Jej córka zginęła w płomieniach. Teraz kobieta zmaga się z oskarżeniami matki domniemanego zabójcy
W połowie grudnia w Gdańsku doszło do pożaru w wyniku którego zginęła 25-letnia kobieta. Najprawdopodobniej było to celowe podpalenie. Ogień miał podłożyć Arkadiusz M., który kilka godzin po pożarze rzucił się pod pociąg. Wciąż nie może się z tym pogodzić matka samobójcy. Kobieta w internecie oskarża zmarłą 25-latkę o spowodowanie pożaru. Prokuratura wciąż jednak czeka na dowody.
Dramat rozegrał się 13 grudnia w jednym z mieszkań na gdańskim Wrzeszczu. 25-letnia Joana uciekając przed płomieniami skoczyła z okna na 2. piętrze. Mimo udzielonej pomocy, nie udało się jej uratować.
Wkrótce później służby poinformowały, że na torach kolejowych między stacjami Gdańsk Wrzeszcz i Gdańsk Zaspa zginął mężczyzna. Jak się później okazało, to Arkadiusz M., 25-letni partner ofiary pożaru.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że podpalenie mogło być celowe. Tuż przed zauważeniem ognia z mieszkania miały dobiegać odgłosy kłótni. Chwilę później 25-latek był widziany jak wychodzi z budynku, a następnie w trakcie akcji ratunkowej miał jeszcze przyglądać się jak jego partnerka jest reanimowana. Niedługo później, jego ciało zostało znalezione na torach.
Zobacz też: sensacyjne znaleziska na placu budowy. Niezwykłe odkrycie w Głogowie
Mimo, że od tych tragicznych zdarzań upłynął już ponad miesiąc, matka ofiary wciąż nie może w spokoju przeżywać żałoby. Od jakiegoś czasu w internecie pojawiają się bowiem wpisy szkalujące jej tragicznie zmarłą córkę.
Jej autorką jest matka Arkadiusza M., która w sieci rozpowszechnia informacje, że to nie jej syn, a jego zmarła partnerka jest odpowiedzialna za pojawienie się w mieszkaniu ognia. "Mam nagranie, że prawdopodobnie to Joana podpaliła rzeczy w mieszkaniu", "To prawdopodobnie ona podpaliła ten pokój" - można przeczytać w internecie.
Pożar w Gdańsku. Prokuratura czeka na dowody oskarżeń
Mimo tak jednoznacznych wpisów, kobieta wciąż nie zgłosiła się do śledczych. - Żadne nowe dowody nie wpłynęły do prokuratury. Cały czas czekamy na ostateczną opinię biegłego, ale ustalenia są takie, jakie były na początku. Łatwo pisać na forach, ale gdy ma się przyjść do prokuratury, to już jest inaczej, bo można odpowiadać za składanie fałszywych zeznań. Jeśli ta kobieta ma jakiekolwiek dowody, powinna się do nas zgłosić. Na razie tego nie zrobiła - powiedziała Faktowi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku
Postępowanie matki Arkadiusza M. jest tym bardziej dziwne, że kobieta była na pogrzebie 25-latki, a nawet składała kondolencje rodzinie zmarłej. - Nigdy złego słowa nie powiedziałam na tę panią. Ona też przeżywa dramat, ale dlaczego wypisuje takie rzeczy? - zastanawia się matka Joany.
Jak dodaje, pojawiające się w sieci oszczerstwa jedynie potęgują jej ból po stracie dziecka.
Zobacz też:
Źródło: Fakt.pl