Trump sugeruje zamach na Hillary Clinton?
• Donald Trump sugeruje, że należałoby zastrzelić Hillary Clinton
• Tak twierdzą jego krytycy po kolejnej szokującej wypowiedzi kandydata Partii Republikańskiej (GOP) do Białego Domu
Na spotkaniu z wyborcami we wtorek w Karolinie Północnej Trump powiedział, że jego demokratyczna oponentka zamierza odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni palnej, wynikające z drugiej poprawki do konstytucji USA.
Jeśli Hillary zostanie wybrana w listopadowych wyborach - ostrzegł Trump - mianuje nowego sędziego Sądu Najwyższego, który w składzie sądu przeważy szalę na korzyść sędziów liberalnych i sąd drastycznie ograniczy obywatelom dostęp do broni.
- Jak ona wybierze swoich sędziów, nic już nie będziecie mogli zrobić - powiedział kandydat GOP. "Chociaż... może ludzie od drugiej poprawki będą mogli, nie wiem..." - dodał.
Zwrot "ludzie od drugiej poprawki" powszechnie zrozumiano jako odnoszący się do właścicieli broni palnej.
Po wystąpieniu Trumpa sztab jego kampanii opublikował oświadczenie wyjaśniające, że chodziło mu o apel do posiadaczy broni, "żeby się zjednoczyli" w obronie swych praw.
Jednak demokratyczni członkowie Kongresu wyrazili opinię, że Trump wzywa do zabicia Clinton.
- Donald Trump zasugerował, żeby ktoś zabił Hillary Clinton. Musimy poważnie traktować wypowiedziane słowa - napisał na Twitterze kongresman Eric Swalwell z Kalifornii.
- To nie jest zabawa. Niezrównoważeni ludzie z bronią, żywiący nienawiść do Hillary słuchają cię, panie Trump - zatwittował senator Chris Murphy z Connecticut. Były dyrektor CIA, Michael Hayden, powiedział, że gdyby ktokolwiek inny wyraził się podobnie jak Trump, "zostałby z pewnością przesłuchany przez Secret Service"
Rzecznik kampanii Clinton, Robby Mook, oświadczył, że Trump wzywa do przemocy.
- To, co mówi Trump, jest niebezpieczne. Ktoś, kto stara się zostać prezydentem USA, nie powinien w żaden sposób sugerować przemocy - napisał Mook w mejlu wysłanym do mediów.
Media amerykańskie przypominają, że podobne poruszenie wzbudziła wypowiedź w 2010 roku ówczesnej kandydatki GOP do Senatu w stanie Nevada, Sharon Angle.
Mówiąc, że prawo do posiadania broni umożliwia Amerykanom "zapobieganie tyranii" grożącej im ze strony rządu federalnego, a jej oponent w wyborach zagraża temu prawu, Angle powiedziała: "Mam nadzieję, że nie odwołamy się do środków wynikających z drugiej poprawki".
Oświadczenie Angle, związanej z ultrakonserwatywną Tea Party, spotkało się z powszechnym potępieniem, nawet w części Partii Republikańskiej, jako zakamuflowane wezwanie do użycia broni.
Wbrew sugestiom Trumpa, Hillary Clinton nigdy nie proponowała uchylenia drugiej poprawki do konstytucji.