Turystyczny statek zatonął w Turcji
Przeładowany turystyczny statek zatonął
w pobliżu portu na riwierze tureckiej.
Czterech pasażerów utonęło, a trzech uznano za zaginionych - podała
turecka policja. Według biur turystycznych wysyłających Polaków do
Turcji, na statku nie było naszych rodaków.
16.07.2005 | aktual.: 16.07.2005 20:58
Na pokładzie statku znajdowało się 125 ludzi. Wielu pasażerów wpław dopłynęło do brzegu, pozostali ratowali się, korzystając z łodzi ratunkowych. 21 osób hospitalizowano - poinformowali przedstawiciele miasta Alanya.
Burmistrz Alanyi, Gunhan Sarikaya, powiedział, że liczba zaginionych osób nie jest pewna. Według policji, ratownicy poszukują dwojga dzieci i kobiety, które zaginęły na płytkich wodach koło Alanyi.
Według burmistrza, stateczek dla maksymalnie 72 pasażerów miał na pokładzie o wiele więcej ludzi i zatonął właśnie dlatego. Wcześniejsze doniesienia mówiły o tym, że łódź rozbiła się o skały.
AP pisze, że ratownicy wyłowili z morza ciała czterech Turków.
Konsul Lech Saszcza z polskiej ambasady w Ankarze powiedział PAP, że nie ma informacji o tym, że wśród poszkodowanych są Polacy. Zastrzegł jednocześnie, że na ostateczną identyfikację ofiar trzeba będzie poczekać, i że w tego rodzaju przypadkach turecka policja udziela bardzo skąpych informacji.
Konsul skontaktował się z przedstawicielami biur podróży wysyłających Polaków do Turcji. Twierdzą, że ich klienci nie uczestniczyli w tej morskiej wycieczce i że żadnego polskiego turysty nie brakuje - powiedział.
Stateczek, którym oferowano nocne przejażdżki, zatonął w 10 minut po wyjściu z portu.
Jeden z pasażerów, 32-letni Ceren Mehtap, który dopłynął do brzegu ze swoją 8-letnia córeczką, uważa, że gdyby statek zalazł się dalej od brzegu, ofiar byłoby kilkunastokrotnie więcej.
Kapitan uciekł od razu po katastrofie. Władze zatrzymały troje ludzi w związku z zatonięciem statku; ich tożsamości nie ujawniono. Wypadki z przeładowaniem i inne naruszenia zasad bezpieczeństwa zdarzały się już wcześniej.
Władze Alanyi zabroniły nocnych wycieczek morskich aż do odwołania.