Trwają negocjacje z porywaczami statku "Sirius Star"
Kapitan tankowca, porwanego w sobotę przez somalijskich piratów, to mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego. Uprowadzony oficer techniczny pochodzi natomiast z Trójmiasta - ustalił reporter RMF FM. Informacje o obecności Polaków na pokładzie "Sirius Star" potwierdził armator jednostki, firma Vela International Marine z Dubaju. Z porywaczami prowadzone są negocjacje.
- Zarówno kapitan, jak i oficer techniczny to wyszkoleni ludzie z odpowiednimi certyfikatami, którzy wiedzą, jak postępować również w tak trudnych sytuacjach. Kapitan porwanego statku ma za sobą wiele rejsów. Na pewno jest jednym z najbardziej doświadczonych kapitanów - przekonuje kapitan żeglugi wielkiej Sławomir Pietrusiewicz. Jak dodaje, załoga musi zachowywać się bardzo ostrożnie. - Nie mogą sprowokować nagłych akcji, bo siedzą na statku załadowanym ropą naftową - tłumaczy.
MSZ: uprowadzeni są bezpieczni
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że uprowadzeni Polacy są bezpieczni, a ich rodziny są na bieżąco informowane o sytuacji na statku. Teraz wszystko w rękach armatora jednostki, który jest w kontakcie z piratami. Jak szacują analitycy, cytowani przez zagraniczne agencje informacyjne, wysokość okupu, jakiego za uwolnienie "Sirius Star" mogą zażądać piraci, może sięgnąć od dwóch do czterech milionów dolarów.
Informacje o prowadzonych negocjacjach potwierdza również rzecznik polskiego MSZ. Piotr Paszkowski w rozmowie z RMF FM zastrzega jednak, że z pewnych względów armator nie chce ujawnić bliższych szczegółów negocjacji.
MSZ ogranicza się tymczasem do zbierania informacji, a jednocześnie przygotowuje się do akcji sprowadzenia Polaków do domu, kiedy negocjacje się skończą. - Wiem, że wszyscy robią, co mogą - zapewniał premier Donald Tusk, przebywający w Kuwejcie. Z kolei minister Radosław Sikorski mówił, by nie spodziewać się szybkiego rozwiązania "trudnej" sprawy.
Minister poinformował, że znane są nazwiska dwóch polskich marynarzy. Nie podał ich jednak. Sikorski podkreślił także, że w sprawie porwanego tankowca resort jest w kontakcie z sojusznikami, którzy mają swoje siły w regionie, gdzie doszło do porwania.
Uprowadzony saudyjski okręt zacumował w porcie Eyl w pobliżu miasta Harardhere w Somalii, co oficjalnie potwierdziło dowództwo 5. floty USA, operującej w regionie. Port jest bastionem piratów, kotwiczy tam większość porywanych przez nich jednostek. Jest tak silnie ufortyfikowany i broniony, że ostatnio francuska armia odmówiła podejścia w jego pobliże.