Finał kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego w Sopocie
W Sopocie odbyła się konwencja kończąca "Maraton poparcia Bronisława Komorowskiego". W Hali Stulecia zebrali się członkowie Platformy Obywatelskiej, zwolennicy ubiegającego się o reelekcję prezydenta - m.in. sportowcy, członkowie komitetu honorowego oraz szefowa PO, premier Ewa Kopacz i członkowie rządu. - Zwracam się do młodych ludzi w Polsce: nie dajcie się zwieść politycznym frustratom i spóźnionym na rewolucję. Ja rewolucję robiłem - mówił na konwencji ubiegający się o reelekcję prezydent.
- W niedzielę, zgodnie z demokratycznymi regułami, zadecydujemy o tym, kto będzie prezydentem Polski przez następne pięć lat. Warto pamiętać o tym, że rozstrzygniemy o tym, czy nadal jako kraj, jako społeczeństwo, będziemy iść, tak jak przez minione 25 lat drogą wolności, modernizacji, drogą uczestnictwa w integracji europejskiej, czy nadal będziemy dążyli prosto w imię zgody i bezpieczeństwa, czy też gdzieś skręcimy w którąś stronę, gdzieś trafimy na manowce, gdzieś trafimy na margines Europy - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na konwencji wyborczej w Sopocie.
Dlatego - jak mówił - cieszy się, że w finale kampanii wyborczej jego konwencja odbywa się właśnie w Trójmieście, "kolebce polskiej wolności".
Komorowski dziękował za słowa poparcia, jakie słyszał podczas kampanii oraz - jak mówił - za "ważne słowa i wyrazy poparcia", które zostały wypowiedziane na czwartkowej konwencji.
- W sposób szczególny dziękuję Rafałowi Sonikowi za to, że powiedział coś, co często nam nie przechodzi przez usta, a gdzieś tkwi głęboko w sercu. Jestem pewien co do tego, że w naszych środowiskach nie zawsze łatwo mówimy wielkimi słowami, nie zawsze mówimy o wielkich uczuciach, ale, że gdzieś w głębi serca, ile razy robimy coś dobrego, ile razy walczymy o jakąś ważną sprawę, ile razy osiągamy coś, myślimy tak, jak powiedział Sonik - "to dla ciebie Polsko" - mówił prezydent.
Polska to nie zgliszcza
Komorowski mówił, że Trójmiasto "to dobre miejsce, by obronić nasz wspólny dorobek przed tymi, którzy twierdzą - wbrew logice, faktom i temu co sami widzą w codziennym życiu - że po 25 latach polskiej wolności nasz kraj trzeba będzie odbudowywać ze zgliszczy, jak po wojnie".
Zdaniem Komorowskiego , "jest to rzecz nieprawdopodobna, obrażająca wspomnienie i działanie wszystkich ludzi pokolenia Solidarności". - Jak można o wolnej Polsce, jak można o dorobku wszystkich ludzi, w ten sposób mówić, jak można śpiewać, prosić o przywrócenie przez Pana Boga naszej wolności - pytał Komorowski.
- Tak to już bywa i tak widocznie być musi, że czasami szaleństwo polityczne, szaleństwo wyborcze bywa źródłem politycznej, groźnej ślepoty - stwierdził.
Według niego, jako naród Polacy osiągnęli "naprawdę bardzo wiele", co - jak podkreślił - "nie oznacza, że możemy dzisiaj 'spocząć na laurach'". - To wcale nie oznacza, że Polska jest krajem "mlekiem i miodem płynącym", ale to oznacza, że udało się nam wiele osiągnąć dzięki pracy, wytrwałości, konsekwencji, wysiłkowi każdej polskiej rodziny, każdego obywatela - dodał Komorowski.
- Chociaż wiemy, a wiemy i czujemy to codziennie, że nie wszyscy są beneficjentami w równym stopniu dobrodziejstw wolności, to jednocześnie wiemy, że z tego należy wyciągać proste wnioski, że jak nam się udało tyle, to dzięki naszej pracy uda się nam jeszcze więcej oraz to, że musimy konsekwentnie dążyć do tego, by sukces kraju utrwalić tak, by przekładał się na korzyści wszystkich obywateli - przekonywał Komorowski.
Komorowski: ja rewolucję robiłem
Komorowski zauważył, że pokolenie urodzone w wolnej Polsce ma wielkie aspiracje, uzasadnione ambicje i wielki potencjał. - Słusznie się mówi o tym pokoleniu, że jest to pokolenie wiedzy, bo to jest najlepiej wykształcone pokolenie w naszych dziejach - podkreślił.
- To pokolenie chce więcej, szybciej osiągać swoje cele, lepiej realizować swoje marzenia. Zniecierpliwienie młodego pokolenia może być albo siłą destrukcyjną, albo wielkim rezerwuarem energii, siły pozytywnej, zdolnej do działania na rzecz nowego etapu polskiej modernizacji - powiedział.
- Chciałbym zaprosić wszystkich młodych, zniecierpliwionych, a czasami rozczarowanych, na przykład tempem przemian, do współpracy, do wspólnego budowania Polski, kolejnych 25 lat wolności - dodał Komorowski.
Jak zaznaczył, "młodą siłę" należy wykorzystać do budowania, a nie burzenia tego, co udało się osiągnąć ludziom "Solidarności".
- Potrzebne są racjonalne zmiany, praca, a nie radykalizm negujący wszystko, co się da - podkreślił prezydent. Według niego Polska ma wreszcie szansę na "nawarstwianie" się pracy pokoleń.
- Stoimy - po raz pierwszy - w obliczu szansy na to, że nie będziemy musieli zawsze zaczynać od zera, od początku, że możemy kontynuować wysiłki i budować Polskę poprzez nawarstwianie się sukcesów, polskich osiągnięć. Dlatego zwracam się do młodych ludzi w Polsce: nie dajcie się zwieść politycznym frustratom i spóźnionym na rewolucję. Ja rewolucję robiłem - podkreślił Komorowski.
Zgoda, ale nie na wszystko
Komorowski przypomniał, że motywem przewodnim swej kampanii uczynił hasło: "Wybierz zgodę i bezpieczeństwo", bo w jego ocenie hasło to dobrze opisuje pięć lat jego prezydentury oraz oddaje potrzeby Polaków.
- Zgoda, o której mówię, to nie jest zgoda na wszystko - mówił Komorowski. Podkreślał, że nie będzie to zgoda na "głupotę, fundamentalizm, nieodpowiedzialne rzucanie obietnic, psucie państwa polskiego, na odbieranie satysfakcji z osiągnięć Polski na 25-letniej drodze naszej wolności".
Zdaniem Komorowskiego "zgoda musi oznaczać wolę szukania współpracy w sprawach najważniejszych, gotowość do budowania choćby enklaw tej współpracy". Prezydent podkreślił, że stara się realizować i proponuje w dalszym ciągu "zgodę przy rozwiązywaniu najważniejszych zadań z zakresu polityki zagranicznej, bezpieczeństwa energetycznego czy bezpieczeństwa w obronie naszego kraju".
- Polska naprawdę potrzebuje prezydenta zgody, który szuka porozumienia, szuka kompromisów politycznych, nie szuka, ale unika i nie wywołuje - co najważniejsze - niepotrzebnych kłótni - mówił.
- Pamiętajmy, że kłótnia, która jest alternatywą zgody, w naszej polskiej historii zawsze oznaczała to, że ktoś na polskich kłótniach korzystał. Zawsze to byli nie nasi przyjaciele, ale nasi wrogowie - zaznaczył Komorowski.
- Zwracam się do tych z państwa, którzy szczególnie cenią sobie umiarkowanie, dialog i kompromis w życiu publicznym - jako metodę działania politycznego; którzy nie stoją i nie chcą stać na barykadach radykalizmu, którzy odrzucają dążenie do ideologicznych wojen, którzy szanują różne, często odmienne od własnej, wrażliwości innych współobywateli. Nie pozwólmy, aby radykalizm wyznaczał ton debaty publicznej w Polsce, by dzielił Polaków na lepszych i gorszych, by niszczył szansę na polityczne kompromisy - powiedział Komorowski.
Jak ocenił, nie można pozwolić, aby kompromis był zastępowany "fundamentalistyczną zasadą stawiania tylko na swoim".
Państwo dla obywateli
Zdaniem Komorowskiego, trzeba położyć mocniejszy akcent na to, aby "państwo było dla obywateli, a nie obywatele dla państwa". - W wielu sprawach muszą się zmienić relacje na linii obywatel-państwo, w taki sposób, aby w tej relacji, to obywatel był najważniejszy, a państwo pełniło rolę służebną. Krokiem do tej zmiany ma być zaproponowana przeze mnie nowelizacja ordynacji podatkowej, dzięki której wątpliwości podatkowe będą rozstrzygane na korzyść obywatela, a nie urzędnika - zaznaczył prezydent.
- Jeżeli myślimy podobnie, jeśli akceptujecie państwo moją dotychczasową prezydenturę, po prostu proszę o państwa głos 10 maja. To będzie głos niesłychanie ważny. 10 maja wybierzmy zgodę i bezpieczeństwo, bądźmy tego dnia razem, bo razem wygramy te wybory" - apelował prezydent.
Kopacz: Komorowskim nie steruje żadna rozgłośnia
Wcześniej głos zabrała premier Ewa kopacz. - Dziś, gdy jesteśmy trzy dni przed wyborami, warto sobie zadać pytanie, jakiego prezydenta potrzebuje Polska, jakiego prezydenta chcą Polacy? Po pierwsze potrzebujemy prezydenta wiarygodnego, takim prezydentem jest Bronisław Komorowski - mówiła na konwencji szefowa rządu.
Premier przypomniała swoje słowa z poprzedniej konwencji wyborczej, kiedy mówiła, iż "prezydent Komorowski, to Polska w bezpiecznych rękach". - Tygodnie, które upłynęły od tego czasu, tylko utwierdziły mnie w tym, że Komorowski, to jest ta osoba, która gwarantuje bezpieczeństwo - podkreśliła.
Premier oceniła, że oprócz Komorowskiego żaden inny kandydat nie udowodnił, że w trudnych czasach byłby w stanie lepiej "dzierżyć ster Polski".
Komorowski - mówiła szefowa rządu - "całym swoim życiem dowiódł, że robi to, co mówi". - A w to, co mówi, wierzy całym sercem - dodała.
- I wtedy, gdy jako młody człowiek, ryzykując swoją wolność i przyszłość, zaangażował się w działalność opozycją w latach 70., i wtedy, kiedy zapłacił własną wolnością za wierność demokratycznym aspiracjom w latach 80., i wtedy, gdy na początku lat 90. budował nową, polską demokrację i wreszcie wtedy, gdy od początku zaangażował się w przekształcenie polskich Sił Zbrojnych - mówiła premier.
Według Kopacz, Komorowski jest "najważniejszym współautorem tego, że możemy dziś szczycić się nowoczesną polską armią będącą silnym ogniwem Sojuszu Północnoatlantyckiego". - Może to za mało, ale powiem to słowo: dziękuję, panie prezydencie, dziękuję za pana ciężką pracę, dzięki której dzisiaj Polacy czują się bezpieczni - powiedziała premier.
Zwróciła uwagę, że wybierając prezydenta, wybieramy też zwierzchnika Sił Zbrojnych - "człowieka, który nie może zawieść w tzw. godzinę próby". - Na takim stanowisku trzeba być przede wszystkim odpowiedzialnym - nie można co chwila zmieniać zdania, trzeba mieć silne nerwy i trzeźwy umysł. Jeśli myślę, kto z puli kandydatów w tych wyborach mógłby być takim właśnie zwierzchnikiem naszej armii, to widzę tylko jednego - to Bronisław Komorowski - powiedziała Kopacz.
Kopacz podkreśliła, że "Polska potrzebuje prezydenta niezależnego - posiadającego sympatie polityczne, ale umiejącego się wznieść ponad partyjne interesy".
- Bronisław Komorowski jest politykiem samodzielnym - nie staruje nim żadna rozgłośnia ani żaden schowany za plecami przywódca - stwierdziła premier.
Jej zdaniem większości cech, które posiada obecny prezydent, nie widać u jego konkurentów w wyborach. - Powiem więcej - bardzo często ci kandydaci są przeciwieństwem wiarygodności, rozwagi i umiarkowania. I właśnie dlatego wybór Bronisława Komorowskiego to wybór lepszej Polski - powiedziała Kopacz.
Dodała, że Komorowski jest "nowoczesnym patriotą". - W jego polityce historycznej, w jego polityce międzynarodowej, w jego trosce o polską rodzinę zawierają się wszystkie składniki nowoczesnego patriotyzmu - mówiła. Według niej Polacy chcą prezydenta, który "łączy a nie dzieli" i potrafi rozmawiać "nawet ze swoim największym krytykiem".
- I taka właśnie była filozofia prezydentury Bronisława Komorowskiego - dodała.
Kopacz stwierdziła, że dziś w wyborach prezydenckich stawka jest bardzo poważna. - Dlatego apeluję do wszystkich, którzy chcą bezpiecznej i stabilnej Polski, by w najbliższą niedzielę na pewno poszli na wybory. Nie dajmy się zwieść, że alternatywą dla Bronisława Komorowskiego jest jakaś nowa jakość - mówiła szefowa rządu.
Jej zdaniem nawet jeśli w tej kampanii "zawodowi siewcy nienawiści schowali się za plecami technicznego kandydata, to tylko czekają na to, by znów próbować rządzić życiem Polaków po swojemu". - I dlatego musimy wiedzieć, że każdy głos się liczy, i dlatego w najbliższą niedzielę spotkajmy się przy urnach, i dlatego oddajmy głos na Bronisława Komorowskiego. Oddajmy głos na prezydenta patriotyzmu, umiaru i co najważniejsze - na prezydenta polskiej wolności - powiedziała Kopacz.