RegionalneTrójmiastoW Gdańsku ruszy proces w sprawie śmierci pacjenta po nieudanej transfuzji

W Gdańsku ruszy proces w sprawie śmierci pacjenta po nieudanej transfuzji

Do gdańskiego sądu przesłano akt oskarżenia w sprawie lekarza oraz pielęgniarki z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, którzy mieli doprowadzić do śmierci pacjenta. Przeprowadzając transfuzję podali 57-latkowi niewłaściwą grupę krwi.

W Gdańsku ruszy proces w sprawie śmierci pacjenta po nieudanej transfuzji
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski
Tomasz Gdaniec

Do zdarzenia doszło jesienią 2013 roku. Zaraz po nim Centrum Medycyny Inwazyjnej powołało specjalną komisję, mającą ustalić przebieg zdarzenia oraz jego okoliczności. Z raportu pokontrolnego wynika, że doszło do zamiany próbek krwi. 58-letniemu pacjentowi podano krew grupy „A”, przeznaczonej dla innej chorej. Kobieta otrzymała grupę „0”. Mężczyzna zmarł następnego dnia w efekcie powikłań potransfuzyjnych. Grupa „0” jest uniwersalna, dlatego kobieta nie odczuła skutków ubocznych.

Dyrekcja szpitala powiadomiła o zajściu prokuraturę. Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną oraz przesłuchali świadków. Pozwoliło to na ustalenie, że niewłaściwą krew podała pielęgniarka, podczas gdy lekarz prowadzący był na obchodzie.

- Podczas transfuzji u pacjenta pojawiły się niepokojące objawy i doktor Paweł B. został poinformowany o tym. Z naszych ustaleń wynika, że mimo to nie podjął decyzji o przerwaniu zabiegu — mówi prokurator Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

Lekarz oraz pielęgniarka nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Medyk odmówił składania zeznań. Inaczej niż kobieta, która złożyła wyczerpujące wyjaśnienia.

Podobny przypadek miał miejsce kilka lat temu w Łodzi. Wówczas łagiewniccy lekarze zdecydowali się przetoczyć krew u 67-letniego, poważnie chorego mężczyzny. Doszło jednak do tragicznej w skutkach pomyłki. Podano mu krew niezgodną grupowo.

Wypadki pomylenia grupy krwi przy transfuzji często kończą się śmiercią pacjenta. Niestety nie wiadomo, ile tego typu błędów popełniają polscy lekarze. Nie funkcjonuje bowiem w kraju żaden centralny rejestr błędów medycznych. Naczelna Izba Lekarska prowadzi tzw. Rejestr Ukaranych Lekarzy, ale według ustawy o izbach lekarskich Rejestr ten jest jawny wyłącznie dla osób i podmiotów, które wykażą interes prawny. Informację, czy dana osoba jest lekarzem oraz to, czy dany lekarz jest zawieszony w prawie wykonywania zawodu, można sprawdzić w Centralnym Rejestrze Lekarzy.

- Wynika z niego, że w Polsce każdego roku dochodzi do ogłoszenia kilkuset wyroków przyznających rację pacjentowi w sprawach o błędy lekarskie. Przeniesienie amerykańskich szacunków na populację Polski wskazuje, że każdego roku dochodzi do 20-30 tys. nieszczęśliwych wypadków w służbie zdrowia, co stoi w dysproporcji z ilością wyroków - mówi Wirtualnej Polsce Adam Sandauer ze Stowarzyszenia „Primum non nocere”. – Problemem jest niewydolny wymiar sprawiedliwości. Sądy przyjmują domniemanie prawdziwości dokumentów. Gdyby opisany w nich stan faktyczny był zgodny z rzeczywistością, wówczas nie byłoby błędów. Dodatkowo wystawiający opinie biegli są kolegami po fachu, często znającymi się z oskarżonymi z konferencji i sympozjów – dodaje Sandauer.

Pacjenci poszkodowani przez służbę zdrowia mają kilka możliwości – zgłosić się do sądu lekarskiego lub sądu powszechnego. Jednak przed podjęciem tego typu kroków warto skontaktować się z Rzecznikiem Praw Pacjenta, który pomoże przy wyborze najlepszego rozwiązania.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)