Szczyt w Singapurze. Komentarze: Propagandowe zwycięstwo Kima
Pierwsze komentarze ekspertów ws. szczytu Trump-Kim nie są najlepsze dla amerykańskiego prezydenta. Podkreślają wizerunkową wygraną północnokoreańskiego dyktatora i kontrast z tym, jak przebiegał szczyt G7.
12.06.2018 | aktual.: 12.06.2018 07:49
Pierwsze komentarze podsumowujące szczyt pojawiły się już chwilę po tym, jak świat obiegły obrazki z historycznego uścisku ręki Kima i Trumpa na tle amerykańskich i północnokoreańskich flag. Według wielu komentatorów, moment ten był oznaczał zwieńczenie wieloletnich starań reżimu i osiągnięcie statusu potęgi atomowej.
"Korea Północna własnie ukończyła budowę swojej siły nuklearnego odstraszania" - napisał na Twitterze Vipin Narang, ekspert z prestiżowej uczelni Massachussetts Institute of Technology.
"Mniej niż rok zajęło Kim Dzong Unowi przejście od pierwszej udanej próby rakiety międzykontynentalnej do uzyskania spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych" - dodał Ankit Panda, znawca regionu z Federacji Amerykańskich Naukowców.
Wielką popularnością cieszył się także wpis Marka Bella, politologa z Uniwersytetu Minnesoty, który porównał losy Kim Dzong Una - który zdobył broń atomową i Muammara Kaddafiego - który z niej zrezygnował i został obalony.
"Oto różnica między posiadaniem broni atomowej i jej nieposiadaniem przez adwersarzy USA" - napisał Kaddafi
Trump też odniósł sukces?
Ale według dr Janusza Sibory, znawcy dyplomacji z Uniwersytetu Gdańskiego, wiele wskazuje także na to, że sukces odniesie także Trump.
- Widać, że efekt tych rozmów, które przecież toczą się od kilku dni w gronie doradców i delegacji, musiał być na tyle dobry, że widzieliśmy to, co widzieliśmy. Nie byłoby tych flag i serdeczności, gdyby nie zostało ustalone coś obiecującego - mówi WP . - Owszem, Trump wywrócił wszystko do góry nogami, wszystko jest niekonwencjonalne, ale jest to pewne przecięcie węzła gordyjskiego. Sam fakt, że pojawiło się tych sześć flag oznacza, że to jest zapowiedź, że wszystko się zmieni - że zapewne zostanie podpisany traktat pokojowy - dodaje.
Nie wszystkim jednak podobały się fanfary i serdeczny ton spotkania między przywódcami USA i komunistycznego reżimu. Wielu komentatorów kontrastowało to z napiętą atmosferą i awanturami podczas spotkania G7, gdzie Trump spotykał się ze swoimi sojusznikami.
Oto wszystko, co musicie wiedzieć o doktrynie Trumpa w dwóch obrazkach - napisał Colin Kahl, były doradca prezydenta Obamy, pokazując zdjęcia z obu dyplomatycznych szczytów.
W podobnym tonie sprawę skomentował Brian Klaas, politolog z London School of Economics i publicysta "Washington Post".
"Trump pokazuje znacznie więcej ciepła dyktatorowi, który głodzi swój naród i wrzuca przeciwników do gułagów albo ich zabija, niż dla najbliższych sojuszników. I atakuje przy tym prasę stojąc obok gościa, który stoi na czele napędzanego propagandą państwa policyjnego" - napisał na Twitterze.
Dr Sibora nie zgadza się jednak z takim przedstawieniem sprawy.
- W dyplomacji każdy stara się załatwić swoje sprawy i robi to w taki sposób, aby było skuteczne. Akurat nie krytykowałbym tu Trumpa z tej pozycji - wyjaśnia.