Trump potwierdza umowę z Koreą Pn. "Kim zacznie ją realizować od razu po powrocie"
Na konferencji prasowej po szczycie USA - Korea Pn. prezydent Trump triumfował. Zapewnił dziennikarzy, że nie musiał oddać Kim Dzong Unowi niczego w zamian, by skłonić go do porozumienia.
- Z wielką przyjemnością zwracam się do całego świata po tym historycznym szczycie. Spędziliśmy razem kilka pracowitych godzin. Staję przed wami jako emisariusz USA, przekazujący dobrą wiadomość pokoju - rozpoczął pompatycznie swoje przemówienie Trump.
Z mównicy podziękował m.in. prezydentowi Korei Pd. Moon Jae-inowi, prezydentowi Chin Xi Jinpingowi oraz premierowi Japonii Shinzo Abe, którzy przyczynili się do porozumienia. Skierował również ciepłe słowa w kierunku smego Kim Dzong Una.
- Przede wszystkim chcę podziękować przewodniczącemu Kimowi, który zrobił pierwszy krok do spotkania. Nasza rozmowa była szczera i produktywna. Jesteśmy gotowi zapisać nową kartę w naszej historii - stwierdził.
Zobacz także: Superlista Tuska. "Wszystkie pioruny będą w nią walić"
W dalszej części przemówienia podkreślił, że sankcje ze strony USA zostaną utrzymane, dopóki reżim północnokoreański nie zniszczy swojego arsenału atomowego. Trump twierdzi, że Kim Dzong Un już rozpoczął niszczenie silników rakietowych, używanych do testów nuklearnych.
- Wiem, że gdy tylko Kim powróci do Korei Pn., zacznie realizować punkty naszego porozumienia - zapowiedział.
Zaznaczył również, że nie musiał oferować Kim Dzong Unowi niczego w zamian za zgodę na denuklearyzację.
- Niektórzy twierdzą, że prezydent musiał coś oddać, by osiągnąć porozumienie. Niczego nie oddałem, poza tym, że zgodziłem się z nim spotkać. Negocjacje trwały 25 godzin. Zgodziłem się poświęcić mu swój czas - przekonywał.
Trump podkreśla swoje zasługi
Pierwszym z punktów umowy jest ustanowienie nowych stosunków pomiędzy USA i KRLD, opartych na zapewnieniu obu krajom pokoju i dobrobytu. Drugim - budowa stabilnego reżimu pokojowego na Półwyspie Koreańskim, natomiast trzecim i najważniejszym - dążenie do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Obie strony zobowiązały się też do odbudowy POW / MIA (organizacja weteranów).
Pytany o gwarancje bezpieczeństwa, Trump nie chciał podawać konkretów, ale zaznaczył, że chciałby, aby 30 tys. amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Korei Pd. mogło wrócić do domu. Dodał, że przestrzegania porozumienia będą pilnować "Stany Zjednoczone wspólnie z organizacjami międzynarodowymi".
Prezydent USA nie omieszkał również wbić szpilki swoim poprzednikom, którzy "przez ponad 25 lat nie załatwili sprawy". Nawiązał m.in do porozumienia z Billem Clintonem, który oferował Korei Pn. pieniądze w zamian za denuklearyzację.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl