Tusk po spotkaniu w Paryżu. "Nie przewiduję wysyłania żołnierzy"
- Jestem pod dużym wrażeniem takiej solidarności, determinacji i dobrej współpracy na poziomie europejskim - powiedział Donald Tusk po spotkaniu koalicji chętnych w Paryżu. Premier potwierdził, że polskie władze nie przewidują wysyłania wojsk do Ukrainy.
- Już wielokrotnie podkreślaliśmy, nie przewiduję wysyłania żołnierzy do Ukrainy, także po zakończeniu wojny. My jesteśmy odpowiedzialni za logistykę. Wiadomo, że Polska, to ten największy hub - zaznaczył szef rządu. - Wszyscy akceptują tę formę obecności polskiej pomocy dla Ukrainy - podkreślił.
Premier powiedział ponadto, że uczestnicy spotkania połączyli się z Donaldem Trumpem. - Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób można by skłonić Putina do podjęcia rozmów, bo też nikt nie ukrywał, wszyscy są rozczarowani brakiem efektów - mimo wysiłków ze strony państwa i ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo spotkania na Alasce, a później tego spotkania w Waszyngtonie - powiedział.
- To wszystko pokazuje, że Europa jest zdeterminowana i taka naprawdę bardzo solidarna i zjednoczona, że prezydent Trump pragnie zakończenia wojny - to wynika z jego wielu deklaracji. Natomiast efektów tych działań na razie nie ma i wygląda na to, że Putin, Rosja grają na zwłokę - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
MSZ bez informacji od Nawrockiego. "Notatka nie wpłynęła"
Premier zaznaczył, że strona europejska jest zdecydowana na kolejne sankcje wobec Rosji. Zapytany, czy USA zrobi to samo, powiedział, że nie może zdradzić szczegółów rozmowy z prezydentem Trumpem, gdyż była ona poufna.
Parada wojskowa w Pekinie
Tusk zdradził również, że zachodni liderzy byli "pod wrażeniem nieprzyjaznej demonstracji w Pekinie". W ten sposób szef polskiego rządu odniósł się do parady wojskowej, która odbyła się w środę w stolicy Chin.
Wśród zaproszonych gości pojawili się na niej m.in. Władimir Putin czy Kim Dzong Un. Na paradzie obecny był Robert Fico - premier Słowacji, oraz szef węgierskiego MSZ.