Turcja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. "Blokowanie Szwecji i Finlandii w NATO może powrócić"

Poparcie Turcji dla członkostwa Finlandii i Szwecji w NATO zostało uznane za przełomowe osiągnięcie szczytu w Madrycie. Porozumienie nie daje jednak gwarancji, że Ankara nie będzie podbijała stawki. – Erdogan wciąż ma otwartą drogę do próby kupczenia członkostwem Szwecji i Finlandii. Myślę, że blokowanie ratyfikacji wróci wraz z oskarżeniami, że kraje łamią memorandum – mówi w Wirtualnej Polsce dr Witold Repetowicz, dziennikarz Defence24 i ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

Turcja dała zielone światło dla obecności Szwecji i Finlandii w NATO
Turcja dała zielone światło dla obecności Szwecji i Finlandii w NATO
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/Juan Carlos Hidalgo
Patryk Michalski

Trójstronne porozumienie między Turcją, Szwecją i Finlandią w sprawie rozszerzenia NATO zostało uznane za przełom szczytu w Madrycie, po tym jak przez ostatnie tygodnie Recep Tayyip Erdogan podtrzymywał weto. Ankara zmieniła zdanie m.in. w zamian za obietnicę walki z kurdyjską organizacją terrorystyczną PKK [Partia Pracujących Kurdystanu – red.] oraz współpracę wywiadowczą i prawną między krajami. Szczegółowe warunki współpracy zostały określone w dziesięciu puntach podpisanego memorandum.

W dokumencie Finlandia i Szwecja deklarują, że nie będą wspierały organizacji, które Turcja uznaje za terrorystyczne. Ankarze chodzi przede wszystkim o powiązanych z ruchem Fethullaha Gulena, który jest oskarżany przez prezydenta Turcji o zorganizowanie nieudanego zamachu stanu w lipcu 2016 roku. Gulen to kaznodzieja, niegdyś współpracownik Erdogana, obecnie od lat jego zaciekły krytyk, który przebywa na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Przez tureckie władze traktowany jako uosobienie wszelkiego zła. Likwidacja organizacji i ściganie osób z nią powiązanych to jeden z głównych celów Erdogana.

W memorandum rządy w Sztokholmie i Helsinkach zobowiązują się do współpracy wywiadowczej z Ankarą. Planują również zaostrzenie prawa karnego, co ma wspomóc walkę z terroryzmem. Dodatkowo oba kraje mają ułatwić ekstradycję podejrzanych o działania terrorystyczne, tropić wszelkie przejawy działalności PKK w tym uniemożliwiać finansowanie powiązanych instytucji.

"Finlandia i Szwecja jednoznacznie potępiają wszystkie organizacje terrorystyczne dokonujące zamachów na Turcję i wyrażają najgłębszą solidarność z Turcją i rodzinami ofiar" – czytamy w podpisanym porozumieniu.

"Propagandowy sukces Turcji"

Treść porozumienia budzi wątpliwości o jego cenę, tym bardziej, że władze w Ankarze wykorzystują argument walki z terroryzmem do umacniania swoich autorytarnych zapędów. Zdaniem dra Witolda Repetowicza, dziennikarza Defence 24 i eksperta ds. Bliskiego Wschodu, Turcja zyskuje wyłącznie krótkotrwały efekt propagandowy, jednocześnie nie zamykając sobie drogi do tego, by w przyszłości nadal utrudniać Szwecji i Finlandii wejście do NATO.

- Targi się nie zakończyły, bo konieczna jest jeszcze ratyfikacja członkostwa Szwecji i Finlandii przez parlamenty krajów Sojuszu. Spodziewam się burzy dotyczącej interpretacji podpisanego memorandum trójstronnego, bo jego treść jest na tyle pojemna i niejasna, że z pewnością Turcja, Szwecja i Finlandia będą ją inaczej interpretować. Żądania Turcji były adresowane głównie do Stanów Zjednoczonych, a nie Szwecji i Finlandii. Według oficjalnego stanowiska Turcja nie uzyskała nic od USA – wyjaśnia ekspert.

Według Repetowicza zapisy w większości są powtórzeniem stanu faktycznego, bo PKK jest uznawana za organizację terrorystyczną. - Propaganda turecka forsowała przekaz, że Szwecja wspiera PKK, choć nie było na to żadnych dowodów. Sztokholm od 40 lat uznaje PKK za organizację terrorystyczną. Twierdzenie, że Szwecja i Finlandia będą zwalczać terroryzm, są oczywiste i nic nie wnoszą. To jest wyłącznie chwyt PR-owy ze strony Turcji. Erdogan uznał, że blokowanie Szwecji i Finlandii na szczycie rozwalałaby go i nie byłoby dla niego korzystne.

Analityk podkreśla, że porozumienie jest dopiero zaproszeniem Szwecji i Finlandii przez kraje NATO do Sojuszu, a ostateczna decyzja będzie wymagała ratyfikacji przez parlamenty. – Uważam, że porozumienie nie zamyka Erdoganowi drogi do próby kupczenia członkostwem Szwecji i Finlandii. Myślę, że blokowanie ratyfikacji wróci wraz z oskarżeniami, że np. Szwecja to memorandum łamie, co będzie wynikało z odmiennego rozumienia przepisów zawartych w memorandum – mówi.

Podobne obawy ma również Robert Pszczel, były szef biura informacyjnego NATO w Moskwie, który w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski zwracał uwagę, że Ankara już w przeszłości korzystała z szantażu podczas szczytów. - Mam nadzieję, że nie pojawią się niespodzianki przez parlamenty poszczególnych krajów, które są niezależne od rządów – stwierdził. Ekspert uważa jednak, że treść memorandum to sukces Turcji. - Ankara dopięła swego w tym sensie, że bardzo konkretne zobowiązania zostały podpisane w obecności sekretarza generalnego NATO – podkreślił.

Szef Sojuszu Jens Stoltenberg jest jednak przekonany, że wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO to tylko formalność. - Będzie miał miejsce proces ratyfikacji we wszystkich państwach członkowskich. Jestem jednak absolutnie pewny, że (...) przystąpienie do NATO będzie miało miejsce - zadeklarował. W środę Stoltenberg ogłosił, że przyjęte porozumienie "jest bardzo dobre dla Turcji i równie dobre dla Szwecji i Finlandii". Poinformował też, że wszystkie kraje przyjęły nową Koncepcję Strategiczną ze wskazaniem Rosji jako agresora i główne zagrożenie dla całego Sojuszu.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
natoszczyt natofinlandia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)