Rozprawa ws. karmienia piersią dziecka w restauracji
• Kelner z jednej z trójmiejskich restauracji poprosił kobietę, żeby nie karmiła piersią swojego dziecka na sali
• Sprawa znalazła swój finał w Sądzie Okręgowym w Gdańsku
• Kobieta domaga się przeprosin od właścicieli sopockiej restauracji. Tego samego oczekuje właściciel lokalu, twierdząc, że jest poszkodowany jak sprawa trafiła do mediów
To będzie precedensowa sprawa. W Sądzie Okręgowym w Gdańsku ma dziś zacząć się proces przeciwko właścicielowi jednej z sopockich restauracji. To w jego lokalu kelner poprosił matkę karmiącą piersią dziecko, by się "powstrzymała" albo wyszła do toalety. Kobieta poczuła się urażona i nie zamierza tego tak zostawiać.
Relacje obu stron konfliktu są zgodne: dziecko zaczęło głośno domagać się karmienia tuż po tym jak rodzina zasiadła do stolika. Kobieta zaczęła rozpinać koszulę, by nakarmić dziecko piersią.
Zauważył to kelner, który miał szybko podejść do kobiety. Twierdzi, że zrobił to na życzenie innych, oburzonych klientów. Kobieta uznała, że jest to przejaw dyskryminacji i po półtora roku od zdarzenia postanowiła wytoczyć powództwo.
We współpracy z Polskim Towarzystwem Prawa Antydyskryminacyjnego domaga się przeprosin od właścicieli sopockiej restauracji.
Właściciel restauracji twierdzi z kolei, że nikt kobiety nie wypraszał, a jedynie poproszono, by zachowała dyskrecję. Dlaczego? Bo to nie podobało się klientom. - Ja nie poczuwam się do winy. Powiedziałbym nawet, że jestem poszkodowany, bo jak sprawa trafiła do mediów, musiałem czytać nieprzychylne komentarze na swój temat. Oberwał też wizerunek restauracji. Domagam się oddalenia pozwu, bo jest w całości bezzasadny. W przypadku jego oddalenia nie zamierzam dochodzić odszkodowania - mówi Jarosław Pindelski, właściciel lokalu.