Skazany na śmierć za słuchanie radia. Mord sądowy Stefana Półrula
Stefan Półrul, żołnierz Marynarki Wojennej, został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku na karę śmierci w czerwcu 1952 roku. Wyrok wykonano na początku kwietnia 1953 roku - był to tzw. strzał katyński - z bardzo bliskiej odległości w tył głowy. W akcie oskarżenia zarzucano mu słuchanie i rozpowszechnianie oszczerczych audycji z BBC oraz z "Wolnej Europy", a także prowadzenie dyskusji pogłębiających "wrogi stosunek do Ludowego Państwa Polskiego". Jego najbliżsi nigdy nie dowiedzieli się, ani gdzie leży, ani za co został skazany. Zaledwie kilka lat temu okazało się, że spoczywa na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu w anonimowej, nieoznaczonej mogile.
Stefan Półrul, pochodzący ze wsi Korwin w Wielkopolsce, w pierwszej połowie 1947 roku dostał powołanie do wojska. Zawsze marzyła mu się służba na morzu, chciał zostać zawodowym żołnierzem. Udało mu się dostać do pracy w sądzie Marynarki Wojennej w Gdyni, gdzie zaczynał jako goniec, by dojść do pozycji starszego kancelisty (porządkował napływające do sądu listy, anonimy, donosy, pisma urzędowe), awansował też w hierarchii wojskowej - z mata na bosmanmata. Drażniła go radziecka dominacja w polskiej armii, która wcale nie była niepodległa, a całkowicie zależna od sowieckich dowódców. Marynarz - jak wspominał Henryk Haponiuk (kolega Półrula z wojska) - "był zawsze podejrzany o szpiegostwo, bandytyzm, planowanie ucieczek za granicę. Za nic sądzili i za nic skazywali. Nie mogliśmy się z tym pogodzić, ale byliśmy bezradni".
Stefan Półrul fot. Zbiory IPN
Do Polskiej Organizacji Podziemnej "Wolność" Półrula wciągnął w 1951 roku Edmund Sterna, magazynier w Zarządzie Politycznym Marynarki Wojennej. Była to kilkuosobowa grupa niepodległościowa, działająca niespełna półtora roku do czasu aresztowań w grudniu 1951 roku. Jej członkowie detonowali petardy na zebraniach Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, zbierali informacje wojskowe i polityczne. Stefan Półrul miał się zajmować przekazywaniem wiadomości o aresztowaniach, skazaniach i rozprawach sądowych w trójmiejskiej Marynarce Wojennej. Nie zdążył jednak wiele się przysłużyć, bowiem już 5 grudnia 1951 roku został aresztowany wraz ze współtowarzyszami. Haponiuk wspominał: "Zależało nam, aby ludzie nie dawali się zrusyfikować i aby nie byli obojętni na to, że sowieccy oficerowie rządzą naszą armią, a nasi, powracający z zagranicy, którzy uwierzyli, ze są potrzebni i bezpieczni, idą na śmierć lub do więzień. Chcieliśmy uświadamiać ludzi i przekonywać, by trzymali się razem, chronili się wzajemnie, nie donosili
jeden na drugiego, uważali na słowa, bo bezpieki było wszędzie coraz więcej. Stefan zadeklarował się, że będzie wynosił z sądu akta, nazwiska, kto i za co jest sądzony, jaki sędzia feruje jakie wyroki. Niewiele zdążył".
W akcie oskarżenia Stefana Półrula zarzucano mu słuchanie i rozpowszechnianie oszczerczych audycji z BBC oraz z "Wolnej Europy", a także prowadzenie dyskusji pogłębiających "wrogi stosunek do Ludowego Państwa Polskiego". Rozprawa była bardzo krótka, odbywała się w tym samym budynku, w którym przetrzymywano oskarżonych - po niespełna półrocznym okrutnym śledztwie wojskowy, sąd rejonowy z Gdańska, na sesji wyjazdowej w Gdyni, pod przewodnictwem kapitana Kazimierza Jankowskiego wydał wyrok: "Sąd dopatrzył się winy oskarżonych Sterny i Półrula usiłowania zmiany przemocą ludowo-demokratycznego ustroju Ludowego Państwa Polskiego, przekazywania wiadomości stanowiących tajemnicę państwową (...) Półrul potargał wszystkie więzy łączące go ze społeczeństwem Ludowej Polski. Zdradził ważne tajemnice, złamał przysięgę na wierność Rzeczpospolitej, przeszedł na stronę zajadłych wrogów Polski i posunął się do tego w swej nienawiści względem Ludowej Polski, że przeniósł na swych dowódców, na których szczuł członków
zbrodniczego, wywrotowego związku. Takie przestępstwa świadczą o całkowitej nieprzydatności człowieka do współżycia w socjalistycznym społeczeństwie, o konieczności zupełnego wyeliminowania go ze społeczności". Edmund Sterna i Stefan Półrul 6 czerwca 1952 roku zostali skazani na karę śmierci. W tym samym czasie rodzice Półrula, nie mając wiadomości od syna, piszą do gdyńskiego sądu, gdzie pracował, prośby o informacje o zaginionym synu. Na wieść o wyroku dla syna matka pisze listy do samego Bolesława Bieruta: "Jedno mi tylko pozostało, to wiara w Twoje, Obywatelu Prezydencie, serce ojcowskie. Że sprawę syna mego zbadasz sam i tak zasądzisz, jak rodzony ojciec, który wszystkie dzieci ludu kocha jednakowo". W ich wsi ktoś rozwiesił plakaty "Stefan Półrul - zdrajca ojczyzny", pojawiają się też plotki, że Półrul z kolegami planowali porwać statek i uciec do Szwecji.
Nieznany grób
Prośby rodziny o ułaskawienie oczywiście zostają odrzucone: "Mając na uwadze, że skazani zdradzili ojczyznę, której mieli bronić, że przechodzili na stronę śmiertelnych jej imperialistycznych wrogów (…) sąd jednogłośnie dochodzi do wniosku, że skazani na ułaskawienie nie zasługują". Dodatkowo podczas śledztwa aresztowano i osądzono też dwóch braci Półrula, których skazano na 5 i 10 lat więzienia za współudział w planowanym zamachu oraz za nielegalne posiadania broni.
Stefan Półrul zginął w wieku 27 lat 9 kwietnia 1953 roku. Rodzinie odmówiono jednak wydania ciała oraz nie poinformowano o miejscu pochówku, tłumacząc się tajemnicą wojskową. Najbliższa rodzina nigdy nie dowiedziała się ani gdzie, ani za co dokładnie został zgładzony ich syn. Dopiero w czerwcu 2008 roku na wniosek pracowników wrocławskiego IPN rozkopano trawnik na Cmentarzu Osobowickim, w miejscu w którym nie było żadnego oznaczenia, ani krzyża czy choćby tabliczki. Tam też ekshumowano i zidentyfikowano szczątki Stefana Półrula. Trzy miesiące później na cmentarzu w jego rodzinnych stronach odbył się oficjalny, wojskowy pogrzeb. 3 maja 2009 roku Stefan Półrul został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu pochowanych jest około 840 ofiar prześladowań z okresu stalinowskiego w Polsce z lat 1945-1956. Dopiero w 1987 roku doszło do ujawnienia tych mogił, w których leżą m.in. żołnierze armii Andersa, Powstania Warszawskiego, Wojska Polskiego, Brygady Świętokrzyskiej oraz członkowie WiN.
Marta Tychmanowicz dla Wirtualnej Polski
Cytaty pochodzą z filmu dokumentalnego "Nigdy nie wrócisz do domu" w reżyserii Jolanty Krysowatej (TVP 2008) oraz z tekstu tej samej autorki pt. "Przywrócenie praw" z kwartalnika "Karta" nr 58/2009.