Tunezja: strajk generalny i napięcia po zabójstwie polityka opozycji
Strajk generalny częściowo sparaliżował życie w Tunezji. Akcja protestacyjna, zorganizowana przez największy związek zawodowy UGTT, została ogłoszona po zamordowaniu w czwartek opozycyjnego polityka Mohameda Brahmiego.
Jak pisze agencja AFP, w piątek rano ulice Tunisu były opustoszałe. Nieczynne były kawiarnie, zwykle otwarte w czasie ramadanu. Na targowiskach praktycznie nie było ruchu, drobni sklepikarze również zrezygnowali z handlu, przyłączając się do strajku.
Linie lotnicze Tunisair i ich filia Tunisair Express odwołały wszystkie piątkowe loty; podobnie Air France, Alitalia i British Airways anulowały swe połączenia z i do Tunisu. Do strajku przyłączyli się również pracownicy obsługi naziemnej na lotniskach.
Drugie takie zabójstwo - ta sama broń
Brahmi został zastrzelony w czwartek rano przed własnym domem, na oczach żony i dzieci. To kolejne zabójstwo opozycyjnego polityka w Tunezji - w lutym tego roku również przed swoim domem zginał Szokri Belai, stojący na czele Ruchu Demokratycznych Patriotów, partii marksistowskiej o kierunku panarabskim.
Jak ujawnił tunezyjski minister spraw wewnętrznychLofti Ben Dżedu, Brahmi został zastrzelony z tej samej broni co Belaid. Szef resortu oświadczył, że w przypadku obu zabójstw podejrzenia kierują się w stronę radykalnych salafitów. - Wstępne ustalenia śledztwa w sprawie śmierci Brahmiego wskazują na to, że zamieszany w nie był salaficki ekstremista Bubaker Hakim - powiedział minister.
Brahmi był z kolei szefem małej partii opozycyjnej Ruch Ludowy; zasiadał w zgromadzeniu, które ma za zadanie przygotowanie nowej konstytucji Tunezji.
Piątek jest dniem żałoby w całym kraju z powodu śmierci polityka.
Protesty po morderstwach
Po zamordowaniu Brahmiego w całej Tunezji wybuchły protesty z udziałem tysięcy ludzi. W nocy tłumy zebrały się przed budynkiem resortu spraw wewnętrznych w Tunisie i szpitalem, do którego przewieziono ciało Brahmiego. Demonstranci domagali się ustąpienia rządu tworzonego przez islamistów. Policja użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć tłum. Demonstranci tłumaczą, że boją się przekształcenia ich kraju w państwo islamskie na wzór Iranu.
Do zamieszek doszło też w kilku innych miastach. W Sidi Bouzid, gdzie zaczęła się tunezyjska rewolucja i Arabska Wiosna w 2011 roku, podpalono biura rządzącej, umiarkowanie islamistycznej Partii Odrodzenia.
Tunezyjska prasa zwraca uwagę na zagrożenie dla stabilizacji kraju.
Także pierwsze zabójstwo opozycyjnego polityka Szokriego Belaida w lutym tego roku spowodowało wybuch społecznego niezadowolenia i doprowadziło do rezygnacji premiera Hamadiego Dżebali.