Prokurator ściga reporterkę "Wyborczej", bo nie chce ujawnić tajemnicy dziennikarskiej
Trwa właśnie przesłuchanie Katarzyny Włodkowskiej w prokuraturze w Gdańsku. Reporterka "Dużego Formatu" odmówiła ujawnienia personaliów informatora w związku z zabójstwem prezydenta Pawła Adamowicza. Mimo że dziennikarce grozi grzywna bądź areszt do 30 dni, ta nie zamierza wyjawić danych.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku niemal dwa lata ściga reporterkę "Wyborczej". W jej tekście "Posiedzę dwa lata i wyjdę", który ukazał się na łamach "Dużego Formatu" przywołane zostały wypowiedzi informatora, który z perspektywy świadka opisał sytuację spotkania z zabójcą Pawła Adamowicza, Stefana W. Wynika z nich, że zabójstwo mogło być zaplanowane, a morderca był świadomy tego, co robi.
Katarzyna Włodkowska w prokuraturze: "Fundamentem jest lojalność"
W reportażu Włodkowska opublikowała także fragment listu, który zabójca Stefan W. wysłał z więzienia do jednego z braci.
- Myślałem, że będę miał dożywocie, ale trzech biegłych psychiatrów uznało, że byłem niepoczytalny, to oznacza, że niedługo pojadę do szpitala, prawdopodobnie w Starogardzie Gdańskim, a tam co sześć miesięcy można wyjść. Posiedzę pewnie ze dwa lata i wyjdę — czytamy w tekście z "Dużego Formatu".
Jak podaje "Wyborcza", ustalenia reporterki były inne i okazały się sprzeczne z wersją biegłych powołanych przez prokuraturę. Jest to kluczowa informacja, ponieważ opinia specjalistów oznacza brak winy i sądowego procesu. Prokuratura zażądała od reporterki danych informatora, który w obawie o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny oraz brak zaufania do prokuratury poprosił o anonimowość. Włodkowska powołała się na tajemnicę dziennikarską, informacji nie ujawniła i jak twierdzi, dalej nie zamierza tego zrobić.
- Fundamentem tego zawodu jest lojalność. Jeżeli informator prosi o zachowanie jego danych w tajemnicy, mam obowiązek go chronić. Gdybym się teraz ugięła, uderzyłoby to we wszystkich dziennikarzy" – powiedziała "Wyborczej" Katarzyna Włodkowska.
Prokuratura ściga reporterkę "Wyborczej". Grozi jej grzywna i/lub areszt do 30 dni.
W obliczu odmowy podania personaliów prokuratorka prowadząca sprawę zabójstwa Adamowicza nałożyła na dziennikarkę grzywnę w wysokości 500 zł. Wystąpiono także do sądu z wnioskiem o zwolnienie Włodkowskiej z obowiązku zachowania tajemnicy. W uzasadnieniu napisano, że wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości.
W styczniu tego roku gdański sąd okręgowy przychylił się do żądania prokuratury, a apelacyjny, po zażaleniu Włodkowskiej, uchylił tę decyzję. 15 października Sąd Apelacyjny w Gdańsku finalnie i prawomocnie zdjął z Włodkowskiej tajemnicę dziennikarską, uzasadniając, że wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości.
Źródło: Gazeta Wyborcza.