Gdańska prokuratura przedłuża śledztwo w sprawie afery lokalowej. "Kolejne osoby usłyszą zarzuty"
• Śledztwo w sprawie korupcji w gdańskim magistracie przedłużono do końca roku
• Prok. Marciniak: kolejne osoby usłyszą zarzuty. Ustalamy ich miejsce pobytu
• Urzędniczki jednorazowo otrzymywały nawet 50 tys. zł
• Zarzuty do tej pory usłyszało 37 osób
- Po przeanalizowaniu akt prokurator prowadzący sprawę zdecydował o przedstawieniu zarzutów kolejnym osobom. W związku z tym muszą one zostać przesłuchane. Obecnie ustalamy ich miejsce pobytu. Poza tym cały czas trwa dalsza analiza zebranych w sprawie dowodów. Między innymi zabezpieczone dokumenty poddawane są badaniom przez biegłych. Dlatego też czas trwania śledztwa został przedłużony do końca 2016 roku - informuje prok. Mariusz Marciniak z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Czego dotyczy sprawa? Prokuratorskie śledztwo w sprawie tzw. afery mieszkaniowej w gdańskim magistracie rozpoczęto w sierpniu 2013 roku. Zarzuty usłyszało łącznie 37 osób. Jednak to czterem urzędniczkom aresztowanym przez CBŚP - Katarzynie M., Krystynie W., Marzenie S. oraz Beacie Z. stawia się najpoważniejsze zarzuty związane z bierną oraz czynną korupcją. Rekordzistki usłyszały 40 i 19 zarzutów. Jak podkreślają śledczy, nielegalny proceder opierał się na łańcuchu pośredników. Osoby zainteresowane szybszym lub bezprawnym otrzymaniem lokalu komunalnego kontaktowały się z pośrednikami, którzy docierali do urzędników podejmujących decyzje w sprawach lokalowych. Urzędniczki jednorazowo na nielegalnym procederze zarabiały od 1 do nawet 50 tys. złotych. Szacuje się, że obie kobiety w ramach nielegalnego procederu przydzielania mieszkań otrzymały łapówki o łącznej wartości ponad 535 tys. zł.
- Dwóm urzędniczkom oraz dwóm pośrednikom przedstawiono zarzuty działania w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. W efekcie zastosowanej kwalifikacji doszło do zwiększenia górnej granicy kary, a podejrzani mogą mieć problemy z późniejszym warunkowym zwolnieniem. Część osób zwróciła się z prośbą o warunkowe poddanie się karze. Wnioski ocenione zostaną przez prokuratora. Do sądu trafią wraz z aktem oskarżenia - dodaje prok. Marciniak.
Po zabezpieczeniu dokumentów Wydziału Gospodarki Komunalnej, wszystkie urzędniczki zostały wypuszczone z aresztu. Śledczy uznali bowiem, że osoby podejrzane nie mają już żadnych możliwości negatywnego ingerowania w tok postępowania. W toku śledztwa przeanalizowano dwa tysiące teczek z wnioskami o przydział mieszkania. Większość z nich wróciła już do magistratu. Pozostające w prokuraturze teczki będą dowodami w sprawie.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .