RegionalneTrójmiastoBył taksówkarzem, pokłócił się z PiS. Teraz wnuk Walentynowicz chce zastąpić Pawła Adamowicza

Był taksówkarzem, pokłócił się z PiS. Teraz wnuk Walentynowicz chce zastąpić Pawła Adamowicza

Wnuk działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz chce zostać prezydentem Gdańska. Mimo że był radnym PiS, w ostatniej kampanii atakował Kacpra Płażyńskiego, a Janusza Śniadka z PiS nazwał "kłamliwą wszą". Teraz wyborczy start zastępczyni Adamowicza nazywa "pośmiertnym przejęciem władzy".

Był taksówkarzem, pokłócił się z PiS. Teraz wnuk Walentynowicz chce zastąpić Pawła Adamowicza
Źródło zdjęć: © Forum | Igor Smirnow
Magda Mieśnik

29.01.2019 14:31

- Jestem przeciwny temu, żeby w Gdańsku doszło do pośmiertnego przejęcia władzy. Potrzebny jest wybór, dlatego zdecydowałem się kandydować – mówi Wirtualnej Polsce Piotr Walentynowicz. I dodaje, że jego starty nie jest przesądzony, bo do 6 lutego musi zebrać 3 tysiące podpisów. – Jeśli się to uda, to wtedy przedstawię szczegóły swojego programu – deklaruje. Walentynowicz w żaden sposób nie chce się odnosić do śmierci Pawła Adamowicza.

PiS zdecydowało, że w wyborach na prezydenta Gdańska nie wystawi żadnego kandydata. Podobną decyzję podjęły inne partie. - Ostatnie wybory samorządowe dały jednoznaczne zwycięstwo śp. Pawłowi Adamowiczowi. W związku z tym PiS podjęło decyzję, aby nie wystawiać własnego kandydata w przedterminowych wyborach prezydenta Gdańska - przekazał Polskiej Agencji Prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Po tragicznej śmierci Adamowicza komisarzem Gdańska została jego dotychczasowa zastępczyni Aleksandra Dulkiewicz i to ona jest najpoważniejszą kandydatką w wyborach.

Karierę polityczną Walentynowicz rozpoczął dzięki PiS. Wcześniej pracował jako taksówkarz. W 2015 r. wystartował jako kandydat Zjednoczonej Prawicy w wyborach do Sejmu. Na Wiejską się nie dostał, udało mu się jednak uzyskać mandat radnego Gdańska z ramienia PiS. Dostał także posadę w państwowej spółce PIT Radwar, należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Trafił tam w lipcu 2016 r.

Szybko zaczął jednak narzekać na nową posadę. "Musiałem wyjechać do pracy do Warszawy. Bo na miejscu znalazła się praca dla wszystkich, tylko nie dla mnie" - żalił się na Facebooku. Jak wynika z oświadczenia majątkowego za 2017 rok Walentynowicz zarobił tam 82,4 tys. zł, czyli ok. 6,8 tys. zł miesięcznie. Ze spółką rozstał się z końcem listopada 2018 r. - Teraz pracuję tylko na umowę zlecenie przy produkcji filmu fabularnego - mówi.

Gdy PiS zaczęło układać listy przed wyborami parlamentarnymi, Walentynowicz zaczął coraz głośniej wyrażać swoje niezadowolenie z partyjnych decyzji. Otwarcie zaatakował posła PiS Janusza Śniadka. "Ot i cała prawda o pomorskim PiS-ie. Mnie też Śniadek obiecywał wysoką pozycje na liście do wyborów samorządowych, po czym w kościele Św. Brygidy oświadczył, że on jest niewinny, a z listy wywalili mnie Kacper Płażyński i Grzegorz Strzelczyk. Jak długo ta zakłamana wesz będzie w ręku dzierżyć sztandar PiS-u? To zależy już tylko od nas i poddanych mu działaczy Solidarności" – napisał Walentynowicz na Facebooku.

Walentynowicz otrzymał 250 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć babci w katastrofie smoleńskiej. Po pieniądzach nie ma śladu w jego oświadczeniu majątkowym.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1422)