Putin musi być wściekły. "Turcja nie gra już na rosyjskim fortepianie"

Putin musi być wściekły. "Turcja nie gra już na rosyjskim fortepianie"

Władimir Putin jeszcze do niedawna był nazywany przez tureckiego prezydenta "przyjacielem" (Photo by Mikhail Svetlov/Getty Images) Mikhail Svetlov
Władimir Putin jeszcze do niedawna był nazywany przez tureckiego prezydenta "przyjacielem" (Photo by Mikhail Svetlov/Getty Images) Mikhail Svetlov
Mikhail Svetlov
Sylwester Ruszkiewicz
29.06.2022 14:02, aktualizacja: 29.06.2022 15:51

Jeszcze do niedawna prezydent Turcji Recep Tyyip Erdogan nazywał Władimira Putina swoim przyjacielem. Rosyjski dyktator zapewne zacierał ręce z radości, widząc jak Ankara blokuje wejście Szwecji i Finlandii do NATO. Sytuacja na szczycie Sojuszu w Madrycie jednak diametralnie się zmieniła. Według ekspertów, Erdogan nie gra już na dwóch fortepianach: zachodnim i rosyjskim. A jedynie na tym pierwszym.

Porozumienie zawarte we wtorek doprowadziło do zniesienia weta Ankary wobec kandydatur Szwecji i Finlandii do członkostwa w NATO. Zakończyło to trwający od tygodni spór, który wystawił na próbę jedność Sojuszu wobec inwazji Rosji na Ukrainę.

W środę podczas szczytu w Madrycie NATO podjęło historyczną decyzję. Finlandia i Szwecja oficjalnie zostały zaproszone do członkostwa, a państwa Sojuszu zgodziły się na podpisanie protokołów akcesyjnych.

Poruszenie na Kremlu po decyzji na szczycie?

Ceną, jaką miały "zapłacić" oba kraje, by doprowadzić do porozumienia, było zobowiązanie niewspierania grup, które Ankara uważa za terrorystyczne i zapobieganie działalności bojowników z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i jej filii. Finlandia i Szwecja nie będą też wspierać syryjskiej kurdyjskiej milicji, która według Ankary jest taką filią.

Zgoda Turcji musiała na Kremlu wywołać spore poruszenie. Tuż przed szczytem NATO rosyjska propaganda chwaliła Erdogana za postawę ws. przyjęcia nowych członków do Sojuszu. "Turcja to nie wróg, to ważny partner. Putin i Erdogan może nie są przyjaciółmi, ale bardzo dobrze się rozumieją" - zapewniali rosyjscy eksperci z proputinowskich mediów.

Z kolei po wybuchu wojny w Ukrainie, Turcja starała się pozostawać bezstronna. Według Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, prezydent Recep Tayyip Erdogan podkreślał, że państwo nie odwraca się od Ukrainy, ale też nie porzucał związków z Moskwą. - Dzięki temu tureckie władze chcą realizować swoje cele we współpracy z oboma państwami, poprawiać swoje stosunki z Zachodem, a tym samym zyskiwać społeczne poparcie w kraju – analizował PiSM.

Dwa fortepiany? Erdogan stawia na Zachód

Zdaniem ekspertów od spraw międzynarodowych decyzja Turcji ws. przystąpienia Szwecji i Finlandii do NATO jest symboliczna zarówno dla Zachodu, jak i Kremla.

- Po wtorkowych decyzjach Ankary w sprawie wejścia Finlandii i Szwecji, nie można powiedzieć, że Turcja gra na dwa fortepiany: zachodni i rosyjski. Szczyt w Madrycie pokazał, że żadnego rosyjskiego fortepianu już nie ma – mówi Wirtualnej Polsce dr Wojciech Lorenz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

I jak podkreśla, kwestia turecko-rosyjskich relacji od lat jest skomplikowana.

- Każde państwo - także Turcja - przy pomocy instrumentów, którymi dysponuje próbuje wykorzystywać relacje z Rosją i Zachodem na swoją korzyść. Polityka Erdogana w NATO budzi irytację i wątpliwości. Jednak wtorkowa decyzja na szczycie w Madrycie pokazała, że jeśli tureckie interesy zostały uwzględnione, to Erdogan jest sojusznikiem państw NATO. A nie piątą kolumną czy państwem grającym na dwa fronty. A tym bardziej sojusznikiem Putina – ocenia dr Wojciech Lorenz.

Zdaniem Jerzego Marii Nowakowskiego, byłego ambasadora RP w Armenii i Łotwie, Erdogan potrafi dogadać się z Putinem w kwestii surowców energetycznych, ale nie będzie z nim rozmawiał ws. NATO.

- Decyzja Turcji nie była "usługą wobec Rosji", ale miała służyć głównie rozgrywaniu wewnętrznych tureckich interesów ws. Kurdów. Gdyby Rosjanie wplątali się w wewnętrzne sprawy NATO, spotkałoby się to z ostrą odpowiedzią Sojuszu. Erdogan grał na siebie i na swój kraj – mówi nam Jerzy Marek Nowakowski.

Turcja w roli państwa obrotowego

W opinii dyplomaty, Rosja – mimo wtorkowej decyzji – nadal będzie dla Turcji niezwykle ważnym państwem, które wpływa na turecką gospodarkę.

- Turcja próbuje odgrywać rolę państwa obrotowego. Próbuje być partnerem, który ma dobre relacje z Rosją jak i państwami zachodnimi, ale także z Ukrainą. W ramach tych relacji służy "swoimi usługami" budowaniu kanałów komunikacji czy poszukiwaniu pokoju. Stąd próby mediacji między Ukrainą i Rosją, stąd częste rozmowy telefoniczne między Erdoganem a Putinem. Co symboliczne tym relacjom z Rosją nie zaszkodziły słynne tureckie drony Bayraktary, które sieją spustoszenie wśród rosyjskiej armii na wojnie w Ukrainie. Proszę jednak pamiętać, że latają one głównie dzięki temu, że Kijów dostarcza silniki do nich – ocenia Jerzy Marek Nowakowski.

I jak dodaje, zgoda Ankary na przyjęcie Szwecji i Finlandii do NATO nie oznacza, że turecki prezydent nie będzie o sobie dawać znać w międzynarodowej polityce.

- Erdogan jest bardzo trudnym partnerem. Od dawna twierdzę, że z Turcją jest kłopot, bowiem jest to klasyczne państwo rewizjonistyczne. To kraj, który całkowicie chce zmienić model uprawiania polityki w swoim otoczeniu i prowadzić bardzo aktywne działania na obszarze Bliskiego Wschodu. Wraca tym samym do starego modelu Turcji Osmańskiej, która panowała na tym obszarze – podsumowuje Jerzy Marek Nowakowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także