Jest wyrok na pomysłodawcę "homofobusów". Mariusz Dzierżawski prawomocnie skazany
Sąd w Gdańsku uznał, że uliczna kampania przeciwko społeczności LGBT była oparta na fałszywych tezach i miała cechy mowy nienawiści. - Nie ma rzetelnych badań naukowych potwierdzających tezy głoszone przez oskarżonego - uzasadnił sędzia Mariusz Kaźmierczak.
17.01.2024 | aktual.: 17.01.2024 18:22
Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro - Prawo do Życia, w latach 2019-21 wysyłał na ulice Gdańska furgonetki, z których dudniły oskarżenia pod adresem społeczności LGBT.
Teraz Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał go (w drugiej instancji) na rok ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin prac społecznych miesięcznie. Do tego Dzierżawski ma przeprosić społeczność LGBT na prowadzonej przez siebie stronie internetowej oraz zapłacić 15 tysięcy złotych na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej.
Wyrok jest prawomocny.
Obecni na sali rozpraw przedstawiciele gdańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado nie kryli radości. - Wchodzimy wreszcie na właściwie tory - powiedziała Marta Magott.
Pełnomocnik Dzierżawskiego, mecenas Wawrzyniec Knoblauch, przypomniał, że w podobnej sprawie w Gorzowie Wielkopolskim sąd drugiej instancji uniewinnił w lipcu tego roku kierowcę "homofobusa" od popełnienia przestępstwa zniesławienia.
Są więc w polskim systemie prawnym trzy wyroki w tej samej sprawie: dwa skazujące (Dzierżawskiego jako organizatora i kierowcę z Gdańska) oraz jeden uniewinniający (kierowcę z Gorzowa).
To nie koniec. Podobne sprawy - dotyczące kierowców "homofobusów" - toczą się jeszcze w Szczecinie i Zielonej Górze.
Sędzia nie ma wątpliwości: "To pomówienie"
Dzierżawski przyznał przed sądem, że to on był inicjatorem akcji. Przypomnijmy, że w ramach zaplanowanej przez niego kampanii po mieście jeździła furgonetka, na której plandece widniały zdjęcia nagich mężczyzn z tęczową flagą opatrzone hasłami typu: "Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej", "Tacy chcą edukować twoje dzieci! Powstrzymaj ich!".
Do tego podobne hasła - zrównujące homoseksualizm z pedofilią - były emitowane przez megafon oraz pojawiły się na banerach.
(W 2019 roku, w czasie kampanii wyborczej na prezydenta Gdańska, Dzierżawski wsparł j komitet wyborczy Grzegorza Brauna "Szczęść Boże!". Był w nim mężem zaufania).
W środę sędzia Mariusz Kaźmierczak stwierdził, że hasła, których Dzierżawski był autorem, były pomówieniem społeczności LGBT.
- Tezy kampanii miały ostry charakter - mówił sędzia Kaźmierczak. - Miały razić i dzielić ludzi na "nas", czyli osoby chroniące dzieci i "ich", czyli osoby homoseksualne, które chcą czynić dzieciom zło. Słowa te prowadziły do stygmatyzacji i wykluczenia. Był to przykład mowy nienawiści, która nie mieści się w wolności wyrażania opinii i nie podlega ochronie.
Sędzia uznał również, że osoby LGBT to nie jest - jak chciała obrona - abstrakcyjna grupa czy nieokreślona zbiorowość, której nie można pomówić.
- Te osoby żyją wśród nas, jest ich bardzo wiele. Każda z nich może poczuć się dotknięta i każda z nich może domagać się ochrony swoich praw - uzasadniał Kaźmierczak.
Sąd uznał także, że nie ma rzetelnych badań naukowych potwierdzających tezy głoszone przez oskarżonego. Dane przedstawiane przez oskarżonego nazwał raczej opiniami niż twardymi tezami naukowymi.
Sąd powołał się przy tym na Raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii.
- Dane w państwowych raportach są całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego, np. że czyny pedofilskie zdarzają się u osób homoseksualnych 20 razy częściej. Ścisłe dane liczbowe przeczą tym tezom - mówił sędzia.
- Dodatkowo Zarząd Główny Towarzystwa Seksuologicznego nakazuje rozróżnić między homoseksualizmem a pedofilią, a teza, że osoby homoseksualne mają szczególną skłonność do seksualnego wykorzystania dzieci jest nadużyciem i domeną ludzi uprzedzonych i niekompetentnych - dodał.
Sprawa toczyła się z powództwa prywatnego osób fizycznych (Marta Magott, Nikodem Mrożek, Jacek Jasionek) oraz gdańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado.
Mecenas Warecka: "To jest ta kropka nad i"
Pełnomocniczka społeczności LGBT+ mecenas Katarzyna Warecka przyznała, że jest zadowolona z wyroku i dodała, że "to jest to kropka nad i".
- Wszyscy potrzebowaliśmy, żeby jakiś sąd w Polsce powiedział wyraźnie, że takie komunikaty to jest homofobia i mowa nienawiści, która tworzy antagonistyczne nastroje społeczne - powiedziała Warecka.
Przypomnijmy, że wcześniej sąd w Gdańsku skazał prawomocnie kierowcę "homofobusa" Adriana M. z art. 212 KK, za przestępstwo zniesławienia, na pół roku ograniczenia wolności w postaci 20 godzin prac społecznych miesięcznie oraz 5 tysięcy zł nawiązki na Polską Akcję Humanitarną.
Jacek Jasionek ze Stowarzyszenia Tolerado był zadowolony z wyroku gdańskiego sądu w sprawie Dzierżawskiego: - Wyrok jest istotny dla społeczności osób LGBT+ w Polsce, bo potwierdza, że jednak możemy domagać się ochrony ze strony państwa. Jak podkreślił sąd, każda zaatakowana w taki sposób osoba LGBT+, może oczekiwać ochrony i to jest dla mnie najważniejsze zdanie.
- To koniec naszej długiej drogi, na początku której był rozjeżdżający Gdańsk pogromobus, co wywoływało naszą niemoc i przerażenie. A na końcu jest Mariusz Dzierżawski, skazany prawomocnie za szczucie na osoby LGBT+ i zorganizowanie kampanii nienawiści w Gdańsku i w całej Polsce - mówi Jacek Jasionek.
Tymczasem Mariusz Dzierżawski zapowiada organizację kolejnych ogólnopolskich kampanii społecznych.
- Nie zamierzam się ugiąć przed prześladowaniami - stwierdził w oświadczeniu na stronie Fundacji Pro. - Dzisiejszy wyrok przypomina najgorsze czasy totalitarne. To nic innego, jak zaprzeczanie niewygodnym faktom.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski