Tusk nie miał wyboru
Walka polityczna między PO i PiS, dwiema partiami, które wyrosły z Solidarności, wkroczyła w nową fazę, która ma wszelkie cechy thrillera z udziałem służb specjalnych.
12.10.2009 | aktual.: 12.10.2009 14:33
Spotkania polityków z przedstawicielami półświatka i branży hazardowej na turniejach golfa, na przyjęciach sylwestrowych, a nawet na cmentarzu... Podsłuchy rozmów, prowadzonych niekiedy w wulgarnym żargonie... W obliczu burzy, jaka rozpętała się w ostatnich dniach w mediach, Donald Tusk – według zgodnej opinii warszawskich komentatorów – nie miał innego wyboru, jak tylko podjąć próbę wyzwalającego uderzenia. Doniesienia prasowe zaszkodziły bowiem reputacji PO. Przede wszystkim afera grozi osłabieniem szans Tuska w wyborach prezydenckich jesienią przyszłego roku.
8:1 dla Kaczyńskich
Dotychczasowy bilans tej politycznej bitwy nad Wisłą to 8:1 – liberalno-konserwatywny premier stracił ośmiu swoich bliskich współpracowników. Opozycyjny wobec niego obóz, skupiony wokół prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego brata Jarosława, szefa narodowo-konserwatywnego PiS, może ubolewać tylko z powodu jednej dymisji: Mariusza Kamińskiego. Ten ostatni zostanie prawdopodobnie odwołany z funkcji szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tak przynajmniej oznajmił rozsierdzony Tusk, twierdząc, że Kamiński nadużył swego urzędu do rozgrywki politycznej. Premier bez ogródek zarzucił PiS, że posłużyło się CBA w brutalnym ataku na rząd.
Mariusz Kamiński, ascetycznie wyglądający 44-latek, cieszy się sławą człowieka, którego absolutnie nie da się przekupić. Na szefa CBA trafił jako stary towarzysz broni braci Kaczyńskich, którzy swoimi hasłami o walkę z korupcją i społeczną sprawiedliwość niespodziewanie wygrali w 2005 r. zarówno wybory prezydenckie, jak i parlamentarne. Kaczyńscy znają Kamińskiego jeszcze z czasów ich walki w podziemiu w ramach związku zawodowego Solidarność z represyjnym reżimem partyjnym.
Thomas Urban
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".