Jest śledztwo w sprawie śmierci Polaków w Hiszpanii. Ojciec leczył się psychiatrycznie
• Prokuratura prowadzi śledztwo ws. śmierci polskiej rodziny w Hiszpanii
• Łukasz N. leczył się wcześniej psychiatrycznie
• Ostatnie 5 lat - przymusowe leczenie w ponad 133 tys. przypadkach
08.01.2016 | aktual.: 09.01.2016 11:17
- W dni, gdy otrzymaliśmy zawiadomienie nie było jeszcze wiadome, co stało się z tą rodziną. Autorzy zawiadomienia mieli jednak obawy, że mogli paść ofiarą przestępstwa. W piśmie sugerowano możliwość handlu ludźmi - informuje prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Kluczem do zrozumienia tragedii jest przeszłość? Okazuje się, że Łukasz N. 17 lat temu był leczony psychiatrycznie w zamkniętym ośrodku. Sąd skierował go na przymusowe leczenie po tym, jak próbował zabić swoją matkę i siostrę. Nie wiadomo, jak długo mężczyzna przebywał w szpitalu ani czy jego żona wiedziała o problemach zdrowotnych męża.
Przypomnijmy fakty. Ciało Łukasza N., jego żony oraz 9-miesięcznej córeczki znaleziono w wynajętym mieszkaniu w hiszpańskiej nadmorskiej miejscowości Torrevieja. Jak podają hiszpańskie media ciała nosiły ślady obrażeń. Jedynie ciało mężczyzny zwisało na przytwierdzonym do sufitu sznurze. Według śledczych do tragedii mogło dojść na kilka dni przed znalezieniem ofiar. Ciała kobiety i jej 9-miesięcznej córki były zwinięte w koce. Ciała członków rodziny odnalazła policja, a nie jak wcześniej podawano matka Łukasza N. Kobieta przebywała w tym czasie w Polsce.
Jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości w latach 2010-2014 wpłynęło ponad 191 tys. spraw o zastosowanie, zmianę i ustanie obowiązku leczenia odwykowego. Sąd pozytywnie ustosunkował się do ponad 70 proc. z nich. Ze statystyk prowadzonych przez Instytut Neurologii wynika, że ok. 8 proc. potrzebuje natomiast systematycznego lub stacjonarnego leczenia.
Jednym z najgłośniejszych przypadków tego typu miał miejsce w połowie kwietnia w Gdańsku. Policja w krótkich odstępach czasu odebrała informację od przechodnia o znalezionych przez niego zwłokach dziewczynki oraz telefon od zaniepokojonej matki 5-latki. Kobieta twierdziła, że dziecko powinno być już dawno w domu. Z przedszkola miał odebrać je ojciec. Jak się okazało zabił córkę, uderzając kamieniem. Podczas śledztwa biegli orzekli, że podejrzany w chwili czynu był niepoczytalny. W efekcie prokuratura została zmuszona do skierowania do sądu wniosku o umorzenie sprawy, a mężczyzny na leczenie w zamkniętym ośrodku.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .