Trzech kierowników "Biedronki" przed sądem
Trzech kierowników rejonów sieci "Biedronka", nadzorujących pracę sklepów w kilku miastach województwa podlaskiego, odpowie przed sądem za podżeganie do poświadczenia nieprawdy i uporczywe naruszanie praw pracowniczych.
30.12.2005 | aktual.: 01.03.2022 13:12
Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Białymstoku skierowała w piątek do tamtejszego sądu rejonowego - poinformował rzecznik prasowy prokuratury Adam Kozub.
Śledztwo w sprawie podejrzeń naruszania praw pracowniczych w kilkunastu sklepach sieci "Biedronka" w kilku miastach województwa podlaskiego było prowadzone od ub. roku, po zawiadomieniach złożonych przez Okręgową Inspekcję Pracy oraz pracownika jednego ze sklepów.
Chodzi o sklepy m.in. w Białymstoku, Sokółce, Siemiatyczach i Czarnej Białostockiej. Badając dokumentację i przesłuchując świadków, prokuratura sprawdzała przede wszystkim, czy nie dochodziło tam do bezprawnego przedłużania czasu pracy, bez płacenia za to pieniędzy.
Zarzuty postawiono zarówno kierownikom rejonów, odpowiedzialnym za pracę grup sklepów, oraz kierownikom poszczególnych placówek. Wobec tych ostatnich prokuratura zdecydowała jednak o warunkowym umorzeniu postępowania, biorąc pod uwagę zagrożenie niską karą oraz fakt, że pracowali w systemie, w którym byli uzależnieni od decyzji przełożonych.
Do sądu skierowała jednak sprawę trzech kierowników rejonów. Zarzucono im przede wszystkim podżeganie szefów sklepów do poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Chodzi o listy obecności pracowników, w których wykazywano 6-godzinny czas pracy, gdy w rzeczywistości pracowali oni dłużej i nie dostawali za to wynagrodzenia.
Oskarżeni odpowiedzą także za "uporczywe naruszanie" praw pracowniczych. Chodzi m.in. o nakazywanie kierownikom sklepów, by zlecali pracownikom pracę niezgodną z przepisami. Jako przykład prokuratura podaje przewożenie towarów o wadze przekraczającej 450 kg przy użyciu wózków ręcznych i ręczne ich rozładowywanie, pracę dłużej niż 6 godzin bez nadliczbowego wynagrodzenia i nieujmowanie godzin szkoleń bezpieczeństwa i higieny pracy jako czasu pracy.
Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia. W śledztwie nie przyznali się i odmówili składania wyjaśnień.