RegionalneTrójmiastoLeżał na przystanku w kałuży krwi. Nikt nie chciał mu pomóc

Leżał na przystanku w kałuży krwi. Nikt nie chciał mu pomóc

Mężczyzna stracił przytomność na jednym z gdańskich przystanków tramwajowych i upadając, uderzył głową w ziemię. Pomimo tego, że obok stali jeszcze inni ludzie, nikt nie pomógł mężczyźnie. Dopiero motorniczy, który zatrzymał się na przystanku, wysiadł z tramwaju i udzielił nieprzytomnemu pomocy.

Leżał na przystanku w kałuży krwi. Nikt nie chciał mu pomóc
Źródło zdjęć: © TVN24/x-news | nn

Do zdarzenia doszło w okolicach Bramy Wyżynnej w Gdańsku, w czasie dnia Wszystkich Świętych. Starszy mężczyzna, który upadł w wyniku zasłabnięcia, leżał w kałuży krwi. Dopóki na przystanek nie nadjechał tramwaj nr 8, prowadzony przez motorniczego Karola Mielnika, nikt nie chciał udzielić starszemu mężczyźnie pomocy.

- Zauważyłem leżącego mężczyznę i zatrzymałem tramwaj. Kiedy podbiegłem zauważyłem, że ma zakrwawioną głowę. Zadzwoniłem do naszej centrali ruchu, żeby wezwali pogotowie. Na przystanku pomagała mi tylko jedna pani, która okazała się być pielęgniarką. Ułożyliśmy mężczyznę w bezpiecznej pozycji - relacjonuje motorniczy w rozmowie z TVN24.

Z relacji świadków Mielnik dowiedział się, że ranny mężczyzna próbował wsiąść do jednego z tramwajów, ale zrezygnował i wrócił na przystanek. Sprawiał wrażenie, że nienajlepiej się czuje i kręci mu się w głowie. Niedługo potem upadł i uderzył się w głowę zalewając krwią. Obecni na przystanku ludzie nie udzielili mu pomocy, ponieważ sądzili, że "jest pijany".

Motorniczy wezwał karetkę do starszego mężczyzny. Szczęśliwie poszkodowany odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki.

Źródło: TVN24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (156)