, że grupie euro zależy i będzie coraz bardziej zależało na tym, żeby Polska się niej znalazła. To niej jest tak, że my mamy w tym jakiś żywotny interes, a inni muszą się przed nami bronić. Coraz więcej państw rozumie, że Polska w grupie euro to jest interes dla wszystkich - powiedział szef rządu. Przypomniał, że Polska nie zabiega o złagodzenie warunków przyjęcia euro i zrobi to, kiedy będzie spełniać kryteria.
Zdaniem premiera "Polska jest oceniana jako jedno z najbardziej przejrzystych i rzetelnych państw nie tylko jeśli chodzi o statystyki, ale i finanse publiczne".
- Hiszpania pracowała, by przyjąć założenia strategii Europa 2020. Podstawowe cele gospodarcze są przyjęte - powiedział premier Hiszpanii Jose Zapatero.
Ale na szczycie przywódcy nie zaaprobowali wszystkich celów strategii Europa 2020 zaproponowanych przez szefa KE Jose Barroso w wyjściowej propozycji z 3 marca. Komisja Europejska skoncentrowała się na inwestycjach w badania i innowacje oraz na promowaniu przyjaznej środowisku gospodarki. Polska od początku zgłaszała zastrzeżenia do strategii, podkreślając, że projekty infrastrukturalne wygenerują więcej wzrostu i zatrudnienia niż inwestycje w badania, na których Barroso skoncentrował swoją propozycję.
Budzący najwięcej kontrowersji cel walki z biedą, ma być - zgodnie z wnioskami końcowymi szczytu - dopracowany do czerwca, czyli kolejnego szczytu UE, tak by opracować "bardziej adekwatne wskaźniki". Przywódcy na razie odrzucili liczbowe zalecenia KE, by z 80 mln do 60 mln ograniczyć liczbę osób biednych i zagrożonych biedą. Odrzucono także wskaźniki proponowanego przez KE ograniczenia do 10% odsetka osób przedwcześnie kończących edukację oraz wzrost do 40% odsetka osób kończących wyższe studia. Przywódcy mają ustalić nowe cele edukacyjne do czerwca tego roku. Podobnie dopracowany ma być cel przeznaczania 3% unijnego PKB na badania i rozwój.
Podtrzymano natomiast cel wzrostu zatrudnienia do 75% w UE, zaznaczając, że obejmuje on kobiety i mężczyzn oraz pracowników w każdym wieku, nisko wykwalifikowanych i migrantów.
Do celów klimatycznych dopisano na szczycie zobowiązanie do redukcji emisji CO2 o 30% do 2020 roku, jeśli inne uprzemysłowione kraje zdobędą się na porównywalny wysiłek. Polska była przeciwna temu zapisowi, ale Tusk chwalił nowy kierunek unijnej polityki klimatycznej, do której impuls dał szczyt.
- UE będzie chciała mówić z partnerami globalnymi jak Indie, Chiny czy USA językiem trochę mniej idealistycznym. Nie będziemy skazani na straceńczy wyścig polegający na tym, że UE stawiała cele bardzo wysoko, a reakcja potęg była mizerna - powiedział Donald Tusk.
Kraje członkowskie UE chcą osiągnąć ostateczne porozumienie w sprawie nowej strategii na szczycie w czerwcu. Tak, by "jesienią 2010 roku kraje zaprezentowały narodowe programy reform, wymieniające w szczegółach działania, jakie zostaną podjęte w celu wdrożenia strategii" - wynika z wniosków końcowych.
Unijne cele zostaną przetłumaczone na zróżnicowane cele narodowe, które biorą pod uwagę zróżnicowaną pozycję startową i sytuację danego kraju członkowskiego. Zostaną one ustalone przez kraje członkowskie "w dialogu z Komisją Europejską", która sprawdzi zgodność krajowych celów z unijnymi. Tusk powiedział, że przyszłe polskie zobowiązania nie zagrażają polskiej gospodarce i "nie budzą jego niepokoju".
- Wszyscy zabierający głos w tej sprawie bardzo rozsądnie podkreślali, że nie chodzi o to, by ktoś do czegoś zmuszał - powiedział premier. Cieszył się z uznania, że różne kraje są w różnym punkcie startu.
KE zaproponowała wzmocnioną metodę monitorowania postępu reform w krajach członkowskich, ale nie ma mowy o sankcjach czy karach finansowych dla krajów, które nie realizowałyby wspólnie uzgodnionych celów. Projekt wniosków ze szczytu też nie wspomina słowem o karach.