Tusk: dymisja Millera to większa frekwencja w referendum
Gdyby dzisiaj, jutro czy pojutrze, ale przed referendum unijnym, Leszek Miller podał się do dymisji, to kilka procent Polaków więcej poszłoby do głosowania, bo uwierzyłoby, że rzeczy niemożliwe są jednak możliwe - uważa lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
29.05.2003 | aktual.: 29.05.2003 09:21
"Ja nie będą udawał, że w sprawach ważnych dla Polski mam podobne poglądy jak Leszek Miller. Bo nie mam. Mam zupełnie inne poglądy na to, co w Polsce jest ważne" - powiedział Tusk w radiu Zet.
"Miller jest złym premierem nie dlatego, że w sposób twardy prowadzi Polskę do UE, ale jest bardzo złym premierem w związku z naszymi, polskimi sprawami(...). Może najlepiej byłoby, gdyby pojechał do Brukseli i tam potwierdził swoją europejskość, ale w Polsce źle się sprawuje i źle rządzi" - dodał lider PO.
Pytany, kto powinien być "godnym następcą" Millera, Tusk odparł: "to pani wie najlepiej, że Józef Oleksy jest najbardziej takim zapalonym do sprawowania funkcji premiera".
"Prawda jest taka, że następcą Leszka Millera, jeśli ten poda się do dymisji, będzie ktoś z SLD. Dziś tam dobrych kandydatur, moim zdaniem, nie ma. Są złe, gorsze i najgorsze" - powiedział lider Platformy.
Zaznaczył, że Miller ma większość w parlamencie. "Wtedy, kiedy czuje się zaniepokojony, kiedy musi bronić np. pana Łapińskiego, to do tej większości przywołuje Samoobronę i to dotychczas skutecznie funkcjonowało" - uważa Tusk.
"W polskim Sejmie pan Leszek Miller - mówię o tym z ubolewaniem - ma poparcie większości parlamentarnej: SLD, takich małych kół, które z różnych powodów są gotowe poprzeć w każdej sytuacji Leszka Millera. A w sytuacjach alarmowych słynne zbrojne ramię pana Leszka Millera, czyli Samoobrona, także głosuje za nim" - powiedział szef Platformy. Podkreślił, że ten stan mogą zmienić tylko wybory. (mk)