Tusk: może uda mi się jakichś sympatyków przekonać
Premier Donald Tusk w ramach kampanii wyborczej wyruszył w poniedziałek autobusem na spotkania z wyborcami w całym kraju. Przez najbliższe trzy tygodnie "Autobus Tuska" odwiedzi kilkadziesią miejscowości.
19.09.2011 | aktual.: 19.09.2011 23:31
Dziennikarze o akcji premiera i sztabu PO zostali poinformowani w poniedziałek o godz. 7.30 rano na konferencji prasowej na warszawskiej stacji metra Młociny. Cały plan był trzymany w głębokiej tajemnicy; Tusk zaskoczył zarówno dziennikarzy, jak i polityków opozycji.
Premier przyznał, że nowoczesne technologie powodują, że miejsce pracy - w sensie fizycznym - nie odgrywa już takiej roli, więc można skutecznie pracować także w autobusie. Jak tłumaczył, prawie wszędzie jest zasięg, więc można łączyć się zarówno z interenetem, jak i współpracownikami.
- To pozwala trochę, tak jak w filmie science-fiction z każdego miejsca w Polsce kierować w zasadzie każdym procesem, bez większego problemu, co nie znaczy, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów na stałe przeniesie się do autobusu, bo to jednak jest męczące - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, w poniedziałek w autobusie przeglądał np. materiały na wtorkowe posiedzenie Rady Ministrów. - Jak nie jestem przygotowany bardzo krytycznie do takiego posiedzenia, to później ministrowie mają szansę przepchnąć coś, co niekoniecznie zyskałoby moją akceptację - zaznaczył premier.
Tusk nie chciał komentować zarzutów opozycji, że robi politykę w autobusie. - Myślałem, że coś lepszego wymyślą - żartował. - Skoro liderzy opozycji uważają, że tego typu spotkania z ludźmi i tego typu trasy nie wymagają odporności, pracowitości, siły, to niech sami spróbują i zobaczymy wtedy, kto tak naprawdę jest gotów do poważnych batalii - dodał premier.
Jak przekonywał jest w stanie fizycznie wytrzymać trzytygodniowy maraton wyborczy. - Nie myślałbym o nastęnej kadencji, gdybym nie miał przekonania do własnej kondycji fizycznej i psychicznej - podkreślił szef rządu.
Premier ocenił, że wizytowanie przez niego kraju w kampanii jest czymś zupełnie naturalnym. - Jak słyszę program oszczędności w wykonaniu SLD, to jest wystarczający powód, żeby powiedzieć ludziom - zobaczcie, jak niekompetentnie ludzie potrafią pisać własne programy wyborcze - zaznaczył.
Według Tuska, nic nie zastąpi bezpośrednich spotkań z wyborcami. - Ludzie chcą złapać władzę za rękaw i potrząsnąć (...) dla każdego premiera to bezcenna lekcja - ocenił. Przyznał jednocześnie, że nie rozwiąże wszystkich problemów ludzi, poprzez same rozmowy. - Nie dysponuję taką magiczną różdżką - podkreślił.
Tusk przyznał, że prowadzi kampanię na rzecz zwycięstwa Platformy w wyborach. - Nie zostawiam tutaj żadnych niedomówień - zapewnił.
- Jak atakuje mnie Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski, to nie sprawia mi bólu, nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia, ale jak podchodzą ludzie i mówią z wewnętrzną złością, determinacją, że tu coś nie gra, tam jest źle, to tego nie można zlekceważyć - powiedział szef rządu.
Jak dodał, jedna z jego rozmówczyń, która go krytykowała, po rozmowie z nim powiedziała: "Nie myślałam, że pan taki normalny, nigdy za wami nie byłam, ale może teraz?". - Może uda mi się jakichś sympatyków przekonać - zastanawiał się Tusk.
Premier będzie objeżdzał kraj tzw. "Autobusem Tuska", w niebiesko-białe barwy, z widocznym hasłem wyborczym - "Zrobimy Więcej". Dziennikarze jadą drugim autokarem za premierem; samochodami poruszają się oficerowie BOR. Razem z Tuskiem autobusem podróżują wolontariusze Platformy, ktorzy rozdają program partii i ulotki.
Każdego dnia, także w soboty i niedziele, Tusk ma odwiedzić kilka miejscowości; premier zapowiada jednak, że nie będzie się sztywno trzymał planu i odwiedzi też inne miejscowości.
Tuskowi podczas wizyt towarzyszyć mają ministrowie, w poniedziałek była to minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńskowska, a także Paweł Graś i Igor Ostachowicz. W poniedziałek premier odwiedział Sierpce, Skępe, Toruń i Chełmżę.
Biuro prasowe PO w trakcie wizyt Tuska na bieżąco wysyła informacje o poszczególnych punktach wizyty premiera na portale społecznościowe - Twitter i Facebook.
Pierwszgo dnia akcji w terenie, Tusk był w trasie 17 godzin, przejechał około 500 km.