Broń zalegająca na dnie Bałtyku zostanie usunięta? Koncepcja Stoczni Remontowej
Stocznia Remontowa Shipbuilding wraz z okrętowym biurem projektowo-konsultingowym RMDC przedstawiło swoją koncepcję problemu oczyszczania dna Bałtyku z zalegającej na dnie broni konwencjonalnej i chemicznej będących pozostałościami po obu wojnach światowych.
08.09.2021 | aktual.: 06.03.2024 21:03
Koncepcja przedstawioną przez firmy składa się nie tylko z metody oczyszczania dna, ale i specjalnie przystosowanej do tego celu jednostki. W projekt zaangażowana jest również firma Dynasafe Demil Systems AB, która specjalizuje się w utylizacji amunicji klasycznej i chemicznej.
Morze w niebezpieczeństwie
Szczególnie problematyczne dla czystości wód w Bałtyku wydają się pozostałości po obu wojnach światowych. Wraki zalegające na dnie są w coraz to gorszym stanie. W polskiej strefie Bałtyku znajduje się około 400 wraków, z tego 100 na wodach Zatoki Gdańskiej. We wrakach znaleźć możemy nie tylko paliwo okrętowe, ale także całą masę broni nie tylko konwencjonalnej, ale i chemicznej.
Udało nam się skontaktować z Prezes Zarządu Fundacji MARE Olgą Sarną, która pozytywnie patrzy na temat wydobycia z dna wszelkiego rodzaju broni.
— Oczyszczanie wraków z broni konwencjonalnej czy chemicznej to pierwszy krok do wypompowania z nich paliwa. Jest to proces niebezpieczny i oczywiście istnieje niewielkie ryzyko, że podczas wydobywania z dna tych materiałów uszkodzony zostanie jakiś ze zbiorników, aczkolwiek bez tego nie ma szans na wypompowanie z ich zbiorników paliwa. Najpierw trzeba usunąć wszelkiego rodzaju broń czy też materiały wybuchowe, żeby móc przystąpić do dalszych prac — powiedziała Olga Sarna.
Jak wskazała wraków, które priorytetowo powinny zostać zabezpieczone, jest około 30. Jako przykład skutków wycieku z takiego wraku wskazała "S/S Stuttgart". - Po wycieku paliwa, życie wokół wraku zamarło w stu procentach. Teraz to przeszło 40 ha podwodnej pustyni. Sytuacja może być znacznie gorsza, dla przykładu "T/S Franken" to tankowiec. Na jego pokładzie wedle naszych szacunków znajduję się do pięciu razy więcej paliwa niż na wspomnianym już "S/S Stuttgart", w sumie może być to nawet 1 500 ton — dodała Olga Sarna.
Zanieczyszczenie wód zatoki zalegającym we wrakach paliwem, doprowadziłoby do katastrofy ekologicznej na niespotykaną dotąd na polskim wybrzeżu skali. Zwalczanie skutków wycieków będzie o setki milionów złotych droższe od kosztów usunięcia paliwa z wraków, które i na pewno będzie bardzo drogim przedsięwzięciem.
Koncepcja przygotowana przez Stocznie Remontową Shipbuilding i jej partnerów
Koncepcja skupia się przede wszystkim na jednostce do bezpiecznego utylizowania amunicji i broni chemicznej na morzu. Jest to proces trudny i niebezpieczny. Przeprowadzenie całego procesu na wodzie znacznie ogranicza trudności i niebezpieczeństwa związane na przykład z transportem czy przeładunkiem.
Koncepcja została przedstawiona stronie rządowej. Stocznia nie podaje publicznie jakie byłyby koszty przeprowadzania całej operacji.
Województwo pomorskie apeluje
W maju bieżącego roku Sejmik Województwa Pomorskiego apelował do władz Unii Europejskiej oraz polskiego rządu w sprawie zagrożeń dla wód Bałtyku.
– Domagamy się, aby problem ten znalazł odzwierciedlenie w odpowiednich politykach i programach UE(…). Uratowanie Bałtyku dla przyszłych pokoleń jest naszym wspólnym obowiązkiem – zaapelowali radni województwa. O podjęcie niezbędnych działań apelowała w swoim raporcie z 2020 roku także Najwyższa Izba Kontroli.