Tropiki na blokach operacyjnych
Nieznośny żar lampy, pot cieknący po czole i
lepiący się do ciała fartuch. Termometr wskazuje blisko 40 stopni
Celsjusza. Takie warunki panują w salach operacyjnych szpitali
woj. łódzkiego. Pacjenci nie protestują - trafiają pod skalpel pod
narkozą - relacjonuje "Dziennik Łódzki".
Jest szansa na zmianę - Szpital Wojewódzki w Piotrkowie Trybunalskim jako pierwszy w regionie chce zamontować klimatyzację na całym bloku operacyjnym. Przetarg na klimatyzację ma być ogłoszony w lipcu, a montaż rozpocznie się już w grudniu.
Pacjenci będą leczeni w lepszych warunkach higienicznych, poprawią się też warunki pracy lekarzy i pielęgniarek - mówi dyrektor szpitala Marek Konieczko.
Medycy zastrzegają, że uwierzą w to, co mówi Konieczko, dopiero kiedy poczują powiew chłodnego powietrza. Jak na razie bloki operacyjne przypominają tropiki. Na bloku operacyjnym piotrkowskiego szpitala jest jak na patelni. Sale znajdują się na ostatnim piętrze, lampy nad stołem operacyjnym dodają kolejnych kilka stopni - czytamy w gazecie.
Roman Korczyc, chirurg z tego szpitala, mówi: przy zabiegach jest ryzyko kontaktu z krwią chorego, więc poza sterylnym ubraniem, zakładam jeszcze fartuch foliowy, a na twarz maskę. Kiedy zdejmuję te rzeczy, pot leje się po mnie strumieniami.
Omdleń personelu jeszcze nie było, ale osłabione wysoką temperaturą instrumentariuszki nieraz opuszczały blok, by się ochłodzić. Tropiki źle znoszą też pacjenci, których rany trudniej się goją. Jest też kłopot z aparaturą, która pokazuje nieprawidłowe wyniki badań. Podobnie jest w większości szpitali regionu.
Zamontowanie klimatyzacji we wszystkich szpitalach nakazuje rozporządzenie ministra zdrowia z 2006 r. Szpitale mają na to czas do 2012. Czy zdążą? Dyrektor Jankowski ma wątpliwości. Klimatyzacja pożera prąd, a my za niego płacimy z kontraktów na leczenie, które tego nie uwzględniają - mówi dyrektor "Dziennikowi Łódzkiemu". (PAP)