"Tusk nie zgodziłby się na umowę z Berlusconim"
Włoski eurodeputowany polskiego pochodzenia Jaś
Gawroński wyraził opinię, że premier Donald Tusk
nigdy nie zgodziłby się na to, aby w zamian za udzielenie przez
Polskę poparcia dla włoskiego kandydata na przewodniczącego
Parlamentu Europejskiego Mario Mauro, Włochy miałyby poprzeć
Włodzimierza Cimoszewicza jako kandydata na szefa Rady Europy.
14.05.2009 | aktual.: 14.05.2009 09:08
Gawroński dodał, że wydaje mu się, iż to Jerzy Buzek jest faworytem jako kandydat na szefa europarlamentu.
Premier Silvio Berlusconi powiedział w sobotę na konferencji prasowej w Rzymie, że są duże szanse na to, aby to Mauro został przewodniczącym PE. Zasugerował jednocześnie, że Polska musi najpierw wycofać swojego kandydata, czyli Jerzego Buzka.
- Mówienie o tym, że była zgoda między Berlusconim a Tuskiem na zasadzie, że Włosi poprą Cimoszewicza, a Polacy Mauro, jest absurdalne, bo nie ma porównania między ważnością dwóch posad i Tusk nigdy by się nie zgodził na taką umowę - podkreślił Gawroński, który w PE spędził kilka kadencji.
Dodał następnie, że niedawno w Warszawie, podczas zjazdu Europejskiej Partii Ludowej (EPL) mówiło się o tym, ale - dodał - bez żadnego definitywnego porozumienia.
- Berlusconi słusznie mówi, że Mauro ma szansę, bo ma i w każdym razie musi go popierać - zauważył Jaś Gawroński.
- Decyzja zależy tylko od grupy EPL, bo ten, kogo grupa wybierze, zostanie przewodniczącym, a grupa socjalistów nie będzie miała wpływu na tę decyzję - stwierdził.
- Socjaliści mogą się sprzeciwić tylko w razie kandydata wyraźnie dla nich niekorzystnego, ale takim nie jest ani Buzek, ani Mauro - ocenił eurodeputowany.
Mówiąc o Jerzym Buzku Gawroński zaznaczył: dzisiaj mi się wydaje, że to on jest faworytem.
- Dla wszystkich, którzy nie są bezpośrednio związani z tym wyborem, jest to dobra wiadomość, gdyż w każdym razie Europa będzie miała dobrego przewodniczącego parlamentu, bo obaj mają dobre notowania - podsumował Jaś Gawroński, który kończy właśnie swą ostatnią kadencję w PE i nie zamierza więcej do niego kandydować.
Sylwia Wysocka