Trwa strajk pielęgniarek w przemyskim szpitalu
Czwarty dzień strajkują pielęgniarki i
położne w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu, które domagają się
obiecanych podwyżek płac. Pielęgniarki okupują gabinet
dyrektora, a już 11 z nich prowadzi głodówkę.
Zaplanowano kolejne rozmowy z dyrekcją szpitala, do których jednak nie doszło. Podczas poprzednich rozmów zaproponowano strajkującym podwyżkę w kwocie 370 zł brutto, ale nie poparto tego żadnym dokumentem. Z tego powodu pielęgniarki nie tylko nie zaprzestały akcji protestacyjnej, ale trzy kolejne przystąpiły do głodówki.
Mimo strajku, praca w szpitalu przebiega normalnie, gdyż protestujące pielęgniarki nie odeszły od łóżek pacjentów. Strajkujemy, ale pracujemy. Nasz protest będzie trwał do skutku - powiedziała przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu Ewa Rygiel.
Spór zbiorowy trwa już od maja i dotyczy obiecywanej 30-procentowej podwyżki płac. Po negocjacjach, pielęgniarki zgodziły się na 20 procent podwyżki (taką otrzymali zatrudnieni w tym szpitalu lekarze), ale i ten postulat nie został spełniony. Szpital ma blisko 60 mln zł długu i dyrekcja twierdzi, że 20-procentowe podwyżki są obecnie niemożliwe.
Większość pielęgniarek i położnych w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu zarabia netto po 700 - 800 zł miesięcznie. Uważają, że takie wynagrodzenie jest całkowicie nieadekwatne do ich ciężkiej pracy. Dlatego na szpitalnych korytarzach wywiesiły afisze: "Chcemy pracować, a nie głodować".