"Trump jak nauczyciel". Celowa taktyka szczytu w Waszyngtonie
- Trump jak nauczyciel, a europejscy przywódcy w roli uczniów. Taka była konwencja tego spotkania i liderzy Europy w nią weszli - mówi Wirtualnej Polsce prof. Artur Nowak-Far. Były wiceszef MSZ dostrzega jednak pozytywy po spotkaniu Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim w Waszyngtonie.
Gdy na wiosnę Wołodymyr Zełenski odwiedził Biały Dom, spotkanie z Donaldem Trumpem zakończyło się awanturą, przez którą delegacja ukraińska nie podpisała umowy w sprawie współpracy z Amerykanami przy wydobywaniu metali ziem rzadkich. Prezydent Ukrainy został wówczas skrytykowany za brak garnituru, jak i niedostateczną wdzięczność względem Stanów Zjednoczonych za dotychczasową pomoc.
"Trump jak nauczyciel". Celowa taktyka szczytu w Waszyngtonie
Poniedziałkowe spotkanie Trumpa z Zełenskim oraz europejskimi przywódcami przybrało inny charakter. Ukraiński prezydent wielokrotnie chwalił gospodarza Białego Domu, a ten nie pozostawał mu dłużny. Również szefowie rządów z "koalicji chętnych" składali komplementy Trumpowi. - Jest to strata czasu, ale rozpoznanie przywódców europejskich było takie, że trzeba to robić - mówi Wirtualnej Polsce prof. Artur Nowak-Far, wiceminister spraw zagranicznych w latach 2013-2015.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Melania napisała do Putina. "Coś nowego, czego nie widzieliśmy"
- Gospodarz też ich wychwalał, więc to odwzajemniał. Miały to zobaczyć media. Istotą było to, czego media nie zobaczyły. Te wszystkie publiczne wystąpienia i pochwały to tylko forma wstępna, ona nie ma szczególnego znaczenia - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
Prof. Nowak-Far zaznacza, że "nie jest zasługą Zełenskiego", że na wiosnę został potraktowany przez Trumpa w sposób zły, a teraz - dobry. - To pierwsze spotkanie w Gabinecie Owalnym przejdzie do historii dyplomacji. To było niebywałe. Skoro kogoś do siebie zapraszamy, to musimy mu - jako gościowi - zapewnić komfort. Wtedy celowo zrobiono awanturę, aby nauczyć czegoś Zełenskiego, przede wszystkim, żeby dokonać jego swoistej "degradacji". On i tak dał sobie dobrze radę w tej sytuacji. On nie miał prawa być na to przygotowany, bo nikt tak nie traktował szefów państw w dyplomacji XXI wieku. Nawet przywódców państw pokonanych w wojnach tak nie traktowano - ocenia były wiceszef MSZ.
- Teraz Zełenski miał świadomość, że może coś się zdarzyć nietypowego. Wyszedł bardzo ładnie - dodaje prof. Nowak-Far, doceniając zmianę stroju prezydenta Ukrainy, który założył garnitur. - On, jako przywódca prawa walczącego, ma nawet prawo ubrać się w mundur wojskowy. Co ciekawe, w dyplomacji dopuszczalne jest nawet założenie stroju narodowego swojego państwa, choć mało kto to robi. Nie powinno się prezydenta Zełeńskiego krytykować za ubiór. To było przykre doświadczenie dla prezydenta Ukrainy - zaznacza nasz rozmówca.
Przerwa na rozmowę z Putinem
Pewnym cieniem na spotkanie w Waszyngtonie kładzie się to, że Donald Trump przerwał rozmowę z europejskimi przywódcami, aby porozmawiać telefonicznie z Władimirem Putinem. Prof. Artur Nowak-Far nie przywiązuje jednak większej wagi do tej sytuacji i podkreśla, że mogła ona być uzgodniona, aby Trump mógł zrelacjonować Putinowi przebieg rozmów w Białym Domu - choć - co należy zaznaczyć - prezydent USA nie powinien tego czynić.
- Strona rosyjska oglądała media i wiedziała, że się odbywa takie spotkanie. To wszystko albo było wyreżyserowane, albo ten telefon był uzgodniony. Być może Rosjanie chcieli pokazać, jakie wspaniałe mają teraz stosunki z Amerykanami i Amerykanie się na to zgodzili. To nie jest tak, że ktoś do nas dzwoni jak w domu i się tego nie spodziewamy. Prezydent Trump ma zaplanowany kalendarz na rok do przodu, więc musiał wiedzieć, że może oczekiwać telefonu od Putina - zauważa prof. Nowak-Far.
Były wiceszef MSZ nie wyklucza też, że być może "Trump chciał coś pokazać przywódcom europejskim", np. to, że jest w stałym kontakcie z prezydentem Rosji.
Czy będzie przełom?
Gdy w piątek Donald Trump gościł na Alasce Władimira Putina, trudno było mówić o przełomie, nawet jeśli amerykański prezydent wspominał o "konstruktywnej" rozmowie z rosyjskim dyktatorem. Putin nie zgodził się na zawieszenie broni, a Trump został skrytykowany za przebieg szczytu nawet przez amerykańskie media.
- Sama komunikacja dyplomatyczna nie jest złą rzeczą. Specjalne traktowanie Putina, czyli rozciąganie przed nim czerwonego dywanu i klaskanie na jego widok, to nie jest dobra rzecz. Putin to przestępca w myśl prawa międzynarodowego. Dopuścił się przecież co najmniej zbrodni agresji - zauważa prof. Nowak-Far.
Czy w tej sytuacji poniedziałkowe spotkanie Trumpa z Zełenskim i europejskimi przywódcami może być krokiem naprzód i pozytywnym sygnałem? - Dostrzegam jakiś rodzaj jedności społeczności Zachodu. To był obrazek dla Rosjan, ale w nim rolę nauczyciela i mentora odgrywał Trump. On najwyraźniej to lubi. Prezentował się jak nauczyciel, a przywódcy europejscy byli dla niego jak uczniowie - dodaje były wiceszef MSZ.
Prof. Nowak-Far podkreśla, że europejscy liderzy nie mogą mieć jednak pretensji do Trumpa o to, że zostali potraktowani niemal jak "uczniowie". - Oni sami weszli w tę konwencję i to zaakceptowali. Nie ma powodów do narzekań, bo albo się w to wchodzi, albo nie. Świetną rolę odegrał zwłaszcza prezydent Finlandii, który świetnie zna angielski. Jest bardzo elastyczny w rozmowach, potrafi je prowadzić i powiedział wiele ważnych rzeczy, również publicznie. Mówił w sposób bardzo kompetentny - podsumowuje poniedziałkowy szczyt rozmówca Wirtualnej Polski.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: