RegionalneTrójmiastoDzieci znowu wyjdą na ulice. "Żebraczy sezon" na Pomorzu

Dzieci znowu wyjdą na ulice. "Żebraczy sezon" na Pomorzu

• Siółkowski: nie jesteśmy w stanie określić, ile razy współuczestnikami żebrania mogły być dzieci
• Makaruk: służby wykazują czasami zbyt małą dociekliwość
• RPD: wykorzystywanie małoletnich do żebractwa stanowi szczególną formę przemocy
• Nie wiadomo dokładnie, ile dzieci zmuszanych jest do żebractwa

Dzieci znowu wyjdą na ulice. "Żebraczy sezon" na Pomorzu
Źródło zdjęć: © WP.PL | Krzysztof Hawrot
Tomasz Gdaniec

Od początku ubiegłego roku gdańscy strażnicy miejscy otrzymali łącznie ponad 230 zgłoszeń dotyczących żebractwa. Co czwarte z nich skończyła się mandatem lub pouczeniem. Kary za żebractwo nie są wysokie - maksymalna wysokość mandatu to w tym przypadku 500 zł, a więc mniej więcej tyle, ile wynosi dzienny zarobek ludzi parających się tym "zawodem".

- Nie jesteśmy w stanie określić, ile razy w wyżej wymienionych sytuacjach współuczestnikami żebrania mogły być dzieci. Do naszych statystyk trafiają bowiem tylko te przypadki, które skutkują skierowaniem sprawy do Sądu Rodzinnego. W ostatnich latach nie mieliśmy podstaw do sporządzania takich wniosków - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Siółkowski z gdańskiej straży miejskiej.

Kilka lat temu pojawiła się informacja mająca tłumaczyć, dlaczego maleńkie dzieci wykorzystywane podczas żebrania zachowują się tak spokojnie. Według pojawiających się wówczas w internecie doniesień, miały im być podawane narkotyki lub alkohol.

- Z takim przypadkiem strażnicy miejscy w Gdańsku nie mieli do czynienia - komentuje Siółkowski.

Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie przygotował specjalny portret statystycznego żebraka przyjeżdżającego do Gdańska. Wynika z niego, iż osoby proszące o datki bynajmniej nie są bezdomne i mają inne stałe źródło dochodu. Latem decydują się jednak na sezonowe tournée po polskich kurortach. W Gdańsku problem nasila się podczas jarmarku dominikańskiego. Przyjeżdżają tu wtedy całe rodziny osób żebrzących, także z zagranicy. Jak się okazuje, wśród nich w sezonie dominują cudzoziemki z dziećmi, a poza sezonem - dorośli Polacy.

- Wykorzystywanie małoletnich do żebractwa stanowi szczególną formę przemocy, powodującą degradację osobowości dziecka. Zjawisko to niekorzystnie wpływa na rozwój dziecka i narusza jego podstawowe prawa - w szczególności prawo do ochrony przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem, demoralizacją, zaniedbaniem i każdym złym traktowaniem - wyjaśnia Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.

Interweniowanie w sprawie żebrzących dzieci nie należy do łatwych zadań. - Kiedy na miejscu pojawiają się funkcjonariusze, najczęściej odnajduje się też opiekun dziecka. A gdy jest ono w towarzystwie kogoś dorosłego i nie ma zagrożenia jego zdrowia lub życia, brak podstaw do interwencji. Działania można podjąć tylko wtedy, gdy w pobliżu nie ma opiekuna - wyjaśnia rzecznik gdańskiej straży miejskiej.

Czy znana jest skala tego zjawiska? Jak podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską ekspert Fundacji "Dajemy Dzieciom Siłę", Katarzyna Makaruk, policja gromadzi dane na temat wykroczeń z art. 104 kodeksu wykroczeń (skłanianie do żebrania małoletniego lub osoby bezradnej albo pozostającej w stosunku zależności lub oddanej pod opiekę - przyp. T.G.). W 2013 roku ujawniono 857 wykroczeń mających odniesienie do tego artykułu, jednak liczba ta obejmuje zarówno dzieci, jak i osoby dorosłe, co uniemożliwia oszacowanie liczby żebrzących małoletnich.

- Większość ekspertów biorących w 2014 r. udział w badaniu zrealizowanym przez Fundację "Dajemy Dzieciom Siłę" (wtedy "Fundację Dzieci Niczyje") była zadowolona ze współpracy między służbami a organizacjami zajmującymi się tą problematyką. Jednak, zdaniem niektórych ekspertów, służby wykazują czasami zbyt małą dociekliwość w identyfikowaniu ofiar handlu ludźmi, np. unikają interwencji w stosunku do żebrzących - dodaje Makaruk.

Liczba dotkniętych biedą dzieci w Polsce w ciągu ostatnich kilku lat spadła. Wedle danych UNICEF - z 22,4 do 14,5 proc. Nadal jednak ponad pół miliona najmłodszych Polaków nie dojada, bo ich rodziców nie stać, aby zapewnić im przynajmniej w co drugi dzień posiłek z mięsa, drobiu lub ryby. Taki stan rzeczy może wywołać katastrofalne skutki. Często dzieci będące w podobnej sytuacji są odrzucane i wyśmiewane przez rówieśników.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)