Polska"Tusk może ulec podszeptom pychy. To będzie jego błąd"

"Tusk może ulec podszeptom pychy. To będzie jego błąd"

Polacy dobrze wybrali 9 października. Pozostawili państwo na właściwym szlaku. Zapobiegli władowaniu go na PiS-owską rafę. Ale to nie znaczy, że znikły znaki zapytania i wątpliwości. Na dwie okoliczności chcę zwrócić uwagę.

Waldemar Kuczyński

Platforma ma świeży i silny mandat, ale na razie nie wiemy, jak go wykorzysta. Partią kieruje nie byle jaki przywódca, ale nie wódz. To nieprawda, że PO to partia wodzowska. Tusk ma silną wewnętrzną opozycję, której istnienie przyznał publicznie. Klarownie potwierdził to rano w piątek w TOK-FM Jarosław Gowin. Premier po tak dużym zwycięstwie partii, głównie zyskanym dzięki niemu samemu może doznać zawrotu głowy od sukcesu i ulec podszeptom pychy, także takim, by tę opozycję zgnębić. To byłby duży błąd. W interesie obu nurtów w Platformie; związanego z Premierem i tego związanego z Grzegorzem Schetyną, jest znalezienie sposobu dobrej rywalizacji i współdziałania.

Dzieli te nurty między innymi stosunek do reform gospodarczych, które powinny być przeprowadzone w tej kadencji. Nie tyle do ich treści, co do harmonogramu. Premier i minister finansów są przeciwni wielkiemu reformatorskiemu pchnięciu, to znaczy załatwieniu jednym pakietem; likwidacji większości przywilejów emerytalnych, także części rolników, wydłużenia wieku emerytalnego, oszczędności na administracji publicznej itd. Opozycja wewnątrz PO, jeśli za jej głos uznać słowa posła Gowina, chciałaby załatwić większość spraw na początku kadencji. I może mieć rację.

Czas jest niepewny. Wokół wieszczą wielki drugi kryzys. Może w ogóle nie nadejdzie, ale może będzie inaczej. Z im mniejszymi deficytami i napięciami gospodarczymi w niego wejdziemy, tym będzie łatwiej rządowi i ludziom. Z dwóch względów. Po pierwsze przez większą odporność gospodarki na wstrząsy, po drugie - przez jej większą wiarygodność dla tzw. rynków finansowych. One swoimi panicznymi decyzjami potrafią wywracać nawet ekonomiki niekoniecznie będące w złym stanie. A nasz region jest przez nich ciągle uznawany za region dużego ryzyka, z którego ucieka się w pierwszej kolejności.

Drugim ważnym znakiem zapytania jest to, czy na scenie politycznej powstanie realny i niegroźny dla kraju potencjalny zmiennik dla Platformy. Sytuacja, gdy go nie ma jest demobilizująca i demoralizująca dla partii rządzącej. Uruchamia w niej skłonności typowe dla monopartii. Byłoby niedobrze, gdyby na długą metę jedynym wyborem dla ludzi odrzucających PiS, a jest ich duża większość, pozostawała Platforma. Niestety na razie nie widać niczego, co by powstanie alternatywy zapowiadało. Nie sądzę, by Polska lewicowa skupiła się wokół Janusza Palikota. Szansą mógłby być lewicowy Okrągły Stół i zgodne tworzenie dużej wielonurtowej partii, ale to długa i trudna droga.

Nie ma szansy na PiS, którego dzisiejsi wyborcy PO i nie tylko PO mogliby się nie bać. Na dużą partię konserwatywną, bez skłonności autorytarnych i uznającą polityczne realia. PiS może istnieć bez Jarosława Kaczyńskiego, ale tylko wtedy, gdy zostanie tym PiS-em co dziś. Siłę nadaje mu nie tyle osoba szefa, co masa wyborców, którzy w tej partii, w jej słowie i tonie odnaleźli siebie samych. Ta wielka część, jakieś 20-30 % aktywnego elektoratu nie chce tej Polski, która jest, chce innej, ale z kolei ta reszta, ogromna większość, tej innej nie chce, boi się jej. PiS dla przeciwnych mu dziś wyborców nie będzie do przyjęcia, także pod nowym szefem. Pozostanie bowiem partią wrogą obecnemu państwu, pozostanie partią ustrojowej rebelii.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Tytuł pochodzi od redakcji

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (413)