"Oddalibyśmy wszystko". Magdalena Adamowicz odpowiada na hejt
Nie robię tego wszystkiego "dzięki" śmierci mojego męża, ojca moich córek, tylko "przez" tę śmierć - mówi Magdalena Adamowicz. Wdowa po byłym prezydencie Gdańska kandyduje do europarlamentu z pomorskiej listy KE.
Magdalenia Adamowicz razem z innym kandydatami Koalicji Europejskiej z Pomorza zaprezentowała się w weekend wyborcom. Jej decyzja o starcie do PE wzbudziła emocje, bo Adamowicz zdecydowała się na karierę polityczną po śmierci męża.
- Nie wiem, z której strony to płynie, to nie jest dla mnie istotne. Ważne, że jest to typowa mowa nienawiści - odpowiedziała wdowa po Pawle Adamowiczu, na pytanie "Rzeczpospolitej" o padające zarzuty, że wykorzystuje tragedię męża.
- Jedynym celem jest sprawienie bólu mnie i mojej rodzinie. Gdyby było inaczej, w wątpliwość podawano by to, co proponuję, mój program – a nie spotkałam się z takimi zarzutami, wątpliwościami - dodała w wywiadzie dla dziennika.
Zaznaczyła, że jedyne co ją boli to określenie "wesoła wdówka". - To hejt - stwierdziła Adamowicz.
- Mówiłam to już wielokrotnie, ale cierpliwie powtórzę: nie robię tego wszystkiego "dzięki" śmierci mojego męża, ojca moich córek, tylko "przez" tę śmierć. Chcę przekuć ją na dobro, na rozwiązanie tego, co do niej doprowadziło. Aby nikt nigdy przez mowę nienawiści już nie cierpiał - podkreśliła.
Zobacz także: Docinają Beacie Kempie. Jest reakcja minister
"Oddalibyśmy wszystko"
Przywołała również atak na byłego prezydenta Siedlec Wojciecha Kudelskiego, który jej zdaniem pokazuje, że "tama nienawiści została przerwana, że wszyscy razem musimy działać stanowczo i szybko, żeby ją odbudować".
- Ja, nasze córki, rodzice Pawła i jego brat Piotr, cała nasza rodzina... oddalibyśmy wszystko, żeby tego powodu do działania nie mieć- powiedziała Adamowicz.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl