Lipcowa powódź w Gdańsku: zawinił człowiek?
Złe zabezpieczenie Kanału Radunii miało bezpośredni wpływ na tragiczne skutki lipcowej powodzi w Gdańsku. Same opady deszczu nie spowodowałyby tak dużych strat - takie są wnioski ekspertów z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie przedstawione w poniedziałek.
04.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Ich opinię otrzymała prowadząca śledztwo w sprawie powodzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Dysponuje ona także inną opinią - komisji powołanej przez Pomorskiego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Stwierdza ona, że winne powodzi były niespotykane opady deszczu. Eksperci z Warszawy uważają natomiast, że gdyby były odpowiednio zabezpieczone wały kanału Radunii to woda - nawet tak duża - by ich nie przerwała. Byłyby może jedynie lekkie przesiąki - powiedział Radiu Gdańsk prowadzący sprawę prokurator Lech Tymiński.
Dodał, że według specjalistów należało także natychmiast zatrzymać elektrownię wodną w Pruszczu Gdańskim. Ponadto ekspertyza mówi, że decyzja służb powodziowych o wykonaniu przekopu pomiędzy Kanałem Radunii a samą rzeką była niepotrzebna.
Nie jest wykluczone, że trzeba będzie teraz powołać biegłych, którzy zweryfikują różne opinie o przyczynach powodzi- zapowiada prokurator Tymiński.
Przypomnijmy, w lipcu ubiegłego roku po ulewnych deszczach rzeka Radunia wylała w dzielnicach Gdańska: Orunia, Lipce i Święty Wojciech, rzeka Strzyża w Gdańsku-Wrzeszczu, a Kłodawa w Pruszczu Gdańskim. (and)