"Tusk jest wściekły ws. Wassermanna i Kempy"
Wiceszef klubu PO Janusz Palikot uważa, że odwołanie posłów PiS Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z hazardowej komisji śledczej, choć merytorycznie uzasadnione, było błędem wizerunkowym PO. Jego zdaniem w sytuacji, gdy PiS nie zaproponuje nikogo innego do prac w komisji, trzeba będzie tych posłów do niej przywrócić. Palikot jest pewny, że decyzja ta nie była konsultowana z Donaldem Tuskiem, a premier "jest wściekły na tego typu rozwiązanie".
07.12.2009 | aktual.: 07.12.2009 17:22
- Należało doprowadzić do sytuacji, w której Wassermann i Kempa byliby postawieni w sytuacji, że muszą oceniać swoje własne zachowania. Wtedy nie byłoby wątpliwości, że jest coś na rzeczy, a tak trzeba tłumaczyć, a jak się zaczyna tłumaczyć, to się przegrywa wizerunkowo - ocenił Janusz Palikot.
Jego zdaniem należy wyjaśnić, jaka była rola Kempy i Wassermanna w pracach nad zmianami w ustawie hazardowej za rządów PiS. Według posła PO "trzeba było dłużej pociągnąć" ten wątek, żeby dla opinii publicznej stało się bardziej widoczne, iż Kempa i Wassermann nie mogą być sędziami we własnej sprawie.
W miniony piątek Kempa i Wassermann zostali, głosami PO, wyłączeni ze składu hazardowej komisji śledczej. Przedstawiciele PO argumentowali, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. Kempa i Wassermann uznali odwołanie za skandal; Kempa łączyła je z faktem, że wcześniej złożyła wniosek o udostępnienie komisji bilingów m.in. byłego szefa MSWiA Grzegorza Schetyny.
W ocenie Palikota PiS, "który jest mistrzem świata w tych intrygach", celowo skierował do komisji osoby, które trzeba będzie przesłuchać, a posłowie PO "dali się wystawić do wiatru" i "poniosły ich emocje i poczucie siły". W konsekwencji - zdaniem Palikota - powstała sytuacja, w której Kempa i Wassermann mogą się "ubierać w szaty sprawiedliwych".
Palikot jest pewny, że odwołanie Kempy i Wassermanna z komisji nie było konsultowane z Donaldem Tuskiem, a premier "jest wściekły na tego typu rozwiązanie". Zaznaczył przy tym, że z nim jako wiceszefem klubu PO też nikt tego nie konsultował. - Tego typu decyzja kierownictwa komisji powinna być przynajmniej z kolegium klubu PO przedyskutowana, bo jest to decyzja o brzemiennych skutkach politycznych - dodał.
Zdaniem Palikota byłoby lepiej, gdyby PiS skierowało teraz do pracy w komisji inne osoby, "niezwiązane ze sprawą opiniowania czy oddziaływania" na ustawę hazardową. Palikot uważa jednak, że tak się nie stanie i PiS będzie chciało, by Kempa i Wassermann wrócili do komisji hazardowej. - I opinia publiczna będzie w tej sprawie raczej skłonna stawać po ich stronie - ocenił. W takiej sytuacji - według wiceszefa klubu PO - mimo wszystko trzeba będzie przywrócić Kempę i Wassermanna.
Palikot ocenił, że hazardowa komisja śledcza niczego nie wyjaśni - będzie w niej dochodziło do rozgrywek politycznych i prób storpedowania jej prac. Poseł spodziewa się też, że niedługo dojdzie do kolejnego kryzysu w komisji z udziałem SLD i "przyjaciół politycznych" reprezentanta klubu Lewicy w komisji Bartosza Arłukowicza, a on sam "znajdzie się w sytuacji, w której jego dzisiejsza maska sprawiedliwego spadnie mu z twarzy i zobaczymy gębę działacza SLD".
Schetyna: nikt z premierem nie rozmawiał
Przewodniczący klubu PO Grzegorz Schetyna mówił, że decyzja o odwołaniu Kempy i Wassermanna z komisji hazardowej była "autonomiczną decyzją" komisji i, że nie byli o niej uprzedzeni ani on, jako szef klubu, ani premier. Dodał, że rozmawiał z Donaldem Tuskiem w piątek wieczorem o tym, co się stało.
- Na pewno o tej decyzji nie wiedział premier. Czy będzie uznana za błąd - poczekajmy do rozstrzygnięcia tej kwestii - mówił Schetyna. - Prawo, nawet jeśli trudne, jest takie samo dla wszystkich członków komisji - podkreślił.
Schetyna uważa, że decyzję w sprawie komisji hazardowej powinno podjąć prezydium sejmu. - Nie chcę, żeby kluby parlamentarne - koalicji czy opozycji rozstrzygały w tej sprawie. Wszyscy powinniśmy się umówić, że zdecyduje prezydium sejmu po poniedziałkowej rozmowie z Mirosława Sekułą - mówił Schetyna. Prezydium sejmu zbierze się 14 grudnia.