Tropikalny sprzeciw. Caetano Veloso znów idzie na wojnę© Forum | Javier Etxezarreta

Tropikalny sprzeciw. Caetano Veloso znów idzie na wojnę

13 grudnia 2018

Już raz zmuszono mnie do emigracji. To nie może się powtórzyć – pisze Caetano Veloso w październiku 2018 roku. Felieton publikuje w "New York Timesie" tydzień przed wyborami prezydenckimi w Brazylii. Przeczuwa, że wygra człowiek, który wychwala dyktaturę, który podziwia tych, którzy pięćdziesiąt lat temu zamknęli Caetano w więzieniu.

W 1967 roku Caetano śpiewa o tym, jak w grudniowym słońcu idzie pod wiatr bez dokumentów. Ma dwadzieścia pięć lat, szeroki uśmiech, burzę czarnych loków. Jego głos jest gładki, pieści jak wiatr na skórze, gdy zbyt gorąco by żyć. Jair Bolsonaro, przyszły prezydent Brazylii, ma wtedy dwanaście lat. Być może słyszy w radio piosenkę Caetano. W końcu cała Brazylia śpiewa wtedy "Alegria, Alegria".

Caetano Veloso organizuje ruch (Tropicália)

Tropikalny protest ma swój początek w latach sześćdziesiątych, w ojczyźnie samby, Salwadorze w stanie Bahia. Dwudziestokilkuletni Caetano poznaje tam Gilberto Gila. Obaj, kilka lat później, staną się ikonami kontrkultury. Razem z Tomem Zé, Marią Bethânią i Gal Costą śpiewają ludowe brazylijskie pieśni i bossa novę.

Bahia jest dla nich za mała, wkrótce wszyscy spotkają się w São Paulo. Obiecują sobie, że nie będą słuchać tych, którzy bez przerwy powtarzają, co należy robić. Nie chcą już grać tego, co tradycyjne i zachowywać się tak, jak wypada. Tak rodzą się Tropicália. Nienasycone, tryskające energią, bujne jak Brazylia. W 1968 roku Gal Costa śpiewa: "Musisz wiedzieć, co w życiu ważne – basen, paliwo, margaryna, znać Carolinę, koniecznie nauczyć się angielskiego. Musisz, musisz, musisz". Ma 23 lata, szyję owija białym boa, nie chce już musieć.

Obraz
© Forum / Prezydent Brazylii João Goulart. Lewicowy polityk utracił władzę w 1964 r. w wyniku przewrotu wojskowego. | KEYSTONE Pictures USA

"Jemy Beatlesów i Jimiego Hendrixa" – mówi Caetano w imieniu Tropicalistów. Wymyślili to tak: będziemy łączyć sambę z Beatlesami, angolski berimbau z elektrycznymi gitarami, capoeirę z rock and rollem. W Brazylii zbudujemy most pomiędzy Afryką i Europą. Ich mentorem zostaje Oswald de Andrade, poeta modernista, który w 1928 roku opisał kulturowy kanibalizm w "Manifeście antropofagicznym". Brazylijczycy nie mieli być już ofiarami kolonizatorów, ale pożerać inne technologie, produkty i wzorce. Nazwę "Tropicália" w 1967 roku tworzy artysta wizualny Hélio Oiticica.

Jeszcze w tym samym roku Caetano śpiewa piosenkę założycielską "Tropicália". Opisuje w niej kolory i kontrasty Brazylii, kokosowe drzewa i bryzę znad oceanu, przywołuje sambę, bluesa i bossa novę.

Wraz z Gilberto ustalają, że Tropicália, jako ruch, będzie się odwoływać do brazylijskiej tradycji, jednocześnie będą też szukać inspiracji daleko poza granicami kraju. Najważniejsza będzie wolność. Zdaniem Tropicalistów to chaos i niejednorodna tożsamość definiują Brazylię.

Dlatego w piosenkach tak dużo kontrastów, ironii i pastiszu. W półsłówkach i metaforach często ukrywają sprzeciw wobec dyktatury. Tom Zé mówi dziś w filmie Marcelo Machado "Tropicália", że w czasie dyktatury myślenie było przestępstwem. Wojsko chciało zamknąć granice i głowy. Tropicália wymykały się wszystkim ograniczeniom.

Geraldo Vandré śpiewa o kwiatach (Pra não dizer que não falei das flores)

W tym czasie studenci wychodzą na ulice. Największe zgromadzenia liczą po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Młodzież walczy najpierw o lepsze warunki nauki, później sprzeciw kieruje ku dyktaturze.

Od marca 1964 roku, kiedy odsunięto od władzy prezydenta João Goularta, krajem rządzi wojsko. Zanim dojdzie do przewrotu, Goulart planuje głęboką reformę. Chce podnieść płacę minimalną, wywłaszczyć wielkich właścicieli ziemskich, upaństwowić przemysł naftowy i zapewnić prawa wyborcze niepiśmiennym. Jego intencje są dobre, nie wie jednak, jak wcielić pomysły w życie.

Przewrót następuje szybko, 30 marca przeciwko prezydentowi występują oddziały w okręgu przemysłowym Minas Gerais. Padają oskarżenia o komunizm. Goulart oddaje władzę i ucieka do Urugwaju. Nie wróci już do Brazylii. Choć rządy Najwyższego Dowództwa Sił Zbrojnych mają być przejściowe, przewrót kończy się dyktaturą.

Na transparentach z protestów w 1968 roku: "Obywatele będą walczyć". Pod koniec marca w manifestacji przeciwko podwyższeniu cen w studenckiej kantynie ginie student Edson Luis Lima Souto, ma osiemnaście lat. Hymnem 1968 roku zostaje piosenka "Pra não dizer que não falei das flores". Tysiące głosów śpiewa za Geraldo Vandrém: "Gdy idziemy razem i śpiewamy, wszyscy jesteśmy równi, w szkołach i na ulicach, na polach i budowach". Piosenka szybko zostaje zakazana przez władze, a jej autor zmuszony do emigracji.

Na protestach Caetano i Gilberto spotykają Chico Buarque de Hollanda, który stopniowo wyrasta na barda opozycji. Ma 24 lata, łączy sambę z bossa novą. 27 grudnia 1968 roku dwaj Tropicaliści trafiają do aresztu, stamtąd zostaną przeniesieni na dwa miesiące do więzienia. Wychodzą pod warunkiem, że opuszczą kraj. Kolejne dwa i pół roku spędzą w Londynie. Z Brazylii wyjeżdża też Chico, kóry azyl znajduje we Włoszech. W 1970 roku Caetano i Gilberto występują w czasie Festiwalu na Wyspie Wight, po nich The Doors, Jimmie Hendrix i Leonard Cohen. Na scenę wchodzą otoczeni tancerzami w czerwonych plastikowych strojach, grają psychodelicznego rocka i sambę. Przed nimi 600 tysięcy osób.

Chico Buarque pyta, co będzie dalej? (O que serà)

Gdy Caetano i Gilberto wyjeżdżają do Londynu, ruch przestaje istnieć. Echo ich muzyki pobrzmiewa jednak dalej w kompozycjach tych, którzy zostali. Po dwóch latach artyści wracają, są już legendą. Brazylia jest inna, opór końca lat sześćdziesiątych został stłumiony, niewielu wyraża teraz swoje zdanie.

Na początku lat siedemdziesiątych do kraju wraca Chico, w 1976 roku w piosence "O que serà (A flor de pele)", pyta "Co będzie dalej?".

Niektórzy mówią, że to piosenka erotyczna, o pożądaniu nie do zaspokojenia. Inni twierdzą, że opowiada o Brazylii i jej mieszkańcach, którzy łakną wolności, której nie mogą uzyskać. Jednak pragnienie jest nie do powstrzymania, ciągle buzuje pod skórą. Marzą o zmianie, ale nie wiedzą jaka ma być i jak ją osiągnąć. Większość piosenek Chico jest w tym czasie cenzurowana, rząd boi się jego muzyki.

W 1973 roku dochodzi do najwyższego na świecie wzrostu dochodu narodowego. Kilka lat później bańka pęka, nadchodzą zmiany. W 1979 roku prezydent João Baptista Figueiredo, wprowadza ustawę o amnestii, z więzień wychodzi prawie pięć tysięcy więźniów politycznych.

W 1985 roku, kiedy upada dyktatura, Caetano śpiewa piosenki z wydanego rok wcześniej albumu "Velô". Brazylijczycy nie mają czasu na rozliczenia. Dopiero w grudniu 2014 roku opublikowany zostaje raport Narodowej Komisji Prawdy na temat łamania praw człowieka w czasie dyktatury. Wymienia się tam nazwiska osób odpowiedzialnych za śmierć albo zaginięcie co najmniej 434 Brazylijczyków, opisuje tortury.

Brazylijczycy protestują: Nie on! (EleNão)

33 lata od upadku dyktatury, 7 października 2018 roku, Brazylijczycy głosują w pierwszej turze wyborów prezydenckich. 46 procent głosujących popiera radykalnie prawicowego kandydata – Jaira Bolsonaro.

Michael, brazylijski dziennikarz, który mieszka w Polsce, wysyła mi zdjęcia Brazylijczyków, którzy oddają głos naciskając klawisz lufą pistoletu (Bolsonaro uważa, że legalizacja broni zapewni bezpieczeństwo). Po ogłoszeniu wyników, Caetano Veloso nagrywa filmy, które publikuje potem na Facebooku. Nawołuje, żeby Brazylijczycy nie wybierali Bolsonaro.

W komentarzach: "Dziękujemy. Prawdziwy artysta wie, po której stronie stanąć, kiedy sytuacja tego wymaga, jak dziś, w obliczu nadciągającego faszyzmu” lub: "Caetano, lepiej śpiewaj sobie z kolegami i pozwól zdecydować ludziom. O to chodzi w demokracji".

Chico Buarque, podobnie jak Caetano, widzi zagrożenie ponowną dyktaturą.

Przeciwnicy Bolsonaro śpiewają jego piosenkę " Apesar de Você" napisaną w 1970 roku przeciwko prezydentowi Emílio Garrastazu Médici. "To ty wymyśliłeś smutek. (...) Z tobą czy bez ciebie i tak jutro wstanie nowy dzień" – śpiewa Chico w domu Caetano kilka dni przed wyborami, obok niego siedzi kontrkandydat na stanowisko prezydenta – Fernando Haddad. Polityk należy do Partii Pracujących, w latach 2005-2012 był ministrem edukacji, w 2013 roku został burmistrzem São Paulo. Kiedy w 1985 roku upadła dyktatura, on skończył studia prawnicze, pięć lat później został magistrem ekonomii, w 1996 roku obronił doktorat z filozofii.

Przeciwko Bolsonaro wypowiada się też Gilberto Gil. Podpisuje petycję, w której artyści sygnalizują, że rządy prawicowego polityka mogą zagrozić brazylijskiej demokracji. W czasie, gdy władzę sprawował wywodzący się z Partii Pracujących prezydent Luiz Inácio Lula da Silva, Gilberto był ministrem kultury. Brazylijski socjolog i politolog Emir Sader uważa, że w czasie dwóch kadencji rządów (2003-2011), Lula przywrócił Brazylijczykom poczucie godności. Inwestowano wtedy w politykę społeczną, rzesze

Brazylijczyków uzyskały dostęp do podstawowych praw. Na początku tego roku Lula został skazany na 12 lat więzienia za przyjęcie łapówki od firmy budowlanej. Były prezydent jednak do dziś cieszy się poparciem społeczeństwa, wielu protestowało przeciwko jego aresztowaniu, gdyby wystartował w wyborach, być może zwyciężyłby z Bolsonaro. W sierpniu zakazał mu tego sąd.

Bolsonaro z łatwością może wyliczyć grzechy poprzedników. Prezydent Michel Temer odchodzi w niesławie z oskarżeniami o korupcję. Jego poprzedniczka, prezydent Dilma Rouseff, została odsunięta w wyniku afery korupcyjnej, próbowała ukryć dziurę budżetową. W czasie głosowania za jej odwołaniem, Bolsonaro powiedział, że dedykuje swój głos szefowi tajnych służb w czasie dyktatury, Carlosowi Alberto Brilhante Ustra, odpowiedzialnemu za tortury co najmniej 500 osób i śmierć 60. Bolsonaro wiedział, że w młodości Rouseff działała w partyzantce komunistycznej i była torturowana.

29 września, niedługo przed wyborami, przez São Paulo i Rio de Janeiro przechodzą marsze kobiet, które sprzeciwiają się Bolsonaro – to największe kobiece manifestacje w historii Brazylii. Kobiety krzyczą: "Nie on!".

Tydzień przed drugą turą w obu miastach protestują przeciwnicy faszyzmu. Brazylijczycy sprzeciwiają się też poza granicami kraju: organizują protesty przeciwko Bolsonaro w Lizbonie. W sobotę przez wyborami w Polsce grupa protestujących tańczy pod ambasadą Brazylii.

Wielu z nas pyta: Jak przełknąć ten ból? (Cálice)

W poniedziałek 29 października świat poznaje wyniki wyborów. Bolsonaro zwycięża, uzyskuje 55 procent głosów. Nowy prezydent Brazylii ma 63 lata, jest byłym wojskowym i nauczycielem wychowania fizycznego.

Z nostalgią wspomina czasy dyktatury, zapowiada, że do rządu zaprosi generałów. Chce bronić ojczyzny przed komunistami. – Na brazylijskich ulicach niebezpiecznie jest teraz nosić czerwoną koszulkę – mówi Henrique, Brazylijczyk, który mieszka w Lizbonie. Gdy rozmawiamy ma na sobie T-shirt z Leninem. Przeciwnicy Bolsonaro bywają ofiarami przemocy. 8 października od ciosów nożem ginie mistrz capoeiry, Moa do Katendê. W barze przyznał, że popiera Partię Pracujących. Caetano nagrywa film, wspomina go jako swojego przyjaciela.

Bolsonaro przedstawia się jako anty-polityk, poparcie zdobywa na odróżnieniu od skorumpowanych i nieskutecznych poprzedników. Jego atutem ma być uczciwość. Chce też bronić tradycyjnych wartości. Wolałby, żeby jego syn umarł niż okazał się homoseksualistą.

Do kongresmenki Marii do Rosario mówi: "Nie zgwałciłbym cię, bo na to nie zasługujesz, jesteś za brzydka". Biedni, którzy blokują rozwój kraju to dla niego ludzie zbędni. Według badań IBOPE, elektorat Bolsonaro to głównie biali, młodzi mężczyźni, najczęściej ewangelicy, którzy pochodzą z bogatszych części Brazylii. Jednak nie tylko oni głosowali na wojskowego. Michael uważa, że Brazylijczycy chcieli wyrazić sprzeciw wobec rządzącej Partii Pracujących, która zapomniała o tym, skąd się wywodzi. Pozostawieni samym sobie z łatwością ulegli wpływom kościoła ewangelickiego, który popiera Bolsonaro.

Priscila, dziennikarka, która mieszka w São Paulo, mówi, że społeczeństwo jest podzielone. – Niektórzy uważają, że Bolsonaro rozwiąże wszystkie problemy. Nie obchodzi ich to, jakim językiem mówi. Druga część społeczeństwa boi się tego, co przyniesie przyszłość. Bolsonaro już dziś narusza wolność prasy, prawdopodobnie niebawem pogorszy się też sytuacja najbiedniejszych – twierdzi. Priscila zauważa, że nie tylko prezydent jest zagrożeniem dla demokracji, brazylijski kongres jest równie konserwatywny. Gubernator Rio, Wilson Witzel, zapowiada, że będzie kontynuował naloty wojskowe na fawele.

Ana, która też pochodzi z São Paulo, ukończyła studia w Paryżu. W wyborach głosowała na Bolsonaro, podobnie jak cała jej rodzina. Nie obawia się, że naruszy on prawa kobiet, mówi, że gdy władzę w Brazylii sprawowała Partia Pracujących liczba kobiet, która doświadczała przemocy i ginęła z rąk mężczyzn, stale rosła. – Bolsonaro popiera kastrację gwałcicieli, żeby zwalczyć agresję wobec kobiet. Ważna jest dla niego sprawiedliwość – dlatego wierzę, że sprawcy przemocy nareszcie będą karani – mówi.

Dla Rodrigo, fotografa i muzyka, który mieszka w Lizbonie, wybór nowego prezydenta to rodzinna tragedia. Bolsonaro poparła jego mama, do tej pory zawsze się rozumieli. Według niej, Bolsonaro nareszcie rozliczy się z korupcją. Rodrigo słucha ostatnio piosenek z lat siedemdziesiątych. Podobnie jak Priscila obawia się naruszeń wolności słowa. Nowy prezydent Brazylii powtarza stale, że wszyscy, którzy go krytykują, kłamią.

– Jeśli chcesz zrozumieć dyktaturę, zobaczyć na czym polegała walka z cenzurą, posłuchaj "Cálice" – mówi Rodrigo. W 1973 roku piosenkę napisali Gilberto Gil i Chico Buarque. W tekście odwołują się biblijnej modlitwy Jezusa w Ogrójcu, kiedy to wypowiada on słowa: "Panie, zabierz ode mnie ten kielich" ("Pai, afasta de mim esse cálice"”). Po portugalsku "cálice" wymawia się tak samo jak "cale-se" – czyli "zamknij się". Dalej Chico śpiewa: "Nawet jeśli zamknie się usta, serce nadal pozostaje. Nawet jeśli uciszy się serce, pozostaje świadomość. Chcę zapomnieć o tym, jak nauczyłeś mnie myśleć. Umrzeć od własnej trucizny".

***

– Tropicália nauczyły nas wolności – mówi reżyser Andre Carvaleira. – Gdy słyszysz Caetano w latach sześćdziesiątych, wiesz, że jego głowa jest wolna, jakby nigdy nie było dyktatury – dodaje.

We wtorek 30 października, dwa dni po wyborach prezydenckich, władze miasta São Bernardo do Campo położonego w południowo-wschodniej Brazylii odwołują koncert Caetano, który ma wystąpić na zaproszenie lewicowego Frontu Ludzi bez Strachu (A Frente Povo Sem Medo).

W mieście od ponad miesiąca trwa strajk okupacyjny bezrobotnych, Caetano chce wesprzeć ich w walce. Na miejscu czeka na niego policja, zapowiadają, że nie może wystąpić w czasie nielegalnego strajku. Muzyk mówi, że po raz pierwszy od upadku dyktatury zabroniono mu śpiewać. Miesiąc później na Spotify tworzy listę piosenek, którą nazywa "Polityka", na niej piosenki z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, umieszcza tam: "Alegria, Alegria", "Cálice" i "Apesar de Você".

Źródło artykułu:WP Opinie
Komentarze (0)