Robert Biedroń nie wpuścił cyrku do Słupska. "Sposób tresowania tych zwierząt budzi wątpliwości UM"
Po zmianach w urzędzie miasta oraz cięciach pensji, Robert Biedroń podjął kolejną zaskakującą decyzję. Odmówił wstępu do Słupska grupie cyrkowców. Magistrat tłumaczy, że motywacją do wprowadzenia nowych zasad w tym zakresie jest sposób tresury zwierząt w cyrkach.
17.06.2015 | aktual.: 17.06.2015 13:07
- Tresowanie zwierząt budzi wątpliwości urzędu miejskiego co do przestrzegania praw zwierząt i ich dobrostanu, dlatego też dołączamy do grupy miast wprowadzających nowe standardy w tej kwestii - poinformowała Karolina Chalecka ze słupskiego magistratu.
Bezpośrednią decyzję o odmowie wstępu do miasta cyrku wydał Słupski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Nikt jednak nie ukrywa, że doszło do tego z inspiracji prezydenta miasta.
- Jest nam bardzo przykro z tego powodu. Złożyliśmy oficjalne pismo z prośbą o uzasadnienie podjętej decyzji. Nie może być tak, że jeden człowiek decyduje za wszystkich mieszkańców. Do Słupska przyjeżdżaliśmy od wielu lat. Zawsze był komplet publiczności - mówi Wirtualnej Polsce Mirosław Złotorowicz, dyrektor Cyrku Arena.
Liczba protestów aktywistów przeciwko zgodzie na wpuszczanie do miast cyrkowców ze zwierzętami rośnie. Kilka dni temu akcję promocyjną zorganizowała przed łódzką manufakturą fundacja "Viva! Akcja na rzecz zwierząt". Aktywiści przekonywali, że zwierzęta cyrkowe nie mają żadnej przyjemności z występowania przed publicznością, a cyrk oznacza dla nich przede wszystkim cierpienie. Działacze walczą również, aby w znowelizowanej ustawie o dzikich zwierzętach, pozostawić punkt dotyczących ochrony gatunków, które wykorzystywane są w cyrkach.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .