Troskliwy Tusk czy "prymitywna zagrywka"?
Premier Tusk skrytykował o. Rydzyka, za to, iż ośmielił się powiedzieć w Brukseli, że w Polsce panuje totalitaryzm, a "zapomniał" jak sam uczestniczył w kilkuletniej zagranicznej kampanii przeciwko poprzedniemu rządowi i prezydentowi - wytyka "Nasz Dziennik".
Szefowi rządu, troszczącemu się o dobro Polski, przeszkadza jedna wypowiedź dyrektora Radia Maryja o totalitarnych działaniach władz wobec inicjatyw podejmowanych przez Ojców Redemptorystów, m.in. z zakresie geotermii. Trudno jednak słów premiera nie traktować jak prymitywnej politycznej zagrywki - akcentuje gazeta.
Tusk uważa za niedopuszczalne krytykowanie jego rządu za granicą, zapominając o tym, że sam patronował kilkuletniej kampanii, prowadzonej także za granicą, która miała zdyskredytować rząd PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem "ND", wystarczy przypomnieć krytykę sprzeciwu rządu PiS wobec unijnej Karty Praw Podstawowych, czy też kampanię krytykującą prezydenta za zwlekanie z podpisaniem traktatu lizbońskiego, nie mówiąc o sporze o skład polskiej delegacji na unijny szczyt ("spór o krzesło").