Tramwaj staranował siedem samochodów w Łodzi
Jedna osoba ranna, chore dziecko przenoszone między karetkami, roztrzaskane samochody, migające światła aut służb ratowniczych, korek i sznur tramwajów - tak wyglądały w czwartek po południu okolice wiaduktu nad ulicą Konstantynowską. Jadący z Konstantynowa w kierunku centrum Łodzi tramwaj linii 43 staranował siedem aut osobowych, wlokąc je za sobą. Zdarzenie miało miejsce w zwężeniu ul. Konstantynowskiej - między aleją Unii a aleją Włókniarzy, pod wiaduktem kolejowym.
07.11.2008 07:50
Samochody starały się przepuścić pędzącą na sygnale karetkę pogotowia. Część kierowców zjechała na torowisko i właśnie wtedy wpadł na nie rozpędzony tramwaj. Staranował je i niczym pług zepchnął na jezdnię - wprost pod karetkę. Jej kierowca nie zdążył zahamować.
- Dobrze, że nie zapięłam pasów i mogłam się odsunąć, kiedy tramwaj wgniatał moje drzwi - odetchnęła z ulgą Krystyna Michalska, kierująca jednym ze zniszczonych aut i dodała zdenerwowana: - przecież jadący z góry motorniczy widział, że skręcamy na tory, żeby ustąpić miejsca karetce.
Mniej szczęścia miała kobieta z kolejnego auta, karetka pogotowia przewiozła ją do szpitala.
W jeszcze groźniejszym położeniu znalazła się 14-letnia dziewczynka chora na cukrzycę. To właśnie ją z Sieradza do jednego z łódzkich szpitali wiózł ambulans, któremu samochody starały się zjechać z drogi. Dziecko natychmiast przejęła załoga innej łódzkiej karetki i młoda pacjentka na czas znalazła się w szpitalu. Policja do późnego wieczora ustalała, dlaczego tramwaj uderzył w auta.
Za to już wiadomo, że nadmierna prędkość była przyczyną wypadku przy Manufakturze. Na ul. Ogrodowej kierowca rozpędzonego mitsubishi stracił panowanie nad autem i uderzył w nadjeżdżającego z przeciwka forda. Najbardziej ucierpiał 21-letni pasażer mitsubishi - ma złamania czaszki i uda. Sprawca wypadku i dwie kobiety podróżujące fordem też zostali ranni. Wczoraj na łódzkich ulicach doszło do 40 kolizji i wypadków.