Działkowiec – wróg Euro 2012
Prezydent Gdańska chciałby zablokowania prac nad ustawą uwłaszczającą działkowców. To – według niego – usprawniłoby budowę stadionu na Euro 2012. Działkowcy są oburzeni.
17.07.2007 | aktual.: 17.07.2007 08:27
Paweł Adamowicz swój postulat przekazał marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi razem z listą innych spraw wymagających pomocy. Prezydent boi się, że przyjęcie ustawy o uwłaszczeniu działkowców zaprzepaści wiele miesięcy pracy urzędników. Gdyby działkowcy z Letnicy stali się nagle właścicielami działek, negocjacje w sprawie odszkodowań trzeba by było rozpocząć na nowo – wyjaśnia Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska. Miasto musiałoby na wykup wydać więcej pieniędzy. I nie można by było rozpocząć budowy stadionu. Stanowisko prezydenta Gdańska, zdaniem jego rzecznika, "wynika zatem z rozsądku".
Wielu działkowców nie podziela jednak tej opinii: To oburzające, że prezydent Gdańska gotów jest zablokować marzenia tysięcy zwykłych ludzi w całej Polsce, z powodu budowy jednego stadionu – podkreśla Krzysztof, który posiada działkę w Rębiechowie. W podobnym tonie wypowiada się Hanna Lorkowska-Osicka, ekspert komisji sejmowej przygotowującej uwłaszczenie. To bardzo niedobra inicjatywa. Ustawa była dopracowywana ze szczegółami i lada dzień miała zostać skierowana do marszałka Sejmu. Jest korzystna dla wszystkich działkowców. Problemy z inwestycjami można rozwiązać na drodze prawnej. Co na to PiS, inicjator ustawy uwłaszczeniowej? Ustawa na pewno nie ma blokować inwestycji. Głos prezydenta Gdańska przekażę kolegom z klubu – zapewnia poseł Tadeusz Cymański. Choć moim zdaniem zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał chronić swoje interesy.
Wstrzymania prac nad ustawą uwłaszczającą działkowców, a także stworzenia specjalnej specustawy pomagającej w organizacji Euro 2012 domaga się prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Postulaty trafią do Warszawy za pośrednictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Przyczyną spotkania władz Gdańska, województwa pomorskiego z marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem były postępy w organizacji Euro 2012. Paweł Adamowicz przekazał marszałkowi listę spraw, których załatwienie usprawniłoby organizację mistrzostw. Znalazły się na niej cztery punkty: zablokowanie ustawy o uwłaszczeniu działkowców, natychmiastowe decyzje o dofinansowaniu stadionów, przyjęcie przez rząd pakietu ustaw ułatwiających realizacje inwestycji, a także stworzenie specjalnej specustawy dotyczącej wyłącznie organizacji Euro 2012. Politycy przekazali sobie także wiadomości z Warszawy – dobrą i złą.
Pierwsza dotyczyła pieniędzy na budowę stadionów piłkarskich. Wojewoda pomorski Piotr Karczewski poinformował, że rząd rozważa wyłożenie miliarda złotych na wsparcie budowy stadionów. Nie udało mi się tylko uzyskać informacji, czy ten miliard miałby zostać podzielony między Poznań, Wrocław i Gdańsk, czy także między miasta rezerwowe, czyli Kraków i Katowice. Tak czy owak są to pierwsze informacje o pieniądzach na budowę Baltic Areny – cieszy się wojewoda Piotr Karczewski. Rząd sam sfinansuje budowy, bo na pozyskanie pieniędzy unijnych stracilibyśmy za dużo czasu.
Ze stolicy nadeszły także złe wiadomości. Z listy inwestycji związanych z organizacją Euro 2012, a finansowanych z programu Infrastruktura i Środowisko, "wypadło" kilka drogowych inwestycji. Dla Gdańska oznacza to kłopot wart kilkaset milionów złotych. Nie udało nam się otrzymać wsparcia na rozbudowę trasy Słowackiego. Co prawda projekt został wysoko oceniony, niestety, ulica nie należy do dróg krajowych, co było warunkiem uzyskania dotacji – wyjaśnia Marcin Szpak, wiceprezydent Gdańska ds. polityki gospodarczej. Szukamy rozwiązania tej sytuacji. Inwestycja ma bowiem kosztować 650 milionów złotych, a my liczyliśmy, że Unia wyłoży 85% kosztów.
Jak podkreśla Marcin Szpak, na listę nie udało się także wciągnąć budowy dróg dojazdowych do autostrady A-1, a także budowy ostatniego odcinka trasy W-Z. Pomoc w ich budowie zadeklarował jednak marszałek województwa Jan Kozłowski. Budowę dróg dojazdowych postaramy się sfinansować w ramach środków z regionalnych programów operacyjnych, a o Słowackiego będziemy walczyć. Na piątkowym konwencie marszałków usłyszałem, że nie wszystko jest jeszcze stracone – podkreśla Jan Kozłowski.
Magdalena Rusakiewicz