Wyrok ws. "afery sopockiej". Jacek Karnowski uniewinniony od zarzutów korupcji
• Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok ws. prezydenta Sopotu
• Jacek Karnowski rok temu został uniewinniony od korupcyjnych zarzutów
• Apelację od wyroku sądu pierwszej instancji wniosła prokuratura
• Prawdopodobnie teraz prokuratura złoży od wyroku kasację do Sądu Najwyższego
Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał w piątek wyrok uniewinniający prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, wydany rok temu przez sąd niższej instancji. Samorządowiec był oskarżony o przyjęcie łapówki od miejscowych biznesmenów. Wyrok jest prawomocny.
Prokurator Paweł Zmitrowicz powiedział dziennikarzom, że prokuratura "z dużym prawdopodobieństwem" złoży od wyroku kasację do Sądu Najwyższego.
- Sąd nie uwzględnił apelacji prokuratury, jednakowoż przedstawił argumenty, które w dalszym ciągu prokuratury nie przekonują, dlatego złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie dzisiejszego wyroku i zapewne zostanie podjęta decyzja o skierowanie nadzwyczajnego środka zaskarżenia w postaci kasacji do Sądu Najwyższego - powiedział. Jak dodał, prokuratura nie zgadza się m.in. z tym, że sąd ocenił działalność Karnowskiego jako konsumenta, "niewchodzącą w zakres przepisów dotyczących korupcji".
- W ocenie sądu odwoławczego apelacja prokuratury była nieuzasadniona i nie zasługiwała na uwzględnienie. Sąd odwoławczy nie znalazł żadnych racjonalnych argumentów dla zdyskwalifikowania sposobu, w jaki sąd I instancji ocenił zgromadzony w sprawie materiał dowodowy - powiedziała w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu sędziowskiego Anna Czaja.
Podkreśliła, że sąd I instancji słusznie nie dopatrzył się w świadczeniach dla Karnowskiego czynów o charakterze łapówki.
- Oskarżyciel publiczny nie wykazał też, że świadczenia te miały związek z pełnioną przez oskarżonego Karnowskiego funkcją publiczną. Musimy uznać, że osoby sprawujące funkcje publiczne są również konsumentami, nabywcami różnego rodzaju dóbr, stronami różnego rodzaju umów cywilno-prawnych - uznał sąd.
Sąd wyjaśnił, że np. prace ziemne firmy Mariana D. na rzecz prezydenta Sopotu nie mogą być traktowane jako łapówka. - Świadek, jeden ze wspólników Mariana D., wartość i jakość prac przeprowadzonych na terenie posesji oskarżonego Karnowskiego skwitował bardzo obrazowo słowami: "ta robota to wstyd dla wykonawcy" czy też: "jak się rozbabrze teren, to nie wypada wziąć za to pieniędzy". Mówił też, że na miejscu Karnowskiego sam by za tę usługę nie zapłacił - dodał sąd.
- Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali przez te osiem lat - powiedział Karnowski po ogłoszeniu wyroku.
- Ta sprawa od początku nie powinna mieć miejsca. Symbolem tej sprawy o podtekście politycznym na pewno będzie zmanipulowane nagranie, zniszczony dyktafon. Ale niestety, obawiam się, że mściwość pana ministra Zbigniewa Ziobry i pana Jacka Kurskiego pokaże, że ta sprawa będzie miała w jakiejś innej odsłonie ciąg dalszy - powiedział dziennikarzom prezydent Sopotu. Nie sprecyzował, co ma na myśli.
Sąd Rejonowy w Sopocie w październiku 2015 r. uniewinnił Karnowskiego od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek. Oprócz prezydenta Sopotu na ławie oskarżonych zasiadali także diler samochodowy Włodzimierz Groblewski (zgodził się na ujawnienie swoich danych osobowych) oraz właściciel firmy budowlanej Marian D., którzy także zostali uniewinnieni. Od wyroku tego apelację wniosła prokuratura, według której sąd pierwszej instancji niewłaściwie ocenił fakty i błędnie zinterpretował prawo.
Według prokuratury, Karnowski skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych około 10 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego (początkowo zarzuty dotyczyły napraw wartych ponad 17 tys. zł, suma zmalała na skutek ustaleń poczynionych w trakcie procesu) oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od przedsiębiorcy budowlanego.
Karnowski miał też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie - oświadczył, że nie zna Groblewskiego. W tym przypadku sąd niższej instancji uznał, że czyn ten cechował się znikomą szkodliwością społeczną i postępowanie w tym zakresie warunkowo umorzył na rok. Za poświadczenie nieprawdy sąd dodatkowo nakazał Karnowskiemu zapłatę 5 tys. zł na rzecz funduszu opiekującego się osobami poszkodowanymi.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Na początku oskarżyła go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego.
Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został przez biznesmena zniszczony.
Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.
W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec 2013 roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.