Trzy miesiące po nalocie. Wyryki czekają na odszkodowania
Trzy miesiące po nocnym nalocie dronów na pograniczu Lubelszczyzny poszkodowani z Wyryk wciąż czekają na pełne odszkodowania. Jak informuje Radio Zet, rodziny walczą z procedurami, a domy i mienie niszczeją.
Najważniejsze informacje:
- Trzy osoby z Wyryk-Woli wciąż czekają na pełne wsparcie, w tym od MON.
- Wójt gminy apeluje o uproszczenie procedur związanych z obronnością i wskazuje na ograniczenia przepisów.
- Rodzina szykuje rozbiórkę zniszczonego domu i planuje budowę nowego, ale proces potrwa miesiące.
Rodziny z miejscowości Wyryki-Wola na wschodzie Lubelszczyzny wciąż mierzą się ze skutkami nocnego nalotu z 9 na 10 września. W dom państwa Wesołowskich uderzyła rakieta odpalona przez pilota holenderskiego F-16 podczas alarmu po wtargnięciu rosyjskich dronów do Polski. Małżeństwo mieszka w lokalu zastępczym. Wybrali już projekt mniejszego, parterowego domu i czekają na zgodę na rozbiórkę.
Taki widok w Piszu. Z kierowcą nie szło się dogadać. Ale był trzeźwy
Kiedy realna pomoc dla poszkodowanych?
W rozmowie z Radiem Zet Tomasz Wesołowski przyznaje, że do nowego domu nie wrócą szybko: - Tutaj to jeszcze z rok będziemy siedzieli. Nie tylko zimę, ale pewnie i lato. Nie mogę się odnaleźć w tej sytuacji, że już nie mamy domu - mówił. Na gospodarstwie zostały zwierzęta. Krowę sprzedano, codziennie trzeba dojeżdżać, by nakarmić psy, koty i kury.
Inna mieszkanka wsi kończyła remont niewielkiego domu, gdy budynek uszkodziły odłamki. Dach przecieka, wilgoć niszczy ściany i komin. - Mijają już trzy miesiące od ataku, a nadal nie otrzymałam odszkodowania z Ministerstwa Obrony Narodowej. Dom niszczeje, dach przecieka, woda leje się do środka. Ze zdenerwowania nie mogę spać - powiedziała z kolei w rozmowie z Radiem Zet kobieta. Ubezpieczyciel wypłacił łącznie 33 tys. zł, kwalifikując zdarzenie jako "inne zjawiska", choć kosztorys opiewa na ok. 60 tys. zł.
Wójt Wyryk Bernard Błaszczuk koordynuje kontakt z MON i urzędem wojewódzkim. Podkreśla, że sprawy posuwają się naprzód, ale ograniczają je przepisy.
- Musimy działać zgodnie z procedurami i pamiętać, że wydajemy publiczne środki. Niestety, obecne przepisy nie dają możliwości przyspieszenia pewnych rzeczy. Nie były przygotowywane pod takie sytuacje - zaznacza wójt. Dodaje, że przypadek z Wyryk pokazuje potrzebę uproszczenia procedur związanych z obronnością państwa.
Wesołowscy otrzymali wsparcie od sejmiku województwa (70 tys. zł), ze zbiórki Poleskich Psów Ratowniczych (50 tys. zł) i zasiłek celowy z LUW (8 tys. zł). MON ma wypłacić 200 tys. zł zadośćuczynienia. W sprawie Urszuli gmina pomogła w odwołaniu do ubezpieczyciela.
Trzeci poszkodowany, Daniel, czeka na pokrycie szkód w Audi A6 uznanym przez rzeczoznawcę za nienadające się do naprawy. - Na spotkaniu w gminie 28 listopada przedstawiciel MON powiedział, że pokryją straty. Na razie tego nie zrobili, więc czekam - mówił dla Radia Zet.
Źródło: Radio Zet, WP