Koronawirus w Polsce. Dyskoteka na 200 osób w Gdańsku. Właściciel mówił o "treningu tańca"
Właściciel gdańskiego klubu nocnego może zapłacić nawet 30 tys. zł za złamanie obostrzeń związanych z koronawirusem. Mężczyzna nie przekonał funkcjonariuszy, że osoby w lokalu przygotowują się do zawodów tańca, które odbędą się za pół roku.
Właściciel klubu nocnego w Gdańsku próbował w sobotę obejść obostrzenia związane z koronawirusem w Polsce. Wcześniej w mediach społecznościowych pojawiło się zaproszenie na "wydarzenie taneczne". W sobotę policja dwukrotnie kontrolowała ten lokal - informuje portal pulsgdanska.pl.
Koronawirus. Polska. Uczestnicy imprezy w Gdańsku złamali obostrzenia
Za pierwszym razem na dyskotece bawiło się kilkanaście osób. Przedstawiciel lokalu tłumaczył funkcjonariuszom, że uczestnicy imprezy trenują do zawodów tańca, które miały odbyć się w lipcu przyszłego roku. Policjanci zobaczyli jednak osoby, które piły alkohol. Właściciel klubu odmówił przyjęcia mandatu.
Funkcjonariusze ponownie pojawili się w tym miejscu po kilku godzinach. Wtedy na dyskotece bawiło się ponad 200 osób. Sprawa trafiła do sanepidu, który może ukarać przedstawiciela lokalu nawet 30 tys. zł kary. Mężczyzna może także odpowiedzieć za sprzedaż alkoholu i podawanie go klientom w lokalu.
Przeczytaj również: Policja zamknęła nielegalną imprezę. W praskim klubie bawiło się 120 osób
Źródło: pulsgdanska.pl