Trzęsienie ziemi w rządzie - Adam Szejnfeld zagrożony?
Pod presją opinii publicznej i własnej partii minister sportu Mirosław Drzewiecki, który miał w interesie lobbystów hazardowych wpływać na zniesienie dopłat za gry, podał się wczoraj ostatecznie do dymisji. Wraz za tym pojawiły się spekulacje o możliwej dymisji wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda, który miał ponad miarę interesować się feralną ustawą hazardową.
Wczoraj jednak na pierwszym planie było opuszczenie ministerialnego fotela przez Mirosława Drzewieckiego. Jednak nie jego dymisja sprawiła, że ten dzień okazał się jego osobistą tragedią.
– Mam jedno nazwisko, jedną twarz, jedną rodzinę i będę ich chronić za każdą cenę – tłumaczył swoją rezygnację minister. Była 11.20. Pięć minut później w Łodzi zmarła na atak serca jego matka.
Tymczasem odejście Drzewieckiego z rządu w żadnej mierze nie uspokoiło nastrojów. Przeciwnie. Afera hazardowa na dobre zatrzęsła rządem. I to na najwyższym szczeblu: Donald Tusk kontra Grzegorz Schetyna. – Tusk jest wściekły i przekonany, że to przez ludzi Schetyny wywrócił się cały projekt Platformy, w tym jego prezydentura – usłyszeliśmy z dwóch źródeł w kancelarii premiera.
Rozmowy w kancelarii koncentrowały się głównie wokół tematu: czy poświęcać kolejnych ludzi PO w imię ratowania sytuacji? Kandydatów do dymisji jest dwóch: wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld i minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Podejrzenia wobec roli Szejnfelda w aferze hazardowej pojawiły się wraz z publikacją w piątek notatki wiceministra finansów Jacka Kapicy ze spotkania z premierem.
Donald Tusk po wizycie szefa CBA Mariusza Kamińskiego chciał się dowiedzieć od Kapicy, głównego inicjatora i prowadzącego prace nad wprowadzeniem dopłat od gier, jak wyglądał proces legislacyjny nad stosowną nowelą. Na pytanie, kto szczególnie interesował się ustawą, wiceminister obok byłego już szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego wskazał właśnie na Szejnfelda, który w imieniu resortu gospodarki składał wnioski do ustawy zgodne z interesami lobbystów z branży hazardowej.
Co więcej, Kapica miał mocne wrażenie, że Szejnfeld robił wszystko, by maksymalnie przeciągnąć prace nad nowelą i wywrócić jej wejście w życie. Czemu Szejnfeld tak działał? On sam, zwykle otwarty dla mediów, od kilku dni milczy. Wczoraj miał być na konferencji poświęconej łagodzeniu skutków kryzysu w Pile. Nie pojawił się. W mailu do swojego kolegi senatora nie ukrywał, że powodem są – jak twierdzi – niesprawiedliwe oskarżenia pod jego adresem. Według naszych informacji zakaz wypowiadania się Szejnfeldowi wydał sam wicepremier Waldemar Pawlak.
Wiadomo, że tak Tusk, jak i Schetyna nie cenią go i bez mrugnięcia okiem są gotowi go poświęcić. – Problem w tym, czy to nie wywoła tylko kolejnej lawiny. PiS zażąda kolejnych głów: Pawlaka, Schetyny – mówi jeden ze współpracowników premiera.
Część polityków PO jest przekonana, że dla dobra sytuacji powinien odejść też minister sprawiedliwości, który w dniu wybuchu afery ogłosił, że politycy PO są niewinni.