Trybunał Konstytucyjny kontra Sąd Najwyższy
Sąd Najwyższy nadużywa prawa do odrzucania
kasacji bez rozpatrzenia - wynika z poniedziałkowych rozpraw przed
Trybunałem Konstytucyjnym. Trybunał unieważnił jeden z przepisów,
który do tego służył - pisze "Gazeta Wyborcza".
Z doświadczeń rzecznika praw obywatelskich wynika, że kasacje są odrzucane mechanicznie, uzasadnienia są szablonowe, nie odnoszą się do indywidualnych przypadków - mówił przed Trybunałem Dariusz Chaciński, dyrektor w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Trybunał rozpatrzył skargę konstytucyjną Ewy Ł. i wydał wyrok w sprawie skargi Marii W., o której tydzień temu "Gazeta Wyborcza" pisała, że wpadła "w czarną dziurę prawa".
Obie padły ofiarą przedsądu, czyli przepisów, które od lipca 2000 r. pozwalają Sądowi Najwyższemu odrzucać wnioski o kasację, jeśli są "oczywiście bezzasadne" lub nie zawierają istotnego zagadnienia prawnego.
Komentatorka dziennika Ewa Siedlecka stwierdza, że Sąd Najwyższy wywalczył sobie prawo do przedsądu po to, żeby zahamować lawinę spraw, z którymi sobie nie radził. Argumentowano, że wieloletnie czekanie na rozpatrzenie kasacji także narusza prawo do sądu. Zapewniano, że sędziowie z najwyższą starannością będą przyglądać się sprawom w przedsądzie.
Praktyka - niestety - pokazała coś innego. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich sędziów, ale ludzi wnoszących kasacje to nie pociesza, bo nie powinni być zdani na loterię.
Ewa Siedlecka stwierdza, że ma wrażenie, iż w walce o odkorkowywanie sądów - nie tylko Najwyższego - gubi się gdzieś najważniejsze, czyli czynienie sprawiedliwości. Przedsąd nie byłby złą instytucją, gdyby sędziowie o tym pamiętali. (jask)
Więcej: rel="nofollow">Trybunał Konstytucyjny kontra Sąd NajwyższyTrybunał Konstytucyjny kontra Sąd Najwyższy