Trump bezsilny w sprawie negocjacji pokojowych? Zaapelował do Europy
Na początku września, według planów Donalda Trumpa, miały się rozpocząć negocjacje pokojowe Ukrainy i Rosji. Ale prezydent USA ocenia, że obaj przywódcy nie są jeszcze gotowi na zawarcie pokoju. Równocześnie zaapelował do państw europejskich, by przestały kupować rosyjską ropę, dzięki której Kreml ma pieniądze na finansowanie wojny.
- Tych kolejnych terminów wyznaczanych przez Donalda Trumpa mieliśmy już kilka. Najpierw były 24 godziny, później dwa tygodnie, następnie 60 dni, a później znowu kilkanaście dni. To wygląda na bardzo niepoważne podejście. Myślę, że w Rosji już dawno się śmieją, bo zobaczyli, w jaki sposób to działa. Kreml wykorzystuje jak może taką politykę Trumpa - mówi Wirtualnej Polsce Mariusz Marszałkowski, zastępca redaktora naczelnego portalu Defence24.pl.
W ostatnich dniach prezydent USA Donald Trump w rozmowie z CBS News ocenił, że przywódcy Ukrainy i Rosji Wołodymyr Zełenski i Władimir Putin nie są jeszcze gotowi na zawarcie pokoju. To nie do końca prawda, bo Wołodymyr Zełenski zadeklarował chęć rozmów z Władimirem Putinem, a to rosyjski dyktator robi wszystko, by decyzję o takim spotkaniu odwlec w czasie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojska NATO nie dotrą na Ukrainę? "Ja zostanę urokliwą blondynką"
"Coś się wydarzy, załatwimy to"
- Obserwuję to, widzę i rozmawiam o tym z prezydentem Putinem i prezydentem Zełenskim. Coś się wydarzy, ale oni nie są jeszcze gotowi. Ale coś się wydarzy. Załatwimy to - powiedział Trump.
Jak podkreślił, jego celem jest doprowadzenie do rozmów Zełenskiego i Putina. - Walczą ze sobą od tak dawna, że nawet nie myślą o możliwości zawarcia pokoju. A gdy ja doprowadzam do spotkania, zbieram ludzi w jednym pokoju, jestem w stanie ich przekonać. Mówię wtedy: doprowadźmy do pokoju. Już wystarczy, zginęło wystarczająco wielu ludzi - podkreślał.
Prezydent USA przyznał, że sądził, iż rosyjska inwazja będzie prostsza do zatrzymania niż inne konflikty, którymi się zajmował. - Szczerze mówiąc, myślałem, że ta rosyjska będzie z tych łatwiejszych, które zatrzymałem, ale wygląda na to, że to trochę trudniejsze niż inne - ocenił.
Z kolei w czwartek przy okazji rozmowy telefonicznej z przywódcami tzw. koalicji chętnych nalegał, by państwa europejskie przestały kupować rosyjską ropę, dzięki której Rosja ma pieniądze na finansowanie wojny. Według szacunków USA, Rosja otrzymała od UE w ciągu minionego roku 1,1 miliarda euro ze sprzedaży paliw. Trump miał też zachęcać do większej presji Unii na Chiny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Spotkały go oklaski" - Prof. Grala o rozmowie Putina z Trumpem
- Trumpa zabolały ostatnie obrazki ze szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy, które uświadomiły mu, że Rosja, Indie i Chiny mogą się do siebie zbliżać. A rzeczywiście jeśli dojdzie do zbliżenia Chin i Indii będzie jedna z największych porażek Trumpa. Pamiętajmy, że Indie były tradycyjnie antychińskie. Tam dochodziło przecież często do konfliktów granicznych - przypomina Mariusz Marszałkowski.
Jak dodaje, do tego Indie kupowały sprzęt wojskowy z Rosji, ale też ze Stanów Zjednoczonych.
- A po szczycie w Chinach władze w New Delhi zapowiedziały, że będą rezygnować z zakupu amerykańskiego uzbrojenia. To policzek dla Trumpa - ocenia ekspert.
W jego ocenie państwa europejskie nie zachowują się w porządku w sprawie ropy od Rosji.
- Z jednej strony kupują ją przez pośredników, którzy przemycają surowce na statkach. Z drugiej - kupują gotowe produkty naftowe z Turcji i Indii, czyli z de facto z rosyjskiej ropy. A do tego mamy jeszcze przecież wciąż brak europejskich sankcji na ciekły gaz (LNG) z Rosji. Z tej perspektywy Trump może mieć rację, dlatego, że Europa nie robi wszystkiego, żeby uderzyć w finansowanie Putina. Przecież gaz teoretycznie można by było sprowadzać z innych kierunków, a nie sprowadzać z Rosji - komentuje rozmówca Wirtualnej Polski.
Unia Europejska w 2024 roku wydała więcej na rosyjskie paliwa niż na wsparcie finansowe dla Ukrainy – wynika z raportu Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem. UE przeznaczyła 22 mld euro na zakup ropy i gazu z Rosji, podczas gdy wsparcie finansowe dla Kijowa wyniosło 19 mld euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W Rosji liczy się tylko siła". Ekspert o szansach na pokój w Ukrainie
- Oczywistym jest także, że amerykańskie firmy chętnie wykorzystałyby sytuację. To nie jest bowiem do końca tak, że amerykańskie firmy pomogą uniezależnić się od Rosji. One wcale Europie nie pomogą. Sprzedadzą nam ten gaz w cenie rynkowej, która będzie znacznie wyższa ze względu na to, że jeden z konkurentów zostanie wycięty. To biznesowa rzeczywistość. Mam wrażenie, że za prezydentury Trumpa stała się ona bardziej agresywna - ocenia Marszałkowski.
Jego zdaniem, amerykańskie koncerny jeszcze bardziej chcą zarobić na Europie.
- I trochę to wszystko się dzieje pod płaszczykiem właśnie takiego karania Rosji, działania tych sankcji itd. My na to patrzymy jako coś dobrego, honorowego, szlachetnego. Zrezygnujemy z ropy rosyjskiej i gazu rosyjskiego, a kupujemy u Amerykanów. Natomiast potem jeżeli wejdziemy w szczegóły cenowe, to wychodzi, że wcale nie płacimy tanio za ten gaz, a płacimy znacznie drożej - mówi ekspert z Defence24.
- Mimo tego, Europa, jeżeli chce wymagać czegoś od Stanów Zjednoczonych, powinna dawać przykład tego, że poważnie traktuje zagrożenie z Rosji. Postawmy się w skórze amerykańskiego obywatela, który widzi ile ropy i gazu sprowadzają państwa europejskie z Rosji. Ile pieniędzy, miliardów euro z Europy idzie na surowce do Moskwy. A potem słyszy nawoływanie, że to Amerykanie powinni nakładać sankcje na Rosję. Ale jak ma nakładać, skoro państwa europejskie handlują po cichu z Putinem? - pyta retorycznie Marszałkowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski