Trwa wydobywanie zwłok z londyńskiego metra
Dopiero po południu zdołano wydobyć ciała części ofiar z pociągu metra, w którym eksplozja nastąpiła w wąskim tunelu na głębokości 30 metrów koło stacji King's Cross. Przedstawiciel kierownictwa Scotland Yardu Brian Paddick powiedział na konferencji prasowej, że mimo wydobycia pewnej liczby ciał ogólna liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych pozostaje niezmieniona - jest ich 49.
10.07.2005 | aktual.: 11.07.2005 00:51
Po czwartkowych zamachach terrorystycznych w Londynie, w których zginęło co najmniej 49 osób, ok. 700 odniosło rany, Brytyjczycy przeżyli w sobotę nowe chwile grozy. W obawie przed aktami terroru ewakuowano znaczną część centrum Birmingham. Obawy nie potwierdziły się.
Warunki panujące w tunelu londyńskiego metra - temperatura dochodząca do 60 stopni C, kurz i fetor - utrudniają pracę ekipy ratowniczej. Zdaniem lekarza, który na krótko wszedł do tunelu, liczba śmiertelnych ofiar tego zamachu, dotychczas oceniana na 21 osób, może wzrosnąć nawet do 80.
W niedzielę rano minister spraw wewnętrznych Charles Clarke powiedział, że ostateczna liczba zabitych "prawdopodobnie przekroczy 50".
Jak poinformowała w sobotę policja londyńska, czwartkowych zamachów nie dokonali amatorzy. Były one doskonale zgrane w czasie - trzy eksplozje w metrze nastąpiły niemal w tym samym czasie. Tylko wybuch w autobusie był o około godzinę późniejszy. Ponadto ładunki wybuchowe wielkiej mocy nie były domowej roboty. Użyto profesjonalnych materiałów, prawdopodobnie wojskowych. Odpalono je raczej za pomocą zapalników zegarowych niż ręcznie.
W niedzielę przedstawiciel Scotland Yardu poinformował na konferencji prasowej, że kilka godzin wcześniej na lotnisku Heathrow aresztowano trzy osoby na mocy ustaw antyterrorystycznych. Podkreślił jednak, że wiązanie tego aresztowania z czwartkowymi zamachami bombowymi w Londynie to nieusprawiedliwiona i czysta spekulacja.
Prowadzący śledztwo w sprawie czwartkowych zamachów usiłują zidentyfikować terrorystów. Zaapelowali do społeczeństwa o dostarczanie nagrań wideo, fotografii i zdjęć z telefonów komórkowych, które pomogłyby w ustaleniu tożsamości sprawców zamachów. Podano specjalny adres internetowy, na który można je przekazywać.
W nocy z soboty na niedzielę ewakuowano z centrum Birmingham w środkowej Anglii ok. 20 tys. osób w związku z informacjami otrzymanymi za pośrednictwem wywiadu. Powodem były podejrzane pakunki, które jednak - jak się później okazało - nie miały charakteru terrorystycznego. Ale zdaniem policji zagrożenie było bardzo wiarygodne.
Przywódcy pięciu wielkich społeczności religijnych w Wielkiej Brytanii we wspólnej deklaracji potępili w niedzielę czwartkowe zamachy. Deklarację podpisali m.in. wielki rabin Commonwealthu Jonathan Sachs, przewodniczący rady brytyjskich meczetów i imamów Zaki Badawi, najwyższy dostojnik Kościoła anglikańskiego Rowan Williams, zwierzchnik Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii kard. Cormac Murphy-O'Connor.
Za ofiary zamachów w Londynie oraz za zamachowców, by "Bóg poruszył ich serca", modlił się w niedzielę papież Benedykt XVI po spotkaniu z wiernymi na Anioł Pański. Do terrorystów skierował dramatyczny apel, by "powstrzymali się, w imię Boga".
Wśród poszukiwanych po zamachach w Londynie jest 24 Polaków. Są to osoby, z którymi po zamachach bliscy nie mają kontaktu. Aleksander Kropiwnicki z biura prasowego ambasady polskiej zaznaczył, że liczba poszukiwanych Polaków często się zmienia - niektóre osoby się odnajdują, ale zgłaszane są nowe.
Od piątkowego wieczoru odnalazło się 13 osób, które wcześniej zgłoszono jako zaginione, ale przybyły nowe nazwiska.
Wśród poszukiwanych nadal są trzy Polki, których nazwiska opublikowano w sobotę w brytyjskich i polskich mediach: Monika Suchocka, Ania Brandt i Karolina Glueck.